PolskaCimoszewicz przegrał z kłamstwem

Cimoszewicz przegrał z kłamstwem

Nikt niczego nie będzie wyjaśniał, bo nie
ma tu nic do wyjaśnienia - powiedział Jan Rokita, gdy wyszło na
jaw, że sprawę Jaruckiej zainicjował Wojciech Brochwicz, działacz
PO i spec od służb specjalnych.

Przyjmijmy wbrew oskarżeniom sztabu Cimoszewicza i podejrzeniom Jarosława Kaczyńskiego, że żadnego spisku służb nie było. Ot, jakiś lekarz wysłuchał Jaruckiej, dał znać Brochwiczowi, ten doprosił partyjnego kolegę Konstantego Miodowicza i w ich obecności Jarucka napisała swe oświadczenie-oskarżenie - pisze w Gazecie Wyborczej" Piotr Pacewicz.

Żaden z pułkowników - podobnie jak wielu innych, w tym sam Cimoszewicz - nie zorientował się, że mają do czynienia z osobą skłonną do konfabulacji, prowadzącą jakąś dziwaczną grę, tak zawzięcie, że - jak dowiodła prokuratura - fałszującą dokumenty.

Ale przecież ta cała akcja zainicjowana przez dwóch działaczy Platformy pomogła Donaldowi Tuskowi w prezydenckim wyścigu. Prowadzący w lipcowych sondażach Cimoszewicz został trafiony szczególnie boleśnie, bo jego kapitałem miała być uczciwość osobista. Tak czy inaczej na kłamstwie skorzystał Tusk.

I co? I nic. Pacewicz zaznacza, że nie słyszał, by Miodowicz albo Brochwicz, albo ktokolwiek z PO powiedział choćby, że głupio wyszło, a może przeprosił Cimoszewicza. Jakoś łatwiej by się w Polsce żyło, gdyby polityków było czasem stać na jakis gest. (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)