Chcą upamiętnić śmierć "hitlerowskich uciekinierów"
W Gdyni coraz głośniej odzywają się
zwolennicy upamiętnienia Niemców, którzy zginęli w 1945 r. na
hitlerowskim okręcie "Wilhelm Gustloff" - zauważa "Trybuna".
Padają propozycje postawienia w mieście pomnika lub krzyża. Protestują przeciwko temu członkowie Koła Starych Gdynian, jednak ich głosy gdzieś giną - uważa "Trybuna". W prasie pojawiają się za to teksty o zatopionym "statku-legendzie", "cywilnych ofiarach radzieckiej torpedy", itp.
Gazeta przypomina fakty związane z historią budowy statku, jego przeznaczeniem i późniejszymi losami. Pisze, że "nie był to statek wiozący spracowanych robotników na wakacyjny wypoczynek, lecz okręt wojenny, którym uciekali wojskowi i cywilni funkcjonariusze aparatu państwowego agresora".
Według niemieckich źródeł, na starym cmentarzu ewangelickim w Gdyni (dzisiejszy Cmentarz Witomiński) pochowano 126 ofiar z "Gustloffa". Od wielu lat Towarzystwo Polsko-Niemieckie i gdyński oddział Związku Mniejszości Niemieckiej ponawiają próby upamiętnienia hitlerowskich uciekinierów.
Pojawiają się pomysły wzniesienia na gdyńskim cmentarzu oddającego im cześć symbolicznego grobowca, postawienia w Gdyni pomnika, lub ustawienia pamiątkowego krzyża.
Wobec takich inicjatyw nie dziwi chyba nikogo sprzeciw członków Koła Starych Gdynian. Wielu z nich nigdy nie zapomni, że wśród niemieckich uciekinierów byli też ci, którzy na początku wojny wysiedlali z Gdyni Polaków skazując ich tym samym na wieloletnią tułaczkę - czytamy w publikacji "Trybuny".