Brytyjscy dżihadyści walczą przeciwko wojskom Baszara al‑Asada
Radykalni islamiści mówiący z brytyjskim akcentem walczą w Syrii przeciwko armii rządowej - podał serwis internetowy Russia Today, powołując się na relacje holenderskiego fotoreportera. Wśród bojowników dało się usłyszeć akcenty typowe dla Londynu i Birmingham - twierdzi Jeroen Oerlemans.
30.07.2012 | aktual.: 30.07.2012 16:54
Oerlemans wraz z innym brytyjskim fotografem przez tydzień był przetrzymywany w niewoli przez syryjskich powstańców. Grupa kilkudziesięciu mężczyzn schwytała dziennikarzy podczas próby przekraczania granicy turecko-syryjskiej. Holender twierdzi, że żaden z bojowników nie był Syryjczykiem. - Wszyscy twierdzili, że przybyli z krajów takich jak Pakistan, Bangladesz i Czeczenia - opowiadał Oerlemans. Jak ocenił Holender, prawie połowa z nich mówiła po angielsku.
Dwaj fotoreporterzy przebywają obecnie w Turcji, gdzie trafili po tym, jak Wolna Armia Syryjska uwolniła ich z niewoli dżihadystów. Wcześniej podjęli nieudaną próbę ucieczki, obaj zostali postrzeleni przez porywaczy.
- Gdy tylko upadną rządy Asada, ci bojownicy będą chcieli zaprowadzić islamskie prawo szariatu w Syrii - twierdzi Oerlemans. Jeśli relacja holenderskiego fotoreportera okaże się prawdziwa, stanie się kolejnym dowodem potwierdzającym udział islamskich fundamentalistów w syryjskim powstaniu.
Ostrzeżenie przed radykalizacją
O coraz wyraźniejszej radykalizacji sił rebelianckich oraz napływie bojowników i gotówki z państw arabskich informował "New York Times". To właśnie do grup muzułmańskich radykałów, salafitów, trafia obecnie najwięcej środków, głównie z krajów Zatoki Perskiej (Arabia Saudyjska, Katar i inne), które swą hojność uzależniają od głoszenia radykalnych haseł religijnych - zwraca uwagę gazeta.
Czytaj więcej: Wśród powstańców w Syrii rosną wpływy dżihadystów
Taka sytuacja wydaje się potwierdzać obawy administracji USA, która ogranicza wsparcie dla syryjskiej opozycji, ponieważ nie chce, by pomoc trafiała do islamskich radykałów. Z kolei zdaniem części Syryjczyków, którzy chcą świeckiej rewolucji, winę za jej radykalizację ponosi Zachód, który odmówił jej wsparcia.
Wiele uwagi poświęca się obecności zagranicznych bojowników Al-Kaidy w Syrii, od kiedy w połowie lipca powstańcy, przyznający się do powiązań z tą organizacją terrorystyczną, pomogli zdobyć przejście graniczne Bab al-Hawa na granicy z Turcją - zauważa "NYT".
Jednak z szacunków samych bojowników i innych źródeł wynika, że spośród 50 tys. powstańców mniej niż tysiąc przybyło spoza Syrii, nie wszyscy są powiązani z Al-Kaidą (część chce jedynie przysłużyć się syryjskiej rewolucji) i często nie potrafią oni zdobyć poparcia wśród miejscowej ludności.