Brutalnie zamordował, bo przeżył zawód miłosny
Zaginiona dwa lata temu 18-letnia Karolina z okolic Szczekocin została zamordowana przez znajomego - potwierdziło śledztwo w tej sprawie. We wtorek znaleziono zwłoki dziewczyny. Podejrzany o zabójstwo, który wcześniej twierdził, że nie ma ze sprawą nic wspólnego, przyznał się do winy. Motywem brutalnej zbrodni był zawód miłosny.
04.04.2007 | aktual.: 04.04.2007 11:57
Jacek Pytel zespołu prasowego śląskiej policji powiedział, że ostateczna weryfikacja tożsamości zwłok nastąpi po przeprowadzeniu specjalistycznych badań DNA. Zabójcy grozi kara dożywotniego więzienia.
Wracała z kościoła
Karolina z miejscowości Drużykowa k. Szczekocin zaginęła 6 kwietnia 2005 roku. Nie wróciła z mszy w intencji zmarłego kilka dni wcześniej papieża Jana Pawła II w miejscowym kościele. Policjanci sprawdzali różne wersje. Domniemywano, że wyjechała za granicę lub została uprowadzona. Nie było jednoznacznych przesłanek świadczących, że została zamordowana.
W lipcu 2005 roku wszczęto śledztwo w sprawie uprowadzenia dziewczyny, ale w październiku je umorzono, nie rezygnując jednak z wyjaśnienia zagadki. Przełom nastąpił na początku ubiegłego roku, kiedy w toku innego postępowania policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach ustalili, że Karolina mogła zostać zamordowana, a jej zwłoki zakopane w lesie w pobliżu drogi między Szczekocinami a Drużykową.
Jacek Pytel wyjaśnił, że umorzone dochodzenie zostało wówczas podjęte na nowo i przekwalifikowane na śledztwo w sprawie zabójstwa. Ustalono dane dwóch mężczyzn, którzy pomagali domniemanemu zabójcy w ukryciu zwłok dziewczyny. Obaj odpowiedzą przed sądem za udzielenie sprawcy pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej. Grozi im kara do 5 lat więzienia.
Ustalenia śledztwa prowadziły policjantów do znajomego dziewczyny, 29-letniego Grzegorza G., odsiadującego karę za przestępstwa pospolite. To jemu dwaj podejrzani mieli pomagać w zakopaniu zwłok. Policja dotarła też do samochodu, którym miało być przewożone ciało Karoliny. Jednak czas zatarł ewentualne ślady. Wciąż nie było dowodów, pozwalających na oskarżenie 29-latka.
Dwie łopaty
W grudniu 2006 sprawę zabójstwa Karoliny przejęła częstochowska prokuratura okręgowa. W styczniu tego roku nastąpił kolejny przełom w śledztwie. W stawie w miejscowości Włodowice policjanci odnaleźli dwie łopaty, użyte do zakopania zwłok dziewczyny. Wtedy Grzegorz G. usłyszał zarzut zabójstwa. Nie przyznał się, twierdząc, że Karolina mogła wyjechać za granicę.
Policjanci, prokurator oraz policyjny psycholog opracowali szczegółową taktykę przesłuchania podejrzanego. Efektem dwudniowego przesłuchania było przyznanie się do zbrodni. Mężczyzna wyjawił okoliczności zabójstwa Karoliny i powiedział, że motywem przestępstwa był zawód miłosny. Wskazał również bardziej dokładnie miejsce ukrycia zwłok - relacjonował Pytel.
Podejrzany - według jego wersji - spotkał się z Karoliną na przystanku autobusowym, po mszy w intencji papieża. Posprzeczali się; doszło do szamotaniny, w trakcie której dziewczyna kilkakrotnie uderzyła głową o krawężnik. Jak mówił, będąc przekonanym, że Karolina już nie żyje, roztrzaskał jej głowę. Potem, z pomocą kolegów, wywiózł ciało do lasu.
Wskazany przez podejrzanego teren został od razu przeszukany, jednak zwłok dziewczyny nie odnaleziono. Padający śnieg i wysoki poziom wód gruntowych uniemożliwiły dalsze poszukiwania. Wznowiono je we wtorek. Wczesnym popołudniem odnaleziono ciało kobiety.