Błędy pilota wśród przyczyn katastrofy awionetki z 2011 r.
Pilot awionetki, która w 2011 r. rozbiła się przed lotniskiem w Pyrzowicach, wbrew przepisom wleciał w strefę trudnych warunków, źle podchodził do lądowania, prawdopodobnie doprowadził do zgaszenia silnika i nie korzystał ze spadochronowego systemu ratunkowego.
28.05.2014 | aktual.: 28.05.2014 16:26
To końcowe ustalenia Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) badającej katastrofę. Samolot Cirrus SR22 rozbił się wieczorem 13 listopada 2011 r. w lesie w dzielnicy Miasteczka Śląskiego - Żyglinie, kilka kilometrów od drogi startowej portu lotniczego Katowice w Pyrzowicach. Zginęły wszystkie cztery lecące awionetką osoby - dwie kobiety i dwóch mężczyzn w wieku od 47 do 51 lat, mieszkańcy Śląska i Małopolski.
Jak poinformował Ryszard Rutkowski z PKBWL, gotowy jest już ostateczny raport w tej sprawie, który w pełnej wersji zostanie opublikowany na stronie internetowej Komisji w czwartek.
Rutkowski wskazał, że jedną z przyczyn katastrofy okazała się decyzja pilota o wlocie "w strefę krytycznie niekorzystnych warunków atmosferycznych" - mimo że nie miał on uprawnień i umiejętności wymaganych do lotu w takich warunkach.
Awionetka leciała z Włoch do Katowic. Krótko przed katastrofą pilot zgłosił problemy z silnikiem. Miejsce katastrofy zlokalizowano po godz. 20. Z planu lotu wynikało, że awionetka miała pierwotnie lądować na sportowym lotnisku Katowice-Muchowiec.
- Próba wylądowania na Muchowcu była już w momencie wlotu w polską przestrzeń powietrzną wykluczona, ponieważ pilot otrzymał od służb ruchu lotniczego informację, że lotnisko to jest zamknięte - nie przyjmuje ze względu na bardzo złe warunki pogodowe - wyjaśnił przedstawiciel PKBWL.
Choć jako zapasowe pilot zgłosił lotnisko w Krakowie, zdecydował się na próbę lądowania w Pyrzowicach. Tam również warunki meteorologiczne były bardzo niedobre, np. podstawa chmur znajdowała się na wysokości 30-60 metrów. - Pogoda zupełnie nie nadawała się do lądowania dla osoby, która nie posiadała stosownych uprawnień i umiejętności - podkreślił Rutkowski.
Za kolejną przyczynę katastrofy Komisja uznała "nieumiejętne wykonanie podejścia do lądowania" według wspomagającego ten manewr w trudnych warunkach systemu ILS. Inną przyczyną okazało się "zatrzymanie pracy silnika - prawdopodobnie wskutek kontynuacji lotu bez przełączenia zaworu sterującego paliwem na zbiornik zawierający jeszcze paliwo".
Ponieważ w rejonie wypadku nie było pożaru ani wyczuwalnej woni paliwa, wstępnie formułowano hipotezę, że bezpośrednią przyczyną katastrofy mogło być zużycie całego paliwa. Komisja jednak wykluczyła to. - Mamy absolutną pewność, że na pokładzie samolotu było jeszcze ok. 11 galonów paliwa, które wystarczałoby na ok. 45 min. lotu - podkreślił Rutkowski.
Dodał, że do uratowania osób na pokładzie awionetki mógł przyczynić się będący częścią jej wyposażenia spadochronowy system ratunkowy. Służy on, przy problemach na odpowiedniej wysokości, względnie bezpiecznemu sprowadzeniu całej maszyny na ziemię. Komisja stwierdziła, że choć system był gotowy do użytku, nie był uruchamiany.
W badaniu okoliczności tej katastrofy PKBWL współpracowała m.in. ze swoim amerykańskim odpowiednikiem. Z zawiezionych do Stanów Zjednoczonych modułów pamięci odczytano wszystkie parametry lotu.
Niezależnie od PKBWL wypadkiem zajęła się Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Jak przekazał w środę prok. Michał Szułczyński z gliwickiej prokuratury, wszczęte krótko po katastrofie śledztwo pozostaje zawieszone do czasu otrzymania raportu PKBWL.
Samolot typu Cirrus SR22 to nowoczesna konstrukcja - na rynku obecna od ok. 10 lat. Czteroosobowy jednosilnikowy dolnopłat osiąga wysoką - jak na tę klasę awionetek - prędkość przelotową ok. 300 km/h i dysponuje zasięgiem rzędu 2 tys. km. Samolot jest bardzo bogato wyposażony, ma m.in. zaawansowaną awionikę i tzw. spadochronowy system ratunkowy CAPS.