Z tego co widzę, sytuacja jest pod kontrolą, ale wszystkiego możemy się spodziewać, bo nad deszczem nie panujemy, niestety - powiedział Belka po posiedzeniu WCZK. Przypomniał, że w takich sytuacjach "nie można uciec od tego, co stało się w 1997 r., kiedy przeżywaliśmy tamten kataklizm".
W trakcie posiedzenia WCZK premier pytał m.in. o zabezpieczenia ujęć wody pitnej, obiektów kluczowych, np. oczyszczalni ścieków oraz ewentualne możliwości ewakuacji ludzi.
Według wojewody podkarpackiego Jana Kurpa, największe zagrożenie występuje w dorzeczu Wisłoka w powiatach: krośnieńskim, strzyżowskim, rzeszowskim, łańcuckim oraz w Krośnie i Rzeszowie, a w dorzeczu Wisłoki w powiatach: jasielskim, dębickim i mieleckim.
W piątek zagrożenie pojawiło się również w zlewisku Sanu. Zalanych lub podtopionych w ciągu ostatnich czterech dni było około 6 tys. hektarów.
Zastępca dyrektora WCZK Marek Górak powiedział podczas posiedzenia, że w ciągu najbliższych 12 godzin spadnie ok. 20-30 litrów wody na metr kwadratowy. "Spowoduje to wzrost stanu rzek" - ostrzegł.
Pobyt na Podkarpaciu premier Belka zakończył wizytą w zagrożonym dzień wcześniej zalaniem ujęciu wody pitnej dla Rzeszowa w Zwięczycy. Patrzymy z niepokojem na to, co się stanie u ujścia Sanu do Wisły, gdzie woda może się spiętrzyć z różnych rzek. Poleciłem zgromadzenie tam większych środków na wypadek sytuacji dramatycznej - powiedział Belka.
W czasie rozmowy z dziennikarzami zauważył, że od pamiętnej powodzi tysiąclecia trochę się zmieniło. Po pierwsze nasze wyposażenie jest znakomicie lepsze. Straż i policja posiadają lepszy sprzęt, lepszy metody komunikacji, lepszą koordynację. Polska w ostatnich czasach została doświadczona przez tego rodzaju nieszczęścia i czegoś się z tego uczymy - podkreślił premier.
Belka zaznaczył, że podczas pobytu w Rzeszowie zwracał uwagę na dwie sprawy - na ochronę obiektów strategicznych, a takim niewątpliwie jest ujęcie wody dla Rzeszowa, oraz na szybkie reagowanie na indywidualne sytuacje.
