Beata Szydło o propozycjach PiS: realnie oceniamy sytuację
Program gospodarczy PiS zakłada działania prorozwojowe i jest rozłożony w czasie; realnie oceniamy sytuację - podkreśliła Beata Szydło (PiS). W pierwszym roku wdrażania programu PiS szacuje wzrost dochodów o 11 mld zł i wzrost wydatków o 13,5 mld zł.
06.09.2012 | aktual.: 06.09.2012 18:34
PiS zwołało konferencję tuż po tym, jak minister finansów Jacek Rostowski przedstawił wyliczenia kosztów realizacji propozycji partii Jarosława Kaczyńskiego zaprezentowanych w niedzielę.
Jacek Rostowski odnosząc się do propozycji PiS, ocenił, że to klasyczna piramida finansowa. Jak wyliczył resort finansów, w 2013 r. kosztowałyby one państwo 62,6 mld zł.
- Tym PiS różni się od Platformy Obywatelskiej, że jesteśmy uczciwi, realnie oceniamy sytuację. Jesteśmy uczciwi w swoich zapowiedziach i deklaracjach. Mamy program, plan. Mówimy Polakom: można inaczej zarządzać finansami publicznymi, doprowadzić do tego, że w latach następnych polska gospodarka będzie się rozwijała - podkreśliła Szydło.
Program PiS - jak dodała - zakłada przede wszystkim "rozwiązania prorozwojowe". Zaznaczyła, że program jest oparty na konserwatywnych założeniach, według których wzrost PKB będzie wynosił 2 proc., a inflacja 3 proc. Program jest rozłożony w czasie - dodała. Według posłanki PiS w pierwszym roku jego funkcjonowania przewidziane są działania, które zwiększą zyski budżetu. - W kolejnym roku będziemy mogli uruchamiać dalsze elementy programu z części wydatkowej - zaznaczyła Szydło.
- Pierwsze rozwiązanie to wprowadzenie zmian ustaw podatkowych. Tutaj są dwa podstawowe dokumenty: ustawa o podatku dochodowym i ustawa o podatku od towarów i usług. Z tytułu wprowadzenia nowych ustaw podatkowych będziemy mieli około 5 mld zł - mówiła Szydło. Kolejne 5 mld zł ma trafić do budżetu z podatku bankowego i z podatku obrotowego od hipermarketów.
- W pierwszym roku zakładamy wzrost dochodów publicznych o około 11-12 mld zł - oszacowała posłanka. Jej zdaniem zmniejszenie wpływów do budżetu w pierwszym roku wyniesie nie więcej niż 13,5 mld zł.
PiS chciałby zacząć realizację swoich propozycji od Narodowego Programu Zatrudnienia, który - jak podkreśliła Szydło - miałby przynieść w ciągu 10 lat 1 mln 200 tys. miejsc pracy.
- Szacujemy, że rynki finansowe zareagują pozytywnie na nasz program. Wzrosną ratingi. Spadnie obsługa długu zagranicznego. To za rządów PO 40 mld zł, czyli tyle, ile wpływa z podatków dochodowych od osób fizycznych - powiedziała Szydło.
Kaczyński zapowiedział, że PiS przechodzi do ofensywy, której celem jest "zbudowanie pełnej alternatywy, innego sposobu rządzenia naszym krajem". Według niego żeby w Polsce "cokolwiek zrobić", trzeba przede wszystkim "od nowa zorganizować finanse publiczne i zmienić system podatkowy". Zapowiedział nową ustawę, która połączy PIT i CIT w jednej ustawie, i nową ustawę o VAT.
Prezes PiS zaproponował 10-letni plan walki z bezrobociem i podkreślił, że to propozycja neutralna dla budżetu. PiS chce też wspierać rodziny poprzez zwiększanie stawki, którą można odliczyć od podatku o 50 proc. za każde dziecko, a samego odliczenia można by dokonywać już od momentu poczęcia dziecka.
Kaczyński mówił też o wprowadzeniu ulgi na zakup podręczników; powtórzył postulat ustanowienia karty rodziny wielodzietnej uprawniającej do wielu zniżek. PiS chce też przywrócić możliwość przechodzenia na emeryturę w wieku 60 i 65 lat (ale z pozostawieniem wyboru, czy ktoś chce pracować dłużej). Kaczyński zaproponował też referendum ws. odejścia od kapitałowego systemu emerytalnego i powrót do systemu solidarnościowego, a także wprowadzenie wyboru między ZUS i OFE. Chciałby też rezygnacji z opodatkowania rent i emerytur w wysokości do 1 tys. zł.