Beata Kempa jednak pod lupą. Śledczy muszą się zająć plecakami
Sąd Rejonowy w Oleśnicy uchylił decyzję o umorzeniu postępowania i nakazał prokuraturze wszczęcie i prowadzenie śledztwa w sprawie Beaty Kempy. Chodzi o "znikające plecaki", które zamiast trafić do dzieci z Syrii, leżały miesiącami w Sycowie.
Przedstawiciele Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożyli do prokuratury zawiadomienie w sprawie akcji charytatywnej, której patronowała Beata Kempa. Chodzi o zbiórkę plecaków szkolnych dla dzieci z Syrii. Jak ujawniły lokalne media, przybory miesiącami leżały w Sycowie, zamiast trafić do dzieci w Syrii. Polityk PiS zachęcała do przekazywania darów dla dzieci z Syrii. Po ponad roku zebrane rzeczy nadal tkwiły w magazynie.
Kiedy Beata Kempa dowiedziała się, że sprawą zainteresowały się media, plecaki przewiozła do jednego z kościołów. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie.
"Znikające plecaki" Kempy. Sąd nakazuje wszczęcie śledztwa
Teraz Sąd Rejonowy w Oleśnicy uznał argumenty Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który odwołał się od postanowienia prokuratury, i uchylił decyzję o umorzeniu. Nakazał prokuraturze wszczęcie i prowadzenie śledztwa w sprawie Beaty Kempy.
Zdaniem OMZiK wszystko wskazuje na to, że część darów została rozkradziona w magazynach w Sycowie. A plecaki zamiast do dzieci w Syrii, trafiły do osób związanych z parafią. "Podkreślamy, że odpowiedzialność za całą akcję ponosi Beata Kempa, która publicznie ją firmowała" - pisze OMZiK.
Po ujawnieniu sprawy przez lokalne media, polityk PiS oświadczyła na Twitterze: "Wobec kłamliwego artykułu Gazety Sycowskiej, powielanego przez inne portale oświadczam, że sprawę kieruję do sądu o naruszenie dóbr osobistych i pomówienie".