Barack Obama: Terroryzm największym zagrożeniem dla USA i świata
Barack Obama przedstawił w przemówieniu wygłoszonym w Akademii Wojskowej w West Point wizję polityki zagranicznej na pozostałe dwa lata swej kadencji. Wiele uwagi poświęcił zagrożeniom terrorystycznym i strategii w walce z terroryzmem.
28.05.2014 18:43
Podkreślił m.in., że najbardziej bezpośrednim zagrożeniem dla Ameryki i świata jest terroryzm, zwłaszcza ugrupowania związane z Al-Kaidą i ekstremiści. Wskazywał zarazem, że strategia, która zakłada interwencję w każdym kraju, w którym schroniły się siatki terrorystyczne, jest "naiwna i nie do utrzymania".
Zamiast tego należy współpracować z tymi krajami; celem musi być zwiększenie wpływów USA "bez wysyłania wojsk". Celem jest sieć partnerów od Azji Południowej po Afrykę.
- To, że mamy najlepszy młotek, nie oznacza, że każdy problem jest gwoździem - powiedział. Mówił też o planach opiewającego na 5 mld USD funduszu na walkę z terroryzmem, mającego służyć szkoleniu i wyposażaniu partnerów w innych krajach do walki z ekstremizmem.
Obama zaakcentował zarazem, że USA będą nadal jednostronnie używać siły militarnej, jeśli będą tego wymagać interesy bezpieczeństwa narodowego.
Prezydent zapowiedział też, że jeśli będzie to konieczne, przeciwko podejrzanym o terroryzm nadal prowadzone będą operacje z użyciem samolotów bezzałogowych i operacje mające na celu chwytanie terrorystów. Podkreślił zarazem, powtarzając linię, którą ujawnił przed rokiem, że w przypadku ataków z użyciem samolotów bezzałogowych trzeba mieć "niemal całkowitą pewność", że nie ucierpi ludność cywilna.
Prezydent powtórzył też, że chciałby przenieść program samolotów bezzałogowych z gestii CIA do sił zbrojnych, mimo opozycji w Kongresie.
Obama zapowiedział, że Stany Zjednoczone nasilą wsparcie syryjskich ugrupowań opozycyjnych, które są najlepszą alternatywą dla reżimu prezydenta Syrii Baszara al-Asada, a także będą się starały zwiększyć pomoc dla krajów sąsiadujących z Syrią - Jordanii, Libanu, Turcji i Iraku - do których napływają uchodźcy syryjscy.
Jednocześnie potwierdził swą decyzję niewysyłania wojsk amerykańskich do ogarniętej wojną domową Syrii. -Ale nie oznacza to, że nie powinniśmy pomóc Syryjczykom powstać przeciwko dyktatorowi, który bombarduje i głodzi własny naród - zaakcentował.
- Pomagając tym, którzy walczą o prawo wszystkich Syryjczyków do wybierania własnej przyszłości, odpieramy zarazem rosnącą liczbę ekstremistów, którzy w tamtym chaosie znajdują bezpieczne schronienie - powiedział.
Stany Zjednoczone muszą przewodzić na scenie światowej, ale też okazywać powściągliwość, zanim przystąpią do operacji militarnych za granicą - mówił Obama. Podkreślił, że dla USA kończy się długi okres wojen, a jednocześnie zastrzegł, że izolacjonizm nie jest opcją w XXI wieku. USA użyją siły, jeśli będzie to konieczne, ale są silniejsze, gdy nie działają same - powiedział.
Prezydent podkreślił, że przywództwo USA pomogło reszcie świata izolować Rosję po jej interwencji na Ukrainie. Mówił też o szansach porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego.
Associated Press wyraża opinię, że przemówienie Obamy w West Point sygnalizuje skoordynowane wysiłki Białego Domu mające odpierać krytykę administracji. Krytycy twierdzą, że podejście prezydenta do globalnych problemów jest zbyt ostrożne.
AP dodaje, że ta krytyka jest powodem wielkiej irytacji prezydenta i jego doradców, którzy podkreślają, iż starania Obamy o nieangażowanie Stanów Zjednoczonych w kolejne konflikty militarne jest zgodne z poglądami amerykańskiej opinii publicznej.
Przemawiając przed absolwentami West Point Obama oświadczył: - Zdradziłbym mój obowiązek wobec was i wobec kraju, który kochamy, gdybym narażał was na niebezpieczeństwo po prostu dlatego, że widzę jakiś problem gdzieś na świecie, który wymaga rozwiązania, albo dlatego, że niepokoiłbym się z powodu krytyków, którzy sądzą, że interwencja militarna jest jedynym sposobem na to, by Ameryka nie wyglądała na słabą.