Auto za złotówkę
Czy można czteroletniego, osobowo-
ciężarowego Lublina II kupić za... złotówkę? Kontrolerzy
wrocławskiej delegatury NIK dowiedli, że owszem. Zwłaszcza, gdy
likwidator jest znaczącym współwłaścicielem spółki-nabywcy - pisze
"Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska".
23.03.2004 | aktual.: 23.03.2004 06:23
Likwidację Samodzielnego Publicznego ZOZ Centrum Pulmonologii Dziecięcej w Karpaczu zaczęto od uchwały dolnośląskiego sejmiku z października 2001. Pozornie wszystko przebiegło wzorowo, bo cały majątek centrum znalazł nowego nabywcę uwalniając samorząd województwa od kłopotów z zadłużoną placówką.
Wątpliwości pojawiły się, gdy okazało się, że nabywcą jest akcyjna spółka pracownicza ze znaczącym, prywatnym udziałem... likwidatora Centrum - Beaty Bokiej! Zresztą, pracowniczy charakter tej prywatyzacji także był pozorem. Mimo że akcje nabyło aż 158 byłych pracowników SPZOZ, to 66,5% ich puli znalazło się w rękach sześciu osób z kadry kierowniczej Centrum, które przejęły całkowitą kontrolę nad placówką.
Jak tłumaczyły "SP-GW" władze Centrum, szanse na zakup akcji spółki wszyscy pracownicy mieli takie same. Każdy kupił tyle, ile chciał i na ile go było stać. Wprowadzono jedynie górne ograniczenie (100 tys. zł) kwoty, za jaką można kupić akcje. Chodzi o to, by ich większości nie mogła kupić jedna osoba.
Lista nieprawidłowości, na które natknęli się inspektorzy wrocławskiej delegatury NIK, była bezprecedensowa. Pozorowanie przetargów i drastyczne zaniżanie wyceny majątku to główne grzechy tej likwidacyjnej "prywatyzacji".
I tak, nieruchomości po zlikwidowanym Centrum (w Karpaczu i Szklarskiej Porębie) wycenione na blisko 12 mln złotych, likwidator sprzedał swojej spółce za jedyne 2 mln 300 tys. zł. Było to możliwe, gdyż o wystawieniu obiektów na sprzedaż wiedziało jedynie wąskie grono zainteresowanych. Ogłoszenia o przetargach nigdy nie trafiły do żadnej z gazet. (PAP)