Atak polskich chuliganów przerwał koncert w Londynie
Atak polskich chuliganów przerwał plenerowy koncert w północnym Londynie w dzielnicy Tottenham. W ruch poszły butelki, kamienie oraz nóż. Rany kłute odniósł dwudziestoczteroletni mężczyzna.
Ranny to bawiący się na imprezie Polak, który próbował powstrzymać napastników. Rana brzucha okazała się niegroźna i mężczyzna opuścił już szpital. Policja nadal szuka sprawcy, ale ogłosiła, że postawiła też już zarzuty innemu Polakowi.
Lokalne media donoszą, że atak przypuścić mieli członkowie Zjednoczonych Emigrantów - kibicowskiej grupy działającej na Wyspach. W poniedziałek w dzielnicy miała miejsca demonstracja przeciwko tym wydarzeniom. Zabezpieczająca imprezę policja ocenia, że przybyło na nią niemal 200 ludzi.
- Pod koniec imprezy na scenę wkroczyła grupka ludzi. Rzucali butelkami i racami. Ktoś z publiczności został ugodzony nożem. Mieli na sobie odzież z rasistowskimi nadrukami, wykonywali rasistowskie gesty. Po polsku rzucali pod adresem ludzi wulgarne, rasistowskie wyzwiska - mówi Polskiemu Radiu obecny na miejscu dziennikarz Oz Katerji. Jak dodaje, impreza miała charakter rodzinny. - To było zupełnie niepolityczne wydarzenie. Były tam matki z dziećmi - zaznacza.
W przekazanym Polskiemu Radiu oświadczeniu policja potwierdziła, że zidentyfikowała już innego Polaka. I postawiła mu zarzut: "atak z pobudek antysemickich". Mężczyzna miał zaczepić uczestnika koncertu i zrzucić mu z głowy jarmułkę. 22-letni Jarosław K. wyszedł za kaucją. Przed sądem stawi się czternastego lipca.