Artykuł 7., francuskie plany i Ziobro. Polsce będzie coraz trudniej o pieniądze z KPO
Polska i Węgry dziś znów stały tematem debaty unijnych ministrów Rady UE o postępującym niszczeniu praworządności. Uzyskanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, możliwe najwcześniej w połowie 2022 roku, będzie coraz trudniejsze.
Komisja Europejska już przed czterema laty wszczęła wobec Polski postępowanie z artykułu 7 (potem europosłowie zrobili to z Węgrami). Dziś unijni ministrowie w Radzie UE wysłuchali relacji Very Jourovej, wiceprzewodniczącej Komisji, o zupełnym braku postępów Polski oraz Węgier w tej procedurze. – Polska nie podjęła działań na rzecz wdrożenia decyzji TSUE co do sądownictwa. Nie przedstawiła harmonogramu, kiedy zamierza to zrobić – powiedziała Jourova.
Żaden z krajów Unii nie poparł dziś władz Polski i Węgier w sporze z Komisją Europejską. Natomiast około jedenastu ministrów - Francja i Niemcy prezentowały wspólne stanowisko – jednoznacznie wskazało na potrzebę kontynuowania postępowania z art. 7, podkreślając, że Warszawa i Budapeszt nie rozwiązały problemów wskazywanych przez Komisję jako zagrażające podstawowym wartościom Unii. Choć głosu w sprawie Polski, jak zwykle w historii tej procedury, nie zabrał żaden z krajów "młodszej" części UE z Europy Środkowo-Wschodniej, to – jak wynika z nieoficjalnych szacunków - większość Rady UE popiera plany francuskiej prezydencji (I półrocze 2022), by przeprowadzić formalne wysłuchanie Polski i Węgier w sprawie naruszeń unijnych wartości podstawowych.
Kiedy Polska zobaczy pieniądze z KPO?
Polska, przy pomocy Węgier, usiłowała dziś zablokować deklarację Rady UE o priorytetach legislacyjnych w 2022 r., powołując się "podwójne standardy", "nadużywanie" zarzutów co do praworządności oraz "bezpodstawne" wstrzymywanie Krajowego Planu Odbudowy (KPO) przez Komisję Europejską. Ta dyplomatyczna szarża się nie udała, bo po konsultacjach z służbą prawną Rady UE okazało się, że do przyjęcia deklaracji nie trzeba jednomyślności, więc Warszawa i Budapeszt nie mogą jej zawetować. – Stanowczo odrzucam zarzuty, że w sprawie polskiego i węgierskiego KPO chodzi o powody polityczne. Chodzi o spełnienie dobrze znanych warunków wynikających z prawa UE – powiedziała Jourova.
Brak uzgodnienia KPO w tym roku – o czym już przed tygodniem uprzedził Valdis Dombrovskis, wiceszef Komisji Europejskiej – wpycha Brukselę i władze Polski na teren jeszcze trudniejszy negocjacyjnie. O ile zatwierdzenie KPO w 2021 r. pozwoliłoby na wypłatę Polsce sutej zaliczki (3,1 mld euro dotacji plus 1,6 mld euro tanich pożyczek) na podstawie "jasnych zobowiązań" bądź też projektów reform praworządnościowych wpisanych do KPO, to teraz – zgodnie z regułami Funduszu Odbudowy – wypłata jakichkolwiek pieniędzy będzie uzależniona nie od projektów, lecz wyłącznie od wdrożenia reform. Od początku 2022 r. fundusze z KPO można bowiem wypłacać wszystkim krajom Unii już tylko "z dołu", niejako rekompensując koszty uprzednio zrealizowanych projektów.
Dombrovkis potwierdził w poniedziałek w Parlamencie Europejskim, że przyszły wniosek Polski o wypłatę pierwszej transzy z KPO będzie musiał być poprzedzony wdrożeniem zmian w sądownictwie oczekiwanych przez Komisję Europejską. A to oznacza, że nawet jeśli Polska i Bruksela uzgodniłyby KPO już w najbliższych tygodniach, to za sprawą przekroczenia granicy nowego roku na wypłaty przyjedzie długo poczekać.
Komisja Europejska jako praworządnościowego minimum oczekuje zlikwidowania Izby Dyscyplinarnej, anulowania skutków jej dotychczasowych działań wobec sędziów oraz demontażu obecnego systemu dyscyplinarnego dla sędziów zgodnie z lipcowym wyrokiem TSUE. Reszta spornych spraw, łącznie z systemowym problemem kształtu Krajowej Rady Sądownictwa, miałaby w zamierzeniach Brukseli być rozwiązywana poza rokowaniami o KPO.
Dombrovskis wyznał europosłom, że w dotychczasowych rokowaniach z Warszawą wiele trudności przysparza sprawa skutków usunięcia Izby Dyscyplinarnej. Istotnie, rząd Morawieckiego – wedle przecieków – miał wielki problem z żądaniem szybkiego przywrócenia zawieszonych sędziów. Mniej więcej do początku grudnia w Komisji Europejskiej nie odpuszczano starań o wynegocjowanie jeszcze w tym roku KPO, który – w celu wypłaty zaliczki dla Polski - musiałby potem być zatwierdzony przez unijne rządy w Radzie UE do końca tego roku. Pojawiały się nawet przecieki, że szanse rosną, a pod koniec listopada doszło do intensyfikacji narad negocjacyjnych ekspertów obu stron, którzy spotykali się po kilka razy w tygodniu.
Brak zaliczki z KPO to porażka Morawieckiego, ale też rosnące obawy ze strony Brukseli, że teraz tempo rokowań o sądach może mocno obniżyć się na długie miesiące, skoro Polska nie ma już szans na szybkie pieniądze z KPO. – A minister Zbigniew Ziobro będzie nadal działał – jak podkreśla jeden z naszych rozmówców. Po utracie prawa do zaliczki w tym roku w przepisach o KPO zasadniczo nie ma już innych deadline'ów – oprócz zakończenia finansowania projektów do 2026 r. po ich zatwierdzeniu do 2023 r. Polski KPO ma być podstawą dla polskich wydatków z Funduszu Odbudowy (23,9 mld euro dotacji oraz 12,1 mld euro tanich pożyczek, a o pozostałe 22 mld pożyczek rząd Polski może poprosić do 2023 r.).
Ziobro w niedawnym wywiadzie dla "Financial Times" groził Unii odwetowym zawieszeniem wpłaty składek do budżetu UE. Ale rzecznik rządu Piotr Müller odciął się od – jak to ujął - "prywatnej opinii" Ziobry. Polska ze wspólnej unijnej kasy otrzymuje trzy-cztery razy więcej, niż wpłaca, co zupełnie rozbraja "odwet" Ziobry.
Orban bez pieniędzy przed wyborami
Na prędkie odmrożenie swego KPO nie mogą też liczyć Węgrzy, bo premier Viktor Orban nie dał "zielonego światła" dla – wstępnie wynegocjowanych na poziomie eksperckim – zmian m.in. w systemie zamówień publicznych i zwiększania niezależności działań prokuratorskich w przypadku podejrzeń o przekręty z pieniędzmi unijnymi. Prezydent Emmanuel Macron, który wczoraj w Budapeszcie spotkał się z przywódcami Grupy Wyszehradzkiej, powiedziała potem dziennikarzom, że nie widzi u Węgrów gotowości do postępu w kwestii KPO przed wyborami parlamentarnymi wiosną 2022 roku.