Antybiotyki i salmonella w mięsie z ukrytej chłodni
Mięso znalezione w kwietniu w ukrytym pomieszczeniu chłodni k. Białej Rawskiej nie nadawało się do spożycia. W kilku próbkach stwierdzono znaczne przekroczenie dopuszczalnych norm antybiotyków, obecność bakterii beztlenowych i salmonelli - podała łódzka prokuratura okręgowa.
Tak wynika z opinii Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, który przeprowadził badania - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Spożycie tego mięsa stwarzało poważne zagrożenia dla zdrowia lub życia konsumentów. - Wyniki badań wskazują na konieczność rozważenia uzupełnienia zarzutów wobec podejrzanych w tej sprawie - zaznaczył Kopania.
Wyjaśnił, iż przekroczenie dopuszczalnych norm antybiotyków świadczy m.in., że ubijane zwierzęta były chore. - Jeżeli chodzi o obecność bakterii beztlenowych, to świadczy o złej jakości żywności, która jest wynikiem nieodpowiednich warunków przechowywania i transportu - mówił.
Jak się również okazało próbka mięsa pobranego w jednej z firm, która kupowała mięso z kontrolowanej ubojni, wykazała, że badane mięso jest wieprzowiną a nie wołowiną. - W tym przypadku możemy mówić o sfałszowaniu żywności, tym bardziej, że ta ubojnia nie miała uprawnień do uboju trzody - powiedział.
Na początku kwietnia w ukrytym pomieszczeniu w jednej z chłodni k. Białej Rawskiej znaleziono ok. 100 ton mięsa niewiadomego pochodzenia. Chłodnia należała do 43-letniego Piotra M. Jest on również właścicielem ubojni, do której mogło trafić m.in. chore, martwe bydło.
Według ustaleń prokuratury M., prowadząc ubojnię, czyli tzw. działalność nadzorowaną, nie spełniał wymogów weterynaryjnych, produkował żywność o złej jakości, która nie spełniała parametrów zdrowotnych, a być może stanowiła zagrożenie dla zdrowia konsumentów.
Śledczy postawili mężczyźnie zarzuty oszustwa i usiłowania oszustwa oraz naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna został aresztowany, ale po wpłaceniu 150 tys. zł opuścił areszt.
Ustalono także, że mięso z ubojni trafiło do co najmniej 16 zakładów z województwa łódzkiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, śląskiego i dolnośląskiego.
W kwietniu prokuratura otrzymała od Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach wyniki badań próbek mięsa zabezpieczonych w marcu w samochodzie-chłodni; mięso to miało trafić do ubojni Piotra M. W kilku próbkach stwierdzono obecność antybiotyków, a w dwóch przekroczenie dopuszczalnych norm ich stężenia. Mięso to nie powinno być dopuszczone do spożycia.