Amerykanie zabili 10 terrorystów powiązanych z Al Kaidą
Co najmniej 10 rebeliantów zginęło w Afganistanie w dwóch operacjach koalicji pod przywództwem Stanów Zjednoczonych - wynika z komunikatów opublikowanych przez amerykańskie wojsko.
We wschodnim Afganistanie w okręgu Zurmat prowincji Paktia w sobotniej operacji wojsk koalicyjnych zginęło pięciu powiązanych z Al-Kaidą bojowników. Zatrzymano ośmiu, w tym wojskowego przywódcę.
Zatrzymany przywódca został oskarżony o udzielanie pomocy talibom i szkolenie zagranicznych i arabskich bojowników - podało wojsko w oświadczeniu, nie ujawniając jego tożsamości.
Pięciu innych rebeliantów zginęło w piątek w strzelaninie w okręgu Szahid prowincji Uruzgan.
W samobójczym zamachu na zachodzie Afganistanu w prowincji Herat rannych zostało dwóch amerykańskich żołnierzy z zaatakowanego konwoju - podał rzecznik wojska płk Greg Julian.
Na południu Afganistanu zginął żołnierz z patrolu NATO - poinformowano w komunikacie ISAF, bez podania narodowości zabitego ani miejsca, w którym doszło do wybuchu przydrożnej miny.
Natomiast brytyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że w rejonie Musa Kala w prowincji Helmand (na południu) w sobotę zginął w wybuchu żołnierz z batalionu królewskich Gurkhów.
W prowincji Chost na południowym wschodzie kraju wojska koalicji i afgańskie zatrzymały przywódcę bojowników z siatki kierowanej przez mułłę Dżalaluddina Hakkaniego, dowódcę znanego z sukcesów w walkach z wojskami radzieckimi i z komunistycznym reżimem i wspieranego wówczas przez USA.
Mułła Dżalaluddin Hakkani i jego syn Siradżuddin są obecnie uznawani za główne zagrożenie dla sił koalicyjnych na wschodzie Afganistanu.