Amerykanie szukają snajpera zabójcy
Snajper-psychopata, który zastrzelił sześć osób najwyraźniej bez żadnego powodu na przedmieściach stolicy USA, pozostaje nadal na wolności.
06.10.2002 | aktual.: 06.10.2002 17:21
Szef policji hrabstwa Montgomery, gdzie miało miejsce większość zabójstw, Charles Moose powiedział, że mężczyzna podejrzany o dokonywanie morderstw, o którego zniknięciu z domu zawiadomiła władze jego żona, odnalazł się w Fairfax pod Waszyngtonem. Moose poinformował, że najprawdopodobniej nie jest on sprawcą.
Policja bada - jak powiedział - ponad 200 tropów, na które naprowadzili ją informatorzy. Szuka się m.in. dwóch mężczyzn, których widziano w białej półciężarówce, jak uciekają z miejsca jednego zabójstw.
Wyznaczono nagrodę 50 tysięcy dolarów za pomoc w złapaniu mordercy.
Tragiczna seria w hrabstwie Montgomery zaczęła się w środę wieczorem, kiedy zastrzelono 55-letniego Jamesa D. Martina na parkingu pod supermarketem w miejscowości Wheaton.
W czwartek rano w Rockville zastrzelony został w czasie ścinania trawnika 39-letni James Buchanan. Kolejną ofiarą był 54-letni Premkumar A. Walekar, zabity na stacji benzynowej. W czasie napełniania baku swego samochodu zginęła czwartek także 25- letnia Lori Lewis Rivera, a na poczcie 43-letnia Sara Ramos.
W czwartek wieczorem w Waszyngtonie DC zginął 72-letni Pascal Charlot.
Policja stwierdziła, że w co najmniej czterech wypadkach strzelano z tej samej broni - pistoletu maszynowego typu Colt AR15 o wyjątkowo dużej celności. W jednym przypadku strzał oddano z ruchomego pojazdu. Wszystko wskazuje na działanie osobnika po przeszkoleniu wojskowym.
Nie widać żadnego motywu, jakim kierować by się mógł napastnik. Ofiary to dwaj Murzyni, Indianin, Hindus, Latynoska i biała kobieta. Policja nie uważa, by mordercą - lub mordercami Ś kierowała nienawiść rasowa.
Strzały oddawano z dalekiej odległości, zwykle ok. 100 metrów, do osób znajdujących się w miejscu opustoszałym. Brak świadków, którzy widzieliby zabójcę.
W Waszyngtonie i w hrabstwie Montgomery - na zamożnych przedmieściach na północ od centrum miasta, uważanych dotąd za okolice bardzo bezpieczne za - panuje stan pogotowia. Rodzice przychodzący po dzieci do szkoły muszą się wylegitymować.