Amerykanie przypuścili szturm na afgańską opozycję
Ponad dwa tysiące amerykańskich i
afgańskich żołnierzy uczestniczy w prowadzonej we wschodnim
Afganistanie operacji wojskowej pod kryptonimem "Lawina". Celem
działań są kryjówki opozycji afgańskiej w rejonie
miasta Chost na pograniczu z Pakistanem.
Zdaniem wojskowych, jest to największa operacja, prowadzona w Afganistanie od upadku rządu talibów przed dwoma laty.
Rzecznik sił USA w podkabulskiej bazie Bagram, pułkownik Bryan Hilferty powiedział, że w akcji uczestniczą zarówno siły lądowe jak i powietrzne. Nie ujawnił jednak żadnych szczegółów na temat przebiegu operacji, prowadzonej w trudnych górskich warunkach na terenach, gdzie niedobitki talibów i Al-Kaidy dysponują siecią niedostępnych kryjówek. "Chcemy dopaść ich przed zimą" - powiedział amerykański rzecznik.
W trwającej od tygodnia operacji "Lawina" biorą udział amerykańscy żołnierze z czterech batalionów. Swym zasięgiem operacja obejmuje prowincje Chost i Ghazni.
Hilferty przyznał też, iż armia amerykańska odpowiedzialna jest za przypadkową śmierć dziewięciorga afgańskich dzieci - ofiar sobotniego amerykańskiego nalotu na wieś Hutala w prowincji Ghazni, 150 km na południowy zachód od Kabulu. Pociski z samolotu trafiły w grupę uczniów, bawiących się na placu przed szkołą. Celem ataku miał być ukrywający się we wsi działacz talibańskich władz, mułła Wazir. Zdaniem mieszkańców, poszukiwany dawno temu opuścił wieś.
Rzecznik sił USA podał też we wtorek, iż wywiad amerykański dysponuje informacjami wiarygodnych źródeł, że opozycja zamierza dokonać ataku terrorystycznego na uczestników zbierającego się w sobotę w Kabulu wielkiego zgromadzenia przywódców plemiennych Afganistanu - Loja Dżirga. Na spotkaniu ma być zaaprobowany projekt nowej konstytucji Afganistanu.