Alarm w Jerozolimie - rakiety Hamasu sięgnęły miasta
Palestyński Hamas wystrzelił cztery rakiety w kierunku Jerozolimy. W mieście rozległy się syreny, a mieszkańcy pochowali się do schronów. Nikomu nic się nie stało, ale był to drugi przypadek ostrzału Jerozolimy podczas najnowszego konfliktu Izraela z Hamasem. Wcześniej palestyńskie rakiety nie dolatywały do Jerozolimy.
Rakiety zostały wystrzelone około 17:00 polskiego czasu. Jak poinformował rzecznik izraelskiej armii, dwie z nich spadły na tereny niezabudowane na przedmieściach Jerozolimy, a dwie pozostałe przechwycił izraelski system "Żelazna Kopuła". Nie ma informacji, by ktoś ucierpiał.
Gdy rakiety zostały wystrzelone, w Jerozolimie rozległy się syreny, a mieszkańcy pochowali się do schronów. - Minutę po alarmie słychać było cztery wybuchy. Kiedy wyszedłem przed klasztor, a mieszkamy w części arabskiej Jerozolimy, było słychać okrzyki radości i oklaski, ale nie z powodu, że rakiety zostały strącone, tylko z powodu, że w ogóle tu doleciały - relacjonował w Polskim Radiu 24 ojciec Paweł Trzopek, dominikanin pracujący w Jerozolimie. W mediach społecznościowych już kilka minut później pojawiły się zrobione przez Izraelczyków zdjęcia lecących rakiet.
Do poprzedniego ostrzału Jerozolimy doszło we wtorek. W czasie poprzednich konfliktów palestyńskie rakiety spadały bliżej granicy Strefy Gazy i Izraela. Eksperci ostrzegają jednak, że teraz rakiety, których używają islamiści z Hamasu, mają znacznie większy zasięg.
Dwa dni temu izraelska armia rozpoczęła operację "Protective Edge", która jest odpowiedzią na wcześniejszy ostrzał ze strony Hamasu. W sumie w ostatnich dniach na Izrael spadło około pół tysiąca rakiet, a izraelska armia dokonała pół tysiąca nalotów na cele Hamasu w Gazie. Palestyńczycy twierdzą, że w czasie nalotów zginęło co najmniej 80 osób, w tym kilkunastu cywilów. Rannych miało zostać 500 osób.