Akcja francuskiej policji. Dziś miało dojść do zamachu w Paryżu
W Paryżu aresztowano mężczyznę, który planował zamachy na jeden lub dwa kościoły we francuskiej stolicy.
Minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve poinformował, że do jednego z ataków miało dojść właśnie dzisiaj. Policja udaremniła te działania przed dwoma dniami.
24-letni Sid Ahmed Ghlam wpadł przez przypadek, w niedzielę rano. Jak informuje "Le Monde", mężczyzna, na razie z nieznanych przyczyn, zastrzelił pod Paryżem 32-letnią instruktorkę fitness Aurelie Chatelain. Kobietę znaleziono później martwą, z trzema ranami postrzałowymi na przednim siedzeniu jej samochodu.
Mężczyzna, podczas napadu na kobietę, sam postrzelił się w stopę. Próbował uciec, ale nie zajechał zbyt daleko. Ponieważ mocno krwawił wezwał... pogotowie. Tłumaczył, że został napadnięty.
Ratownicy medyczni, gdy zorientowali się, że mają do czynienia z raną postrzałową, zgodnie z przepisami wezwali policję. Ta po śladach krwi dotarła do samochodu 24-latka.
Podczas przeszukania auta policjanci znaleźli m.in. karabin kałasznikowa, pistolet, kamizelkę kuloodporną oraz amunicję. Zaniepokojeni tym znaleziskiem postanowili natychmiast przeszukać mieszkanie rzekomej ofiary napaści.
Tam znaleziono dowody świadczące o tym, że mężczyzna przygotowywał zamach terrorystyczny - stwierdził Bernard Cazeneuve.
Policjantom udało się już powiązać zabójstwo instruktorki fitness z 24-latkiem. W samochodzie kobiety znaleziono ślady DNA potwierdzające, że zginęła z jego ręki. Funkcjonariusze podejrzewają, że mężczyzna chciał ukraść jej samochód. Zrezygnował z tego, gdy się postrzelił.
24-latek jest studentem informatyki. Pochodzi z Algierii. Przyjechał do Francji w 2009 roku - by skorzystać z procedury łączenia rodzin. W 2014 roku znalazł się na celowniku służb, gdy okazało się, że chce wyjechać do Syrii, by walczyć w szeregach dżihadystów.