Absurd w dawnym kinie Roma - SuperMarket bez możliwości dostawy towaru!
Sprawą marketu spożywczego powstającego w dawnym kinie Roma ma zająć się Najwyższa Izba Kontroli! Dziś kupcy z Czerwonego Rynku zamierzają przekazać NIK dotyczącą jej dokumentację.
Od sklepu przy ul. Rzgowskiej kupcy z Czerwonego Rynku odgrodzili się betonowym płotem. Fot. Michał Tuliński – Póki nie było parkanu, panowie z Lublina stawali przed budynkiem i pokazywali sobie, że tędy będą podjeżdżać auta z dostawą, przez nasz parking! – mówi Grzegorz Buchalski, jeden z handlowców z Czerwonego Rynku. Kupcy postawili parkan. fot. Michał Tuliński Dawne kino Roma jest już ogrodzone ze wszystkich stron. Jak nie parkanem, to słupkami. fot. Michał Tuliński
Atmosfera absurdu wokół marketu narasta. O tym, że zezwolono na powstanie wielkiego sklepu w miejscu, gdzie nie ma jak podjechać z towarem, przekonał się wiceprezydent Łodzi Marek Michalik – podczas spotkania z kupcami omal nie został potrącony przez tira z dostawą, manewrującego... w poprzek przelotowej ul. Broniewskiego.
Po tym incydencie łódzki Zarząd Dróg ustawił słupki uniemożliwiające dostawy od strony ulic Broniewskiego i Rzgowskiej. Kupcy z Czerwonego Rynku odgrodzili niezależnie od tego betonowym parkanem swój parking, który, jak zakładał inwestor (nie wiadomo, dlaczego), miał być drogą dojazdową do sklepu. Samochody z towarem do marketu, który firma z Lublina chciała otworzyć już jutro, podjeżdżają w nocy i manewrują... na przejściu dla pieszych na ulicy Rzgowskiej. Inne stają daleko w osiedlowej ulicy i dostawcy przenoszą, zgrzewka po zgrzewce, dżemy, cukier, mąkę...
Tymczasem inwestor przebudował dawną Romę na market zgodnie z pozwoleniem otrzymanym w Wydziale Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Łodzi. Kiedy inwestycja jest już skończona, a na półkach leży towar, urzędnicy rozpatrują zasadność decyzji i możliwość jej uchylenia. Właśnie wystosowano zapytanie do firmy z Lublina, którędy będą realizowane dostawy.
– Pojęcia nie mam, jakie rozwiązanie znajdzie urząd, by wybrnąć ze sprawy – mówi Henryk Stefaniak ze Stowarzyszenia Kupców Ziemi Łódzkiej. – Jak teraz firma zażąda odszkodowania, za decyzję urzędników zapłacimy my wszyscy. Dlatego kierujemy sprawę do NIK.