5 lat więzienia za makabryczny dowcip
Na pięć lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu (woj. podkarpackie) 34-letniego Roberta N., za wywołanie w ubiegłym roku fałszywego alarmu bombowego w szpitalach w Tarnobrzegu i Sandomierzu.
11.10.2004 | aktual.: 11.10.2004 16:05
Prokuratura oskarżyła Roberta N. o to, że informując o rzekomym podłożeniu bomby w szpitalach, naraził pacjentów na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. W czasie procesu, podobnie jak podczas śledztwa, nie przyznał się on do winy. Wyrok nie jest prawomocny
Według sądu, czyn oskarżonego zasługuje na "szczególne potępienie", zwłaszcza że był wymierzony w ludzi chorych i będących w zagrożeniu życia. Ponadto do zdarzenia doszło jesienią, gdy temperatury powietrza są niskie, a chłód, w którym odbyła się ewakuacja, stanowił dodatkowe zagrożenie dla pacjentów.
Prokurator żądał dla Roberta N. sześciu lat pozbawienia wolności. Jako dowody przestępstwa przedstawił w sądzie ekspertyzy - daktyloskopijne i fonoskopijne (analiza głosu) - które pozwoliły stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że to oskarżony dzwonił z automatu ulicznego informując o podłożeniu bomb w szpitalach.
Do zdarzenia doszło w październiku ub. roku. Według prokuratury, mężczyzna zadzwonił do szpitala w Sandomierzu i poinformował o podłożonych bombach w dwóch szpitalach: w Tarnobrzegu i Sandomierzu. Skutkiem tego była całkowita ewakuacja z tarnobrzeskiego szpitala. W sandomierskim natomiast odwołano kilka zabiegów.
Do okolicznych placówek medycznych w Stalowej Woli, Nowej Dębie, Nisku i Mielcu przewieziono około 230 osób, w tym podłączonych do aparatury podtrzymującej życie pacjentów Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej i wcześniaki w inkubatorach.
Po przeszukaniu szpitali okazało się, że bomby nie było, a alarm był makabrycznym żartem. Policja szybko jednak ustaliła podejrzanego o wywołanie fałszywego alarmu.(jp)