Polska100 tys. złotych strat na minutę z powodu ulewy

100 tys. złotych strat na minutę z powodu ulewy

Na kilka dzielnic Nowego Sącza i wsie w gminie Stary Sącz, w sobotnie popołudnie spadła z chmur kaskada wody. Marian Cycoń, burmistrz Starego Sącza wylicza, że tylko w Myślcu i Popowicach każda minuta tej ulewy powodowała sto tysięcy złotych strat.

100 tys. złotych strat na minutę z powodu ulewy
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska

19.06.2006 09:12

Wielka woda przychodzi do nas dość często, ale takiej jeszcze nie było - płacze Zofia Wilk, której domostwo znajduje się przy ul. Popradzkiej w Nowym Sączu. Lało kwadrans. Zniszczone jest to, co osiągnęliśmy pracą przez połowę życia. Żeby woda szybko odpłynęła, musieliśmy rozkuć betonowy mur okalający ogród. Z domu, taczkami wywoziliśmy muł - opowiada.

Z budynków gospodarczych strażacy wypompowywali wodę i szlam. U sąsiadów było podobnie. Wstępnie oszacowane straty spowodowane ulewą sięgają wielu milionów złotych.

Most na granicy Nowego Sącza i Myślca dopiero odbudowano po powodzi, a proszę popatrzyć jak teraz wygląda - załamuje ręce Renata Bednarek. Fala naparła tak, że wygięła stalowe bariery mostu. Wypłukała też ziemię za kamiennymi umocnieniami - dodaje.

Na drodze leżą drzewa i żwir przyniesione przez wodę. Brzegi strumienia odpłynęły razem zfalą. Inny most w Myślcu, ten odbudowany po poprzedniej powodzi dzięki akcji pomocowej Telewizji Polskiej, stracił przyczółki, a betonowe umocnienia woda podmyła, powaliła i przeniosła w dół, ku Popradowi.

Najgorzej w Popowicach

Największe spustoszenia mamy w Popowicach - mówi Marian Cycoń, burmistrz Starego Sącza. Pojechałem tam gdy ustała ulwa i prawie się rozpłakałem. Woda zmyła odcinki asfaltowych dróg. Zerwane i zniszczone są mosty - wylicza.

Obrywa się ziemia z nasiąkniętych zboczy. W niektórych miejscach, ziemia runęła w kilkudziesięciometrowe przepaście. Ponieważ jest to przy drodze, część wsi może zostać odcięta od świata. Zalane są domostwa i pola, więc ludzie stracili szanse na zebranie plonów. Tam, gdzie drogi ocalały, pokryte są warstwą ziemi i kamiennego rumoszu, który niosła woda. Wszędzie pracują strażacy.

W Popowicach, rodzina Gądków, która przed ulewą wybrała się do kościoła, wracała do domu już nie utwardzoną drogą lecz brnęła niemal po pas w topieli wielkiego rozlewiska. Mieszkający po drugiej stronie drogi Józef Orłowski, wiadrami wynosił wodę z sutereny i czekał na strażaków z motopompą.

Druhowie musieli dotrzeć do zatopionego osiedla - wyjaśnia Stanisław Marduła, który z OSP przyjechał z Moszczenicy Wyżnej. - Tam droga była zalana i przedrzeć się moża było tylko wozami terenowymi, by sprawdzić czy nikomu nic się nie stało - dodaje.

Lamentującym nad zatopionymi polami i domami mieszkańcom Popowic, Stanisław Marduła opowiadał, że i w jego wsi stały się straszne rzeczy. Na wieś nie wylała się z chmur woda, ale spadły wielkie lodowe bryły gradu. W całej miejscowości było biało jak w zimie. To klęska, bo tam podstawą jest sadownictwo. Niektóre drzewa są posiekane przez grad i być może trzeba będzie je wyciąć.

Nowy sącz - rzeki na ulicach

W Nowym Sączu, krótka ulewa spowodowała zatopienie kilku ważnych ulic. Zamknąć trzeba było ruch na ul. Witosa, którędy prowadzi objazd w kierunku Krakowa i Tarnowa. Zamiast ulicy była tam rzeka. Żeby umożliwić jej odpłynięcie, konieczne było wykonanie przekopu do pobliskiej Łubinki.

W rejonie osiedla Milenium, ruchliwe skrzyżowanie ulic Nawojowskiej, Królowej Jadwigi i Limanowskiego przypominało spore jezioro. Zalany był rozjazd z ul. Nawojowskiej w ul. 29-Listopada. Nawet w centrum miasta woda zalała budy mieszczące się w piwnicach zabytkowych kamienic.

Z jaką siłą atakowała woda, łatwo było się przekonać patrząc na wystawę jednego ze sklepów przy ul. Lwowskiej. Deszcz przecisnął się przez uszczelnienia przy szybach, a woda napełniła szklanki stojące przy oknach. W usuwaniu zniszczeń w mieście, Państwowej Straży Pożarnej pomagały wezwane z różnych stron Sądecczyny ochotnicze straże pożarne.

Stanisław Śmierciak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)