PolskaKolega Pyjasa: teraz chcę zeznawać

Kolega Pyjasa: teraz chcę zeznawać

02.09.2008 07:54, aktualizacja: 02.09.2008 08:05


Wojciech Radomski ma dzisiaj 55 lat. Tyle miałby Stanisław Pyjas, gdyby żył. Radomski, który prowadzi biznes budowlany w USA (mieszka w Winston Salem w Karolinie Północnej), jest kolegą Pyjasa z roku. Studiował z nim polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, byli w jednej grupie ćwiczeniowej. Radomski mówi, że chce przyjechać do Polski i zeznawać w sprawie zabójstwa kolegi.

Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie zeznawałem- mówi Radomski. Jak to możliwe, że na ślad kolegi zamordowanego przez SB studenta nie trafili śledczy? Mogli nie chcieć trafić. Radomskiego przesłuchano tylko raz - na placu Szczepańskim, w siedzibie Służby Bezpieczeństwa. Był 7 maja 1977 roku - dzień, w którym znaleziono Pyjasa martwego.

Nie trwało to dłużej niż 10 minut. Śledczy sprawiali wrażenie, jakby nie chcieli się za wiele dowiedzieć- wspomina Radomski. Dodaje, że pytali go tylko o to, czy Pyjas miał wrogów. Powiedziałem, że nie wiem i na tym się skończyło- dodaje nasz rozmówca. Żaden z esbeków nie spytał go o ostatni dzień Staszka, 6 maja. A wersja zdarzeń podana przez Radomskiego podważa tę z dotychczasowych śledztw. Do tej pory prokuratura przyjmowała, że ostatnią osobą, która widziała Pyjasa żywego, był Stanisław Pietraszko (utonął w niewyjaśnionych okolicznościach kilka tygodni później).

Miał widzieć Pyjasa około godz. 17.40 koło domu studenckiego "Żaczek", "konwojowanego" przez nieznanego osobnika. Tymczasem Radomski zapewnia, że to niemożliwe. Wraz ze Staszkiem Pyjasem, Mirkiem Kwiekiem (dziś mieszka w USA - przyp. red.), kolegą zwanym "Baryłą" i studentem Mariuszem, którego nazwiska nie pamiętam, piliśmy piwo w knajpie "Pod Płachtą" na Błoniach do 18- mówi. Potem odprowadziliśmy Kwieka do pobliskiego "Żaczka" i w trójkę, ze Staszkiem na rogu Szewskiej i Podwala. Dalej Staszek poszedł sam z Mariuszem- dodaje.

Przy rozstaniu Staszek miał się umówić z Radomskim na wieczór, by przekazać mu podziemne wydawnictwa. Miał je wziąć od kogoś w mieście, a Radomski - przewieźć do Kielc. Miałem jechać tam nocnym pociągiem. Czekałem na Staszka w "Żaczku". Nie przyszedł, więc nie pojechałem. A rano obudziła mnie esbecja pukająca do drzwi- opowiada świadek.

Według jego wersji, to właśnie Mariusz mógł być ostatnią osobą, która widziała Staszka Pyjasa żywego. Radomski zastrzega, że Pietraszko nie mógł ich widzieć przed akademikiem. Był moim sąsiadem, gdyby tam stał koło 18, zauważyłbym go- opowiada. Z przesłuchania Radomskiego zachowała się w aktach jedynie mała notatka milicyjna.

To na nią natrafił prowadzący śledztwo w Instytucie Pamięci Narodowej prokurator Ireneusz Kunert. Według Radomskiego, jej treść jest nieprawdziwa. Zaprzecza on, że widział Pyjasa tylko ok. godz. 13-14 i potem ok. 15 "Pod Płachtą". Nikt mnie nie pytał o tamten dzień- zapewnia. Rozmawiał na ten temat tylko raz, z Bronisławem Wildsteinem, przyjacielem Pyjasa,który w 1977 r. prowadził w jego sprawie prywatne śledztwo. Ten jednak doszedł do wniosku, że zeznania Radomskiego nie są przełomowe.

W 1984 r. świadek wyjechał do USA. O kolejnych śledztwach, już w wolnej Polsce, dowiadywał się od znajomych i z gazet. Teraz chcę zeznawać. Czasem bywam w Polsce- deklaruje Wojciech Radomski. Nie wie jednak, kiedy przyjedzie następnym razem.

Stanisław Pyjas, student polonistyki UJ, został znaleziony w bramie rankiem 7 maja 1977 r. Udusił się własną krwią. Prokuratura forsowała hipotezę, że pijany spadł ze schodów i umorzyła sprawę w 1977 r. Kolejne trzy śledztwa w latach 90. były też umarzane z braku dowodów. Udało się tylko dowieść, że Pyjas został pobity, a zarzuty utrudniania śledztwa postawiono trzem wysokim urzędnikom SB i MSW. Zleceniodawców zbrodni nigdy nie znaleziono. W tym roku IPN podjął piąte śledztwo.

Marta Paluch

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także