Rosyjski dziennikarz powołując się na plany budowy pomnika napisał, że Polacy proszą o 100 tys. mkw. Miałby tam stanąć kompleks ku pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej – wraz z pomnikiem, muzeum i kaplicą.
Informacji o planowanej powierzchni pomnika nie posiada rosyjskie Ministerstwo Kultury, które współodpowiada za realizację inwestycji. Podobnie Rusłan Smaszniow, rzecznik gubernatora obwodu smoleńskiego, zaprzecza, by posiadał informacje o potrzebie tak dużej powierzchni na kompleks.
Polski resort kultury wydał w tej sprawie oświadczenie, z którego wynika, że rosyjska gazeta mija się z prawdą. - Granitowy pomnik o długości 115 m wraz z okalającym go chodnikiem zajmie 1219 mkw. Infrastruktura obejmuje drogę dojazdową z parkingiem oraz węzeł sanitarny – twierdzi rzecznik ministra kultury. Dodaje, że w projekcie nigdy nie planowano uwzględnienia ani kaplicy, ani innych miejsc kultu religijnego i ekspozycji muzealnych.
MSZ nie udziela odpowiedzi w tej sprawie i odsyła do Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Prof. Genowefa Grabowska, ekspert prawa międzynarodowego, uważa, że publikacja w liczącej się rosyjskiej gazecie nie była przypadkowa. Jej zdaniem wybór terminu na podawanie takiej informacji jest "obrzydliwą, niepotrzebną prowokacją".
– MSZ powinien reagować na wypowiedzi czy publikacje, które przedstawiają Polskę w niekorzystnym świetle. Skoro reaguje na prasowe informacje o „polskich obozach koncentracyjnych", to powinien również na informację podaną przez najpoważniejszą rosyjską gazetę, jeśli ta twierdzi, że chcemy zawłaszczyć teren równy powierzchni Kremla – uważa prof. Grabowska.