Trwa ładowanie...
27-11-2015 13:23

Wspólny los. Wojna w Afganistanie połączyła polskich i niemieckich żołnierzy

Przez lata dzieliła nas granica na Odrze. Dziś jesteśmy partnerami w NATO, mamy podobne zadania i wspólne cele. Pod dalekim Hindukuszem niemal w jednym szeregu stanęli żołnierze Wojska Polskiego i Bundeswehry - pisze "Polska Zbrojna".

Wspólny los. Wojna w Afganistanie połączyła polskich i niemieckich żołnierzyŹródło: AFP, fot: JOHANNES EISELE
dfnf6dg
dfnf6dg

Misja afgańska wpłynęła na życie zarówno st. szer. Kowalskiego, jak i gefreitera Schmidta. Do domu powróciło około tysiąca rannych niemieckich żołnierzy i kilkuset polskich. Udział Bundeswehry w misjach zagranicznych (od 1992 roku) sprawił, że po raz pierwszy od II wojny światowej u naszych zachodnich sąsiadów pojawili się weterani, jednak to określenie dopiero od kilku lat przebiło się do świadomości Niemców. W Polsce pojęcie "weteran działań poza granicami państwa" wprowadziła ustawa z 2012 roku. W Niemczech weterani nie mają "swojej" ustawy, przyznane im uprawnienia regulują przepisy zawarte w różnych aktach prawnych.

Razem łatwiej

Zarówno w Polsce, jak i w Niemczech, pojawiły się organizacje zrzeszające weteranów oraz nastawione na pomoc rodzinom poległych żołnierzy. Powstały z inicjatywy ludzi, którzy skutki udziału w tych operacjach (szczególnie w Iraku i Afganistanie) odczuli na własnej skórze. Ppłk Andreas Timmermann-Levanas po powrocie z Afganistanu cierpiał na PTSD (zespół stresu pourazowego)
i przez kilka lat walczył przed sądem o uznanie stopnia uszczerbku na zdrowiu. Postanowił wesprzeć innych żołnierzy w podobnej sytuacji, gdy "żołnierz zwolniony z armii musi radzić sobie sam, nikt mu nie pomaga w kontaktach z urzędniczą machiną". Razem z dziesięcioma kolegami założył w 2010 roku Związek Niemieckich Weteranów. Wzorem były tego typu stowarzyszenia, które utworzono w USA po wojnie wietnamskiej.

W Polsce podobna organizacja powstała dwa lata wcześniej (Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju), a założyli ją żołnierze ranni w Iraku i w Afganistanie, którzy rozpoczęli walkę o lepszą opiekę medyczną. - Staramy się reprezentować środowisko weteranów przed władzami państwowymi i wojskowymi. Na różne sposoby wspieramy naszych poszkodowanych kolegów oraz rodziny poległych żołnierzy - mówi Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia.

Żołnierze skarżą się często, że są niedoceniani, że społeczeństwo nie interesuje się ich udziałem w misjach zagranicznych i błędnie interpretuje powody, dla których zdecydowali się w nich uczestniczyć - to zdanie odnosi się zarówno do żołnierzy Wojska Polskiego, jak i Bundeswehry. W Polsce pojawiły się hejty w internecie, że misjonarze to mordercy, a w Niemczech zdarzały się włamania do mieszkań żołnierzy przebywających na misjach oraz anonimowe telefony do rodzin informujące o ich śmierci.

dfnf6dg

Nie bez przyczyny Reinhold Robbe, były pełnomocnik Bundestagu do spraw armii (2005-2010), zorganizował okrągły stół "Solidarni z żołnierzami". Inicjatywa zgromadziła 34 organizacje działające poza Bundeswehrą. Jej celem była lepsza integracja żołnierzy w społeczeństwie. A w Polsce? Pod koniec 2014 roku w Warszawie ruszyło Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa - placówka, która ma integrować środowisko misjonarzy oraz rodzin żołnierzy poległych. - Wiele fundacji i różnych środowisk wspiera weteranów, rodziny poległych czy żołnierzy. Chcemy z nimi współpracować, wymieniać się doświadczeniami, aby nie dublować działalności - mówi płk Leszek Stępień, dyrektor Centrum.

Zmiany w systemie

Podobne są doświadczenia poszkodowanych polskich i niemieckich misjonarzy w walce o lepszą opiekę medyczną, z tą różnicą, że w Niemczech kładą oni główny nacisk na leczenie PTSD oraz wsparcie w tym rodzin. W Polsce ustawa o weteranach znacznie ułatwiła rannym na misjach dostęp do świadczeń medycznych. U naszych sąsiadów nie ma podobnych norm prawnych, ale gdy w Afganistanie zaczęli ginąć żołnierze, a o problemach weteranów coraz częściej pisała prasa, grupa posłów wystąpiła z inicjatywą nowelizacji ustawy z 2007 roku o służbie wojskowej. Od 2012 roku wzrosły sumy odszkodowań dla rannych żołnierzy (a także dla rodzin poległych), a Bundeswehra została zobowiązana do zatrudniania żołnierzy z 30-procentowym uszczerbkiem na zdrowiu (wcześniej ten próg wynosił 50 proc.).

Związek Niemieckich Weteranów wielokrotnie zwracał uwagę, że cierpiący na PTSD żołnierze są pozbawieni należytej opieki. Często mają trudności z udowodnieniem, że ich dolegliwości, niekiedy dające o sobie znać dopiero po kilku latach, są wynikiem przeżyć na misji bojowej, a nie np. urazów z dzieciństwa. O ile z wojskowych szacunków wynika, że PTSD dotyczy w Polsce 5-10 proc. żołnierzy, o tyle Bundeswehra określiła ten pułap zaledwie na 1 proc. Weterani krytykowali "system polegający na sztucznym zaniżaniu statystyk".

Na własnej skórze przekonał się o tym obecny prezes Związku Niemieckich Weteranów Christian Bernhardt. Gdy w 2003 roku rozpoczęła się wojna z Irakiem, był jednym z 200 niemieckich żołnierzy, którzy stacjonowali w Kuwejcie, a ich zadaniem była ochrona amerykańskiego centrum operacyjnego przed atakiem chemicznym. Kilka miesięcy spędzone pod ostrzałem rakiet i w ciągłym zagrożeniu sprawiło, że nie zdołał wrócić do dawnego życia. Jak mówi, długo nie rozmawiał z nikim o swoich traumatycznych przeżyciach - ze strachu, z niemocy, bezradności. Dopiero w 2009 roku Bundeswehra uznała, że jego chorobę, zespół stresu pourazowego, spowodował przeżyty na misji stres. - Jako żołnierze walczyliśmy dla kraju, a potem musieliśmy walczyć, aby ten kraj dał nam jakiekolwiek wsparcie - mówi Christian Bernhardt.

dfnf6dg

Liczba żołnierzy, którzy wymagali pomocy psychologicznej, rosła z roku na rok. Według Bundeswehry, w 2006 roku stwierdzono 55 wypadków zespołu stresu pourazowego u żołnierzy z misji afgańskiej, w 2012 roku ta liczba zwiększyła się do 948. Członkowie Związku twierdzą, że to statystyki zaniżone, w 2013 roku 1400 misjonarzy leczyło się na PTSD, a wielu innych nie mówi o swoich traumatycznych przeżyciach.

Lodowy kwiat

To właśnie PTSD, na które zachorował 24-letni Dominik, było powodem tego, że jego matka Birgit Klimkiewicz założyła organizację Eisblume. - Dobrze pamiętam tamten dzień - opowiada. - Wieczorem 3 września 2009 roku w prowincji Kunduz w północnym Afganistanie Amerykanie na prośbę niemieckiego pułkownika zbombardowali oddział talibów. Niestety, zginęli także cywile. Po tej akcji Bundeswehra znalazła się w ogniu zmasowanej krytyki. W mediach pojawiły się obraźliwe określenia, takie jak "mięczaki", "żołdacy", "płatni mordercy". Postanowiłam bronić dobrego imienia syna i jego kolegów. Napisałam list do redakcji telewizyjnego programu publicystycznego "Hart aber fair", tłumacząc, że niemiecki pułkownik chciał bronić swoich żołnierzy. Zaproszono mnie do udziału w programie. Na antenie przedstawiłam punkt widzenia rodzin żołnierzy narażających swe życie w Afganistanie. Chciałam uzmysłowić społeczeństwu i politykom, jak wysoką cenę płacą oni za udział w afgańskiej misji...

W tym czasie jej syn Dominik, który trzykrotnie był na misji w Afganistanie, z rozpoznaniem PTSD przebywał w szpitalu Bundeswehry. "Masz odważną matkę. Nareszcie ktoś powiedział publicznie prawdę" - usłyszał od kolegów. - Szukałam pomocy w Bundeswehrze, ale usłyszałam, że mogą pomóc tylko żołnierzom, a nie ich bliskim - opowiada Birgit Klimkiewicz. - Byliśmy pozostawieni sami sobie. Pomysł założenia stowarzyszenia podsunęła mi pracownica socjalna z garnizonu syna. "Co może pani zrobić, by stawić czoła traumie syna?" - zapytała. Odpowiedziałam: "Grupa wsparcia, gdzie bliscy poszkodowanych weteranów mogą wymieniać się doświadczeniami i wspierać duchowo". Tak powstało w 2010 roku stowarzyszenie Eisblume, czyli lodowy kwiat. Lód symbolizuje lodowate milczenie na temat problemów żołnierzy powracających z misji, a kwiat nadzieję na ich powrót do normalnego życia...

dfnf6dg

Wiele rodzin, podobnie jak Birgit Klimkiewicz, nie miało pojęcia, jak wyglądała służba w Afganistanie. Dominik wszystkie pytania kwitował krótko: tajemnica wojskowa. Dopiero po kilku latach, gdy obejrzała film dokumentalny o służbie żołnierzy w Afganistanie, w którym wystąpił Dominik, zrozumiała, co przeżył. - Siedziałam przed telewizorem i płakałam, gdy opowiadał, jak musiał wynosić zwęglone zwłoki ze zbombardowanego szpitala. Jak ubezpieczał sapera poszukującego ładunków wybuchowych i paraliżował go strach, że mina oderwie mu ręce i nogi. Gdy mówił, że był świadkiem ukamienowania kobiety i on jako żołnierz Bundeswehry nie mógł interweniować...

O pomoc do Eisblume zwracają się głównie matki, żony, przyjaciółki weteranów. Birgit Klimkiewicz jako pierwszy cywil skończyła specjalistycznie szkolenie psychologiczne w Centrum Dowodzenia Wewnętrznego Bundeswehry w Strausbergu. - Moją siłą jest autentyczność, bo sama przeżyłam to, czego doświadczają rodziny żołnierzy powracających z misji. Dzisiaj wiem, że nie można wyleczyć zespołu stresu pourazowego, lecz jedynie zaleczyć symptomy i nauczyć weteranów obchodzić się z traumą w codziennym życiu. Trudno wykasować z ich głów tamte doświadczenia - mówi.

Eisblume blisko współpracuje ze Związkiem Niemieckich Weteranów, pomogło już 140 rodzinom byłych misjonarzy. Organizuje dla nich seminaria grupowe i indywidualne. W szczególnych wypadkach wspiera ich także finansowo. Eisblume działa w sieci pomocy skupiającej prywatne i cywilno-wojskowe stowarzyszenia, które w różny sposób pomagają weteranom, m.in. Fundacja Oberst Schottler Versehrte (pomaga w załatwieniu protez i wózków inwalidzkich, a także w dostosowaniu mieszkań dla osób niepełnosprawnych i w rehabilitacji) czy Deutsche Kriegsopferfursorge (m.in. zapewnia pomoc prawną w kontaktach z urzędnikami).

dfnf6dg

Ból polskich i niemieckich rodzin poległych żołnierzy jest taki sam. Simone Uetz, żona żołnierza Bundeswehry, założyła stowarzyszenie Solidarni z Żołnierzami. Dwie wdowy Andrea Beljos i Ina Schlotterhose, których mężowie zginęli w Afganistanie, stworzyły grupę wsparcia "Du bist nicht allein" ("Nie jesteś sam"). "Czas nie leczy ran, ale pozwala nauczyć się z nimi żyć" - te słowa wybrały jako motto internetowego forum. - Wiele osób mówi, że życie musi toczyć się dalej. To prawda, ale tylko wdowa zrozumie ból po utracie męża. Z Andreą możemy rozmawiać o sprawach, które tylko my rozumiemy. Wiem, że ona odczuwa to samo. Dzięki tym rozmowom czuję się silniejsza - przyznaje Ina. Andrea uważa, że gdyby wojsko stworzyło taką sieć, nie mogłaby ona funkcjonować, bo wiele osób obarcza Bundeswehrę winą za utratę bliskich.

W Polsce od 2012 roku działa Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Poległych "Pamięć i Przyszłość", które zrzesza ponad 80 takich rodzin: rodziców (którzy nigdy nie zdołają pogodzić się ze śmiercią synów), wdowy (młode kobiety, które próbują ułożyć sobie życie na nowo) oraz dzieci (którym trudno wytłumaczyć, dlaczego tata zginął i co to znaczy, że "wjechał na bombę"). - Staramy się wspierać członków rodzin w trudnych chwilach żałoby, pomagać w rozwiązywaniu problemów rodzinnych i wychowawczych dzieci, a także dbać o dobre imię poległych żołnierzy - mówi Monika Nosek, przewodnicząca Stowarzyszenia. Temu środowisku pomaga coraz więcej organizacji pozarządowych, m.in. fundacje Dorastaj z nami, Szarik, Wspieram Cicho i Skutecznie.

Zmiany na lepsze

Birgit Klimkiewicz uważa, że dzisiaj wiele się zmieniło. Niemieccy żołnierze podpisujący kontrakty terminowe przechodzą intensywne szkolenie i otrzymują wsparcie psychologiczne przed wyjazdem na misję, ale jest przekonana, że żadne przeszkolenie nie zdoła ich przygotować do obciążeń, jakie czekają ich na miejscu. - Staram się uzmysłowić opinii publicznej, że weterani i ich bliscy mają prawo do społecznego szacunku i uznania. Podczas wyjazdu na misję mogą stracić ręce i nogi, ale nie szacunek społeczeństwa - dodaje. Dzięki terapii i wsparciu rodziny Dominik skończył studia i stanął na nogi. Nigdy nie żałował, że wyjechał na misję. - Gdybym mógł, zrobiłbym to ponownie, nawet jutro - mówią także polscy weterani, również ci ciężko ranni.

Małgorzata Schwarzgruber, "Polska Zbrojna"

Artykuł powstał dzięki wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

dfnf6dg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dfnf6dg
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj