Warszawa woli Tęczę niż Beksińskiego?
W czerwcu tego roku Warszawa miało szansę za darmo przejąć prace wielkiego współczesnego artysty. Odmówiono, tłumacząc się brakiem funduszy. Nie żałowano ich jednak na odbudowę spalonej tęczy.
28.11.2014 11:52
Kilka miesięcy temu przyjaciel nieżyjącego Zdzisława Beksińskiego złożył miastu propozycję. Ponieważ po śmierci artysty przejął jego artystyczną schedę, poczuł się w obowiązku i chciał udostępnić ją innym. Niestety na propozycje przekazania miastu liczącej sobie około 50 sztuk kolekcji Hanna Gronkiewicz-Waltz zareagowała negatywnie. W odpowiedzi na propozycje Piotra Dmochowskiego napisała: "W obecnej sytuacji ekonomicznej, w obliczu licznych zobowiązań nałożonych na samorząd Miasto nie może zagwarantować funduszy na przejęcie kolekcji". I dodała: "Doceniam dorobek Zdzisława Beksińskiego, jak również Pański gest, dzięki któremu Warszawa zyskałaby kolejne ważne miejsce na mapie kulturalnej".
Nie pomogła nawet petycja w tej sprawie skierowana do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego oraz do Prezydent m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, którą podpisało wielu warszawiaków. Ratusz był nieugięty.
Największa kolekcja dzieł artysty znajduje się obecnie w jego rodzinnym mieście - Sanoku. Jednakże to w Warszawie Zdzisław Beksiński mieszkał i tworzył od 1977 roku aż do tragicznej śmierci w 2005r. Warto byłoby, aby i tu powstało miejsce pamięci po tym artyście.
Tymczasem okazuje się, że miasto w sprawie sztuki potrafi podjąć zaskakujące decyzje. Kontrowersyjna instalacja „Tęcza” na Placu Zbawiciela, która z założenia miała być uniwersalnym symbolem miłości, pokoju i nadziei, ale również ruchów emancypacji mniejszości seksualnych znowu prowokuje i dzieli mieszkańców Warszawy. Wydaje się, że ma nawet swoich zagorzałych obrońców w ratuszu. Zaraz po kolejnym zdewastowaniu jej przez przeciwników, Hanna Gronkiewicz-Waltz publicznie stanęła w jej obronie i zapowiedziała: "Odbudujemy 'Tęczę' tyle razy ile będzie trzeba!".
I tak się stało. Koszt ostatnich prac to 44 tys. zł. Zupełnie nie zrozumiałe decyzje ratusza dotyczące sztuki, wywołały burzę w sieci. Po portalach społecznościowych krążą prześmiewcze memy, które pokazują niekonsekwentną politykę władz. Internauci zarzucają, że to brak poszanowania dla polskiej sztuki. Zarzucają nierówne traktowanie artystów i przywołują historię z przekazaniem 6 milionowej dotacji na Świątynię Opatrzności Bożej w Wilanowie.
Obecnie dzieła Zdzisława Beksińskiego możemy oglądać jedynie w Sanoku lub po prostu w sieci.