W separatystycznym referendum ukraińskim głosowano też w Moskwie
Kilka tysięcy Ukraińców w Moskwie uczestniczyło w referendum zorganizowanym przez prorosyjskich separatystów we wschodniej Ukrainie. Udali się do specjalnie otwartego w tym celu lokalu - podaje agencja Reuters.
Rosyjskie media piszą, że lokale takie utworzono at hoc też w innych rosyjskich miastach, a nawet w Barcelonie. Zaznaczają jednak, że chodzi jedynie o wyraz poparcia, a nie o dodatkowe głosy.
Niemal 3 mln Ukraińców pracuje w Rosji i, jak pisze Reuters, nie ma wątpliwości co do preferencji tych, którzy udali się, by oddać głos w Moskwie, w pobliżu Dworca Kijowskiego, skąd odjeżdżają na Ukrainę pociągi i autobusy.
- Oczywiście, będę głosować za przyłączeniem do Rosji - powiedziała Reuterowi Marina Waszczuk, Ukrainka czasowo mieszkająca w Moskwie.
- Chcemy, aby nie było faszyzmu i by wszyscy ludzie żyli w pokoju i bez kijowskiej junty - cytuje agencja wypowiedź innego obywatela Ukrainy o imieniu Ołeh. Wyborcy przynieśli swoje paszporty (dokumenty tożsamości), by zaświadczyć, że pochodzą ze wschodniej Ukrainy. Reuters pisze, że nie jest jasne, czy ich głosy zostaną policzone przez organizatorów referendum, które Ukraina i Zachód potępiają i odrzucają jako nielegalne i farsowe.
Rosyjski dziennik "Moskowskij Komsomolec" pisze na swej stronie internetowej, że w Centralnej Komisji Wyborczej Donieckiej Republiki Ludowej potwierdzono, że głosowanie w Moskwie zostało uzgodnione z Donieckiem.
- Nasi rodacy, mieszkający w Moskwie, Sankt Petersburgu, Rostowie nad Donem, w Soczi, a nawet w Barcelonie, sami zorganizowali takie punkty - powiedział szef CKW samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Roman Lagin. Zastrzegł jednak, że udział w takim głosowaniu mogli wziąć tylko ludzie z Donbasu (Donieckiego Zagłębia Węglowego) i że chodzi jedynie o wyraz poparcia, bo ich głosy nie będą uwzględnione w wynikach referendum.