ŚwiatW Doniecku biją za proukraińskie flagi, godła i tatuaże. Relacja reporterów WP.PL z Ukrainy

W Doniecku biją za proukraińskie flagi, godła i tatuaże. Relacja reporterów WP.PL z Ukrainy

Aleksandra, ukraińska aktywistka, nie ma w Doniecku łatwego życia. Niedługo wyjedzie, bo jak sama mówi - tu jest niebezpiecznie, już nie da się normalnie żyć. Chociaż zaznacza, że nie boi się. Odwagi z pewnością jej nie brakuje, bo decyduje się na tatuaż, który może sprowadzić na nią naprawdę poważne kłopoty.

W Doniecku biją za proukraińskie flagi, godła i tatuaże. Relacja reporterów WP.PL z Ukrainy
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

Manifestacja proukraińskich poglądów w Doniecku niemal zawsze kończy się nieprzyjemnościami. Zwolennicy Donieckiej Republiki Ludowej reagują agresywnie na jakikolwiek przejaw patriotyzmu. Wyzwiska, plucie, ale także pobicia, aresztowania - to codzienność. Niewiele więc ukraińskich akcentów widać na ulicach miasta. Flag praktycznie nie ma. Zostały herby na stałe przytwierdzone do budynków, barwy na samochodach służb mundurowych, naszywki na mundurach funkcjonariuszy (na ich wymianę nie ma pieniędzy), pojedyncze graffiti na murach, które są szybko zamalowywane.

Roman Titurenko, lekarz z Makiejewki opowiada, że jego patriotyzm obudził się dopiero po wydarzeniach na Krymie i pierwszych niepokojach w Doniecku. Wcześniej nie interesował się polityką, nie odczuwał wyraźnej przynależności narodowej. Teraz angażuje się w pomoc medyczną dla Ukraińców, którzy ucierpieli w starciach z separatystami. Na tapecie komórki ma ukraińską flagę. - Strach w autobusie wyciągać telefon. Za to mogę dostać po głowie - mówi.

Nawet tradycyjne motywy ludowe mogą wywołać agresję. Ostatnio żona Titurenki założyła dziecku taką koszulkę. Chciała iść z córką do cyrku. - Kazałem zmienić, to zbyt niebezpieczne - mówi lekarz.

Witalij, młody Ukrainiec z Dobropola, niedawno zaangażował się w aktywne działania na rzecz ojczyzny. Jest operatorem kamery. Nagrywa wszystko, co dzieje się na ulicach miasta, publikuje w internecie materiały, za które może na ulicy oberwać. Nie przestanie tego robić, chociaż boi się. Przede wszystkim dlatego, że ma żonę i czteroletnie dziecko.

Chwali się filmikiem z telefonu, na którym jego synek śpiewa ukraiński hymn. - Rośnie mi mały patriota - śmieje się. Nauczony doświadczeniem, w plecaku nosi naklejkę nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej. Nienawidzi jej, ale takie są tu realia. Naklejka jednak nie pomoże, gdy separatyści znajdą w telefonie nagranie z czterolatkiem. - W najlepszym razie stracę telefon. Zęby pewnie też - mówi.

Kola, tatuator z Doniecka, opowiada o koledze, bloggerze, który wyjechał do Słowiańska, z kijowskim reżyserem. Chciał robić zdjęcia z odciętego od świata miasta, w którym każdej nocy słychać wymianę ognia między separatystami, a ukraińskim wojskiem. Być może tatuaże znajomego Koli, nawiązujące do ukraińskiego folkloru, sprawiły, że młody mężczyzna zniknął. - Nie mamy z nim kontaktu, od kilku dni nie odezwał się. Szukamy go - martwi się Kola.

Aleksandra opowiada o wyjeździe na piknik. - Koleżanka ma w samochodzie małą ukraińską flagę - zaczyna. Wozi ją, bo czuje się Ukrainką. Nie chce pogodzić się z tym, że nie może manifestować swojej przynależności narodowej. - Jacyś ludzie, którzy grillowali obok nas, wszczęli awanturę. Zapisali numery rejestracyjne. Grozili, że doniosą służbom Donieckiej Republiki Ludowej - opowiada.

- A ty boisz się? - pytamy. - Czego mam się bać? - odpowiada. Dziewczynie, która decyduje się na tatuaż z pierwowzorem ukraińskiego herbu na przedramieniu, z pewnością odwagi nie brakuje. Trzeba jednak dobrze poznać tutejsze realia, żeby w pełni zrozumieć, z czym wiąże się jej decyzja i jak bardzo ryzykuje. Nie ma wątpliwości, że warto. Po wszystkim z dumą patrzy na swój nowy tatuaż - sokoła skierowanego głową w dół.

Aleh Barcewicz i Konrad Żelazowski z Ukrainy specjalnie dla WP.PL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)