Trump i Zełenski u Macrona. Dwuznaczne sygnały po spotkaniu na szczycie

Nieoczekiwane spotkanie Trump-Zełenski-Macron w Pałacu Elizejskim - źródła francuskie utrzymują, że ustalenia zapadły dosłownie w ostatniej chwili - może skłaniać do wielu interpretacji. Przyszły amerykański prezydent założył tym razem żółty krawat, jakby chciał wysłać sygnał w nawiązaniu do ukraińskich barw, ale też nie zabrał ze sobą żadnego z doradców, zajmujących się zakończeniem wojny na Wschodzie.

Wołodymyr Zełenski, Emmanuel Macron i Donald Trump spotkali się w Pałacu Elizejskim
Wołodymyr Zełenski, Emmanuel Macron i Donald Trump spotkali się w Pałacu Elizejskim
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/MOHAMMED BADRA

Remigiusz Półtorak z Paryża

Emmanuel Macron walczył o to od co najmniej kilku dni. Francuski prezydent, który po dymisji rządu znowu ma ogromne problemy w polityce wewnętrznej, i jest coraz bardziej osłabiony, potrzebuje jak tlenu umocnienia pozycji na arenie międzynarodowej. A sam uwielbia ogrzać się w blasku fleszy.

Ponowne otwarcie katedry Notre-Dame po dramatycznym pożarze i pięcioletniej odbudowie, zgoda Donalda Trumpa na przyjazd do Francji w pierwszą zagraniczną wizytę po wygranych wyborach, jeszcze przed zaprzysiężeniem, a także obecność Wołodymyra Zełenskiego i około pięćdziesięciu innych szefów państw (w tym Andrzeja Dudy) - wszystko to sprawiało, że okazja była idealna, aby wspólne zdjęcie z prezydentami USA i Ukrainy poszło w świat.

O to Macronowi chodziło.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czemu USA nie dało sprzętu Ukrainie? "Rozpłynięcie broni atomowej"

Scenę idealnie uwiecznili fotoreporterzy, pokazując na jednym ze zdjęć francuskiego prezydenta, jak - w centrum wydarzeń, niemalże z pozą Napoleona - zwraca się do Zełenskiego i chwyta go za rękę w obecności zadumanego Trumpa.

Czy poza dyplomatycznym strzałem w dziesiątkę spotkanie na szczycie wniesie jednak coś konkretnego w rozmowy pokojowe? Tu wątpliwości może być już więcej.

Marcon-Trump-Zełenski. 35 minut rozmowy

Donald Trump przyjechał do Pałacu Elizejskiego z 43-minutowym opóźnieniem. Rozmawiał najpierw w cztery oczy z Macronem, który już od kilku dni - gdy tylko pierwszy raz zadzwonił do niego z zaproszeniem na ponowne otwarcie Notre-Dame - zachęcał do spotkania w trójkącie z Zełenskim. Amerykański przywódca, który jeszcze w kampanii podkreślał, że "zakończy wojnę w 24 godziny", ale jest wiele wątpliwości co do jego intencji wobec Rosji i Władimira Putina, w końcu się zgodził. Rozmowa trwała w sumie 35 minut, na więcej nie starczyło czasu, bo niebawem zaczynała się uroczystość w katedrze Notre-Dame.

Sygnały wysyłane po spotkaniu są jednak dwuznaczne. Pałac Elizejski z oczywistych względów się cieszy, mówiąc o "owocnych" negocjacjach, Zełenski podkreśla "dobre" rozmowy, używając zagadkowej formuły, że "pokój przez siłę jest możliwy", ale najbardziej tajemniczy jest Trump. Amerykański przywódca dopiero w niedzielę rano skomentował wizytę u Macrona, wzywając w mediach społecznościowych do "natychmiastowego rozejmu". "Powinny rozpocząć się negocjacje. Zbyt wiele istnień ludzkich straciło życie, zbyt wiele rodzin zostało zniszczonych, jeśli to będzie trwać dalej, może przerodzić się w coś jeszcze gorszego" - napisał, dodając, że "Ukraina straciła 400 tys. żołnierzy w absurdalny sposób".

Najważniejsze wydają się jednak inne słowa. Trump ocenił, że Zełenski i Ukraina "chcieliby dojść do porozumienia i zakończyć to szaleństwo".

Ostatnie zdania mogą jednak wprowadzać konfuzję, odnoszą się najwyraźniej do Putina: "Znam dobrze Władimira. Czas działać. Chiny mogą pomóc. Świat czeka" - napisał przyszły prezydent USA, trochę w swoim stylu, mieszając wszystko, dając nadzieję i znajdując rzekomo proste recepty.

Jak to interpretować? Sama zgoda na takie spotkanie z Zełenskim, w obecności innego prezydenta, zasługuje na uwagę, bo dyplomacji potrzeba teraz bardziej niż kiedykolwiek, aby zakończyć wojną na Wschodzie. Odniesienie do znajomości z Putinem też jest jednak znamienne i może potwierdzać tylko, że kolejne ruchy Donalda Trumpa będą, jak dotychczas, nieprzewidywalne.

Trump w żółtym krawacie. Nieprzypadkowo?

Dzisiaj można tylko domniemywać, że Trump założył nieprzypadkowo akurat żółty krawat - choć zwykle jest widywany w czerwonym - nawiązując tym samym do ukraińskich barw. Niektórzy dopatrują się również symbolu w garniturze, tym razem ciemnoniebieskim. Z drugiej strony przyszły prezydent USA nie zabrał do Paryża żadnego doradcy w sprawach ukraińskich, szczególnie nie pojawił się tam gen. Keith Kellogg, jego specjalny i zaufany wysłannik do Kijowa.

To o tyle symboliczne, że w Pałacu Elizejskim pojawili się bliscy doradcy ds. Bliskiego Wschodu - Steve Witkoff i Massad Boulos - w związku z napiętą sytuacją w Syrii po wcześniejszej ucieczce z kraju dyktatora Baszszara al-Asada.

A tuż przed wizytą u Macrona Trump napisał, że "Syria nie jest przyjacielem Stanów Zjednoczonych", wbijając jednocześnie szpilkę Putinowi i jego polityce na Bliskim Wschodzie. "Rosja, angażując się w Ukrainie i tracąc ponad 600 tys. żołnierzy, wydaje się niezdolna, aby zatrzymać bieg zdarzeń w Syrii, kraju, który od lat chroniła". Jak donoszą źródła, ukraińskim dyplomatom nie uszło to uwadze.

Wspólne spotkanie Trumpa, Macrona i Zełenskiego
Wspólne spotkanie Trumpa, Macrona i Zełenskiego © PAP | PAP/EPA/SARAH MEYSSONNIER / POOL

Ciekawa była też scena przy pożegnaniu przywódców na dziedzińcu Pałacu Elizejskiego. Początkowo mogło się wydawać, że Zełenski - który przy padającym deszczu dyskretnie odmówił nawet parasola - jest trochę z boku, bo wszystkie flesze były zwrócone na Trumpa, potem jednak mocny uścisk dłoni wyraźnie zwrócił uwagę. Potem taki sam gest został też uwieczniony podczas ponownego spotkania w katedrze Notre-Dame.

Zełenski wszedł tam przy brawach, wręcz aplauzie, zgromadzonych przywódców, witany szczególnie gorąco przez polskiego prezydenta Andrzeja Dudę.

Z Paryża Remigiusz Półtorak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie