Trump bawi się w wysyłanie rakiet. Współpracownicy boją się, że rozpęta trzecią wojnę światową
Najpierw ogląda drastyczne relacje w internecie, potem odgraża się na Twitterze, że pomści niewinne ofiary. Następnie każe atakować. Kogo to już mniej ważne, bo nie czeka na wskazanie konkretnego winnego.
14.04.2018 | aktual.: 14.04.2018 11:56
Amerykańskie i brytyjskie media opisują jak współpracownicy Donalda Trumpa, próbują powstrzymać go od podejmowanych sercem, a nie rozumem ataków rakietowych. Boją się, że nierozumiejący złożonej sytuacji w Syrii prezydent USA rozpęta trzecią wojnę światową.
Dzisiejszy atak na bazy reżimy Assada był wcześniej dwukrotnie blokowany przez sekretarza obrony Jamesa Mattisa, ponieważ wywiad nie ustalił, kto dokładnie ponosi odpowiedzialność za masakrę ludności cywilnej z użyciem broni chemicznej.
Sekretarz Obrony James Mattis, to bliski współpracownik Trumpa i doświadczony na wojnach w Iraku generał. Miał być zaniepokojony planowanym na ślepo atakiem odwetowym. W syryjskich bazach stacjonują również żołnierze rosyjscy. Gdyby odpowiedzieli ogniem oznaczałoby to otwarty konflikt pomiędzy USA i Rosją.
Trump reaguje na filmy
Atak chemiczny na miejscowość pod Damaszkiem nastąpił 6 kwietnia. W świat poszły przerażające relacje o zabitych i rannych cywilach. Doland Trump nalegał na szybką akcję odwetową.
- Próbujemy powstrzymać morderstwo niewinnych ludzi, ale na poziomie strategicznym - oświadczył w kongresie Mattis, dodając, że nie chce by konflikt wymknął się spod kontroli. W tym czasie Rosjanie twierdzili, że to nie Assad odpowiada za chemiczny atak. Nie było też wiadomo, jak Rosja odpowie na ewentualne uderzenie. Przypomnijmy, że podczas ataku rakietowego USA na Syrię w 2017 roku, Rosjanie zostali uprzedzeni.
Nieoficjalnie politycy Białego Domu powiedzieli ABC News, iż Trump "chce, aby Mattis przesunął granice nieco bardziej". Prezydent USA w swoim stylu podgrzewał atmosferę wpisami na Twitterze: "Rosja przysięga zestrzelić wszystkie pociski wystrzeliwane w Syrii". "Przygotujcie się na Rosję, bo będą nadchodzić, mili i nowi i inteligentni" - ironizował.
Okazało się, że armia amerykańska zaplanowała dwa potencjalne ataki na Syrię, w tym jeden w czwartek wieczorem. James Mattis odwołał je, nie będąc pewnym, czy to reżim syryjski stoi za atakiem. Doradzał Trumpowi, że zanim polecą rakiety, należy przygotować strategię na rozwój wypadków wobec zaangażowanych w konflikt, Rosji oraz Iranu - donosił CNN.
Generał szalony pies
Rakiety uderzyły w bazy w Syrii w nocy w piątku na sobotę. Sprowokowały nerwową reakcję Rosji. Po zakończeniu akcji James Mattis oświadczył, że kolejne ataki nie są planowane. Byłemu generałowi Marines, nie można zarzucić bycia mięczakiem. To stanowczy i bezwzględny dowódca, do którego na wojnie przylgnął przydomek "Szalony pies". Wziął się z takich historii jak podczas operacji w Iraku. Gdy zakończono działania wojenne Mattis spotkał się z przywódcami irackich społeczności. Oświadczył: "Przybywam w pokoju. Nie przyciągnąłem ze sobą ciężkiej artylerii. Ale błagam, nie zadzierajcie ze mną, bo zabiję was wszystkich".
Już jako urzędnik Trumpa zaplanował i kierował skutecznymi działaniami USA przeciwko ISIS. - Zmieniamy taktykę, złapiemy ich za tylną nogę, otoczymy i unicestwimy. Moim celem jest to, aby ci źli ludzie nie powrócili do swoich domów - oświadczył i dotrzymał słowa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl