MOW © getty images | Tatiana Maksimova

Te złe. Jak Polska próbuje "wychowywać" zaburzone dzieci

Dariusz Faron
409

"Żeby zdiagnozować u dziecka zaburzenie psychiczne, trzeba psychiatrów, wolnego łóżka w szpitalu i czasu. Łatwiej uznać, że jest zdemoralizowane i zamknąć je w ośrodku wychowawczym. Nie szkodzi, że nikt mu tam nie pomoże".

  • 17-letni Jacek ma autyzm, niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim i zaburzenia psychiczne. Od roku jest w ośrodku dla nieletnich z postępującą demoralizacją.
  • 12-letnią Karolinę zamknięto w placówce wychowawczej, bo nie chodziła do szkoły i ukradła batonik. Biegły, który uznał ją za zdemoralizowaną, badał ją 10 minut.
  • Prof. Marek Konopczyński: w Polsce regularnie umieszcza się dzieci z zaburzeniami psychicznymi w ośrodkach wychowawczych, które nie mają żadnych narzędzi, żeby z nimi pracować.
  • Dr Aleksandra Lewandowska: Decyzję podejmuje sąd, który nie zna dziecka. Ale to nie wina sędziów, tylko niewydolnego systemu.


JACEK. DEMONY

- Chodź, Jacek, pogadamy.

- Spier..., skur...!

Czyli trzeba dać mu jeszcze czas.

17-letni Jacek od kilkunastu minut spaceruje w kółko po korytarzu i coś do siebie mruczy. Wysoki, przy kości, ciemne włosy opadają na czoło. Jest w Okręgowym Ośrodku Wychowawczym w Witkowie (woj. wielkopolskie) od listopada 2024 r., ale wychowawcy zdążyli się go już nauczyć. Minie chwila i jego zachowanie zmieni się o 180 stopni. Jak gdyby ktoś włączył ukrytym przyciskiem tryb "grzeczny".

- Pójdziemy do pani psycholog?

- Oczywiście, nie ma problemu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kontrowersyjna terapia dla dzieci z autyzmem. Nagrania z lat 90.

Zwykle odpowiada półsłówkami. Jak się czuje? Dobrze. Dogaduje się z innymi chłopakami? Tak, jest OK. Powtarza, że nie ma tu kolegów i nie chce mieć.

Sąd skierował go do okręgowego ośrodka wychowawczego, bo niszczył sprzęty domowe i był agresywny wobec rodziny. Teraz jest wobec kadry ośrodka. Ostatnio rzucił w wychowawcę bilą. Szczęście, że chybił. Innym razem cisnął drewnianym stołkiem. Po chwili zaczął przepraszać. Nie wie, dlaczego tak zrobił. Zdenerwował się.

Pewnego dnia wysikał się na kanapę w świetlicy. Chłopaki się mocno zagotowali, bo raz, że będzie czuć na cały ośrodek, a poza tym nie ma nawet jak usiąść.

Wcześniej rozbił telewizor. Uderzył ręką w ekran, pękła matryca. Wychowawcy tłumaczył, że zaczęły wychodzić z niego demony.

Musiał je powstrzymać.

DYREKTOR ZŁAPAŁ SIĘ ZA GŁOWĘ

Przemysław Priebe jest dyrektorem ośrodka w Witkowie od sześciu lat. Pracuje w placówce od blisko trzydziestu.

Widział już dziesiątki przetrąconych młodych żyć. Chłopców, którzy od urodzenia tonęli w bagnie i tych, którzy mieli więcej szczęścia, ale sami pobłądzili.

Placówka w Witkowie była zakładem poprawczym. W 2022 r., po uchwaleniu ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, przekształcono ją w okręgowy ośrodek wychowawczy. Trafiają tu ci, którzy są zbyt zdemoralizowani na młodzieżowy ośrodek wychowawczy i jednocześnie nie popełnili tak ciężkich przestępstw, by skierować ich do poprawczaka. Kradzieże, pobicia, alkohol, narkotyki, agresja, demoralizacja. 36 wychowanków podzielonych na cztery grupy.

Do placówki mogą być kierowani nieletni z niepełnosprawnością intelektualną. - Ale nasz ośrodek nie jest przeznaczony dla zaburzonych psychicznie. To są zupełnie różne kwestie - zaznacza Priebe.

Kiedy przed przyjazdem Jacka zobaczył jego dokumenty, złapał się za głowę.

Autyzm atypowy. Niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim. Nadwrażliwość na bodźce słuchowe i wzrokowe. Trudności w nawiązywaniu relacji. Psychiatra z innego ośrodka, z którego trafił do Witkowa, stwierdził podejrzenie schizofrenii.

- To nie jest chłopiec zdemoralizowany, tylko z zaburzeniami rozwojowymi i chory. Mam wykształconą kadrę po studiach wyższych i specjalistycznych kursach, ale tu nie ma mowy o działaniach resocjalizacyjnych. Do naszej placówki raz w tygodniu przyjeżdża psychiatra na konsultację, jednak nie jesteśmy ośrodkiem leczniczym. A Jacek potrzebuje stałej opieki psychiatrycznej - tłumaczy Priebe.

- Mówimy o chłopcu nadwrażliwym na bodźce. Był pan kiedyś w ośrodku dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną? Ciągły hałas, z czym Jacek zupełnie sobie nie radzi. Często wybiega na korytarz i chodzi w kółko, żeby się uspokoić. To jego mechanizm obronny – dodaje.

Dyrektor od razu wysłał do sądu pismo, że chłopak nie powinien przebywać w takiej placówce. Sąd zlecił badania psychiatryczne. A biegli psychiatrzy przyznali dyrektorowi rację.

Ich opinia: "Zaburzenia zachowania pacjenta, konflikty z prawem, nastające objawy niedostosowania społecznego występują na podłożu zaburzeń psychicznych, na które cierpi. Metody wychowawcze mogą być oczywiście pomocne, ale nie zlikwidują objawów prezentowanych zaburzeń. Nieletni wymaga leczenia psychiatrycznego w oddziale psychiatrii sądowej o wzmożonym stopniu zabezpieczenia".

W marcu sąd wydał postanowienie o przerwaniu stosowania środka wychowawczego i umieszczeniu Jacka w szpitalu psychiatrycznym.

I co? Nic.

- Nie ma wolnych miejsc. Nie wiadomo, kiedy będą. Chłopak nadal jest u mnie. A proszę zwrócić uwagę, że przed przyjazdem do Witkowa był pół roku w innym ośrodku. Spędził więc ponad rok w placówkach resocjalizacyjnych, w których nie mamy absolutnie żadnych narzędzi, by pracować z taką osobą - mówi Priebe.

Ile zna podobnych historii?

- Znajdzie pan niemal w każdym ośrodku. Takich przypadków są w Polsce dziesiątki.

Zaburzona psychicznie młodzież ląduje w ośrodkach wychowawczych
Zaburzona psychicznie młodzież ląduje w ośrodkach wychowawczych (zdjęcie ilustracyjne) © Getty Images | aurumarcus

ZEPSUTY SAMOCHÓD U KOWALA

Do MOW-u bądź OOW-u dziecko jest kierowane postanowieniem sądowym.

W przypadku wątpliwości co do jego zdrowia psychicznego, może zostać zbadane przez biegłych psychiatrów. W zależności od ich opinii może być umieszczone na oddziale psychiatrycznym ogólnym, oddziale psychiatrii sądowej dla nieletnich o wzmożonym zabezpieczeniu (istnieją cztery w Polsce) lub w Krajowym Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Garwolinie z maksymalnym zabezpieczeniem.

Jak tłumaczy jednak prof. Marek Konopczyński, pełnomocnik ministra sprawiedliwości ds. nieletnich, wiele dzieci jest błędnie kwalifikowanych przez sąd jako zdemoralizowane, z pominięciem choroby psychicznej bądź zaburzeń wynikających ze spektrum autyzmu czy niepełnosprawności intelektualnej. Albo czeka na wolne miejsce na przepełnionych oddziałach psychiatrycznych. Placówka resocjalizacyjna staje się wówczas przechowalnią.

- Odwiedziłem prawie wszystkie tego typu ośrodki w Polsce i szacuję, że problem dotyczy nawet 25-35 proc. podopiecznych. Najpierw powinni być leczeni psychiatrycznie bądź psychologicznie, a dopiero później możemy rozmawiać o resocjalizacji. Jak uspołeczniać dziecko, które jest aspołeczne z powodu swojego zaburzenia czy ogólnie stanu zdrowia psychicznego? - pyta Konopczyński.

- Placówki wychowawcze z założenia nie mają kompetencji, by pracować z takim podopiecznym. Skazujemy dziecko z zaburzeniami psychicznymi na społeczny niebyt i wyrządzamy mu wielką krzywdę. I nie jest to wina sądu, który przecież nie posiada wiedzy psychologicznej i psychiatrycznej, tylko błąd polegający na niepogłębionej diagnozie.

Antoni Trojan, dyrektor MOW-u w Wielkich Drogach (małopolskie): - Od kwietnia 2024 r. miałem u siebie mocno zaburzonego chłopca, niepełnosprawnego intelektualnie w stopniu lekkim. Występują u niego takie napady agresji, że traci świadomość. Po badaniach psychiatrycznych skierowano go ostatnio do Krajowego Ośrodka Psychiatrii Sądowej dla Nieletnich w Garwolinie. Ale że nie ma miejsc, miesiąc temu pojechał tymczasowo do innego MOW-u.

- To tak, jakby zawiózł pan zepsuty samochód do kowala, zamiast do mechanika. Dziecko jest w systemie numerem PESEL i nazwiskiem. Sędzia patrzy w dokumentację, ale nie zna jego historii. Poza tym, żeby zdiagnozować zaburzenie psychiczne, trzeba psychiatrów, wolnego łóżka w szpitalu i czasu, a psychiatria wciąż jest w kryzysie. Łatwiej uznać, że dziecko jest zdemoralizowane i zamknąć je w ośrodku wychowawczym. Nie szkodzi, że nikt mu tam nie pomoże.

Dominik Urbanowicz, MOW w Babimoście (lubuskie): - Dwa tygodnie temu dostałem telefon od pani sędzi. Dzwoniła w sprawie chłopca z domu dziecka, który miał do nas skierowanie. Chory na schizofrenię. Poprosiłem, by poszukała dla niego placówki leczniczej, bo my mu nie pomożemy. Zwykle w podobnych historiach sędzia nie pyta nas o zdanie, tylko, mówiąc brzydko, wrzuca nam dziecko.

Przemysław Priebe z OOW w Witkowie (wielkopolskie): -  Prócz Jacka, jest u nas 16-latek z chorobą afektywno-dwubiegunową. Występują u niego naprzemiennie okresy depresyjne i manie. Nie mówimy o naszych wrażeniach, tylko o diagnozach psychiatrycznych

Marek Łukasiewicz, dyrektor OOW w Gackach (świętokrzyskie): - U nas przebywa kilku podopiecznych z zaburzeniami depresyjnymi, po próbach samobójczych. Ich jedynymi przejawami "demoralizacji" było to, że nie chodzili do szkoły i próbowali się zabić.

Prof. Marek Konopczyński bije na alarm. "Problem systemowy"
Prof. Marek Konopczyński bije na alarm. "Problem systemowy" © Archiwum prywatne prof. Konopczyńskiego

PATRYCJA. LIST

"Samobójstwo jest dla słabych. A ja jestem słaba".

Tak Patrycja napisała w liście pożegnalnym niespełna rok temu. Tłumaczyła, że nie jest niczyją dziewczyną, przyjaciółką. Nie czuje się niczyją córką. Gdyby zniknęła - myślała - nikt by się szczególnie nie przejął.

Podobno ma krótkie blond włosy, lekko zadarty nos i wąskie usta. Nie spotkamy się, bo znowu zabrali ją do szpitala. Ale wie, że o niej piszę.  

Do Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Falenicy przywiózł ją we wrześniu 2024 r. policyjny konwój. Na rękach kajdanki i blizny po cięciach. Hardy wzrok, wyprostowana postawa. Jak gdyby chciała pokazać, że nie złamie jej żadna placówka.

Wybuchła płaczem dopiero w gabinecie dyrektora.

ZABURZENIA WE WSZYSTKICH OBSZARACH

Falenica, obrzeża Warszawy.

Duży zielony budynek przy cichej ulicy. Nad ogrodzeniem concertina, w oknach kraty, przy wejściu strażnik. Trzy piętra, ostatnie przeznaczone dla młodych matek z dzieckiem. Dyrektor Joanna Szostak zaczyna od liczb.

W ośrodku żyje 28 wychowanek. 12 ma za sobą pobyt w szpitalach psychiatrycznych. 15 podejmowało próby samobójcze, w tym trzy wielokrotnie. W pełnej rodzinie wychowywało się tylko 5 podopiecznych. Reszta: rozbite domy, rodziny zastępcze, domy dziecka. Przed świętami wielkanocnymi ośrodek organizował warsztaty, jak można spędzać czas z dzieckiem. Przyszedł jeden rodzic.

Szostak pracuje w systemie resocjalizacji od ponad 30 lat. Takiej podopiecznej jak Patrycja jeszcze nie miała: 18 lat, ponad trzydzieści hospitalizacji w szpitalach psychiatrycznych. Nikt już nawet nie liczy.

Opowiada: rodzice częściej niż o córce myśleli o butelce. Patrycja trafiła do rodziny zastępczej, a w wieku 14 lat do młodzieżowego ośrodka wychowawczego. Niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim, agresja, demoralizacja, eksperymenty z narkotykami. Później wielokrotne próby ucieczki z placówki. Pół roku temu policja przywiozła ją do Falenicy. Wcześniej zbadali ją sądowi psychiatrzy. Stwierdzili "zaburzenia osobowości, emocji i zachowania we wszystkich możliwych obszarach".

Po miesiącu pobytu w OOW psychiatra zdiagnozował dodatkowo zaburzenia depresyjne.

Patrycja nie czyta książek. Nie ogląda telewizji. Nie interesuje się modą ani sportem. Przynajmniej nikomu nic o tym nie wiadomo. W pierwszych tygodniach jeszcze funkcjonowała jakoś w grupie, później zaczęła unikać kontaktu z innymi. - Mówi właściwie tylko o jednym: że chce odebrać sobie życie – opowiada dyrektorka ośrodka.

Z biegiem czasu było coraz gorzej. Patrycja mówiła, że słyszy głosy, żeby coś sobie zrobić. Gdy zaczęła odmawiać jedzenia i picia, dyrektorka zadzwoniła po karetkę. 18-latka spędziła kilka tygodni na oddziale psychiatrycznym. Do ośrodka wróciła tylko na kilka dni.

Pocięła się tak, że ratownicy zakwalifikowali to jako próbę samobójczą.

Przez osiem miesięcy pobytu w Falenicy jechała do szpitala sześć razy. Diagnozowano u niej m.in. ciężki epizod depresji, depresyjne zaburzenia zachowania, zaburzenia psychiatryczne, zaburzenia osobowości BNO, mieszane i nieokreślone zaburzenia zachowania i emocji.

Teraz też jest na oddziale. Kiedy przyjeżdża do ośrodka, wychowawcy pilnują jej 24 godziny na dobę. Ale, jak mówią, nie są w stanie zapewnić jej bezpieczeństwa.

Joanna Szostak: - Pewnego dnia siedziała przy mnie na krześle. Milczała, patrząc na mnie mętnym wzrokiem. Nagle ścisnęła szyję dłońmi i po prostu zaczęła się podduszać.

Innym razem obwiązała sobie szyję rękawem od bluzy. Zacisnęła. Jednemu z pracowników ośrodka udało się zareagowaćna czas. Opiekunowie boją się, że któregoś razu nie zdążą.

- Patrycja nie jest święta. Demoralizacja i choroba psychiczna mogą ze sobą współistnieć. Ale gdybyśmy położyli obie rzeczy na szali, zaburzenia psychiczne momentalnie by ją przeważyły. To dziewczyna, która przede wszystkim potrzebuje pomocy psychiatrów. Ośrodek wychowawczy nie jest miejscem dla niej - tłumaczy dyrektorka.

- Chcielibyśmy jej pomóc. Wykonujemy naprawdę ciężką pracę wychowawczą i terapeutyczną. Ale w tym przypadku jesteśmy bezsilni.

Patrycja trafiła do Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Falenicy
Patrycja trafiła do Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Falenicy (zdjęcie ilustracyjne) © Getty Images, | NATHANAEL KIEFER

SYSTEM JEST NIEWYDOLNY

- Historia Patrycji jak na dłoni pokazuje niewydolność naszego systemu i brak uważności dorosłych - mówi Wirtualnej Polsce dr Aleksandra Lewandowska, krajowa konsultantka ds. psychiatrii dzieci i młodzieży i przewodnicząca komisji ds. środków leczniczych dla nieletnich.

- Po systemie błąkają się "dzieci niczyje". Często mają kilka współwystępujących rozpoznań psychiatrycznych i neurologicznych. Są zbyt późno diagnozowane. Potrzebują pomocy lekarzy, a kieruje się je do ośrodka wychowawczego jako zdemoralizowane. Decyzje o zamknięciu dziecka nierzadko podejmuje się wyłącznie na podstawie dokumentacji – dodaje Lewandowska.

I zwraca uwagę na sytuacje, w których dziecko postanowieniem sądu ma trafić pod opiekę psychiatrów, ale miesiącami przebywa w ośrodku wychowawczym, czekając na wolne miejsce. Oddziały są przepełnione. Niekiedy na przyjęcie w trybie planowym czeka się nawet 2 lata.

Zdaniem krajowej konsultantki, sytuację takich dzieci znacząco pogorszyła ustawa o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich z czerwca 2022 r.

- Niestety, nie była ona szeroko konsultowana ze środowiskiem psychiatrów dziecięcych. W nowej ustawie absolutnie nie wzięto pod uwagę modelu środowiskowego, który od 2020 r. jest aktywnie wdrażany w naszym kraju. Opiera się on na współpracy ze środowiskiem dziecka i działaniach międzyresortowych.

Co to konkretnie oznacza?

- Ośrodki wychowawcze powinny blisko współpracować z lokalnymi poradniami zdrowia psychicznego, w których specjaliści mieliby szeroką wiedzę na temat sytuacji danego dziecka przebywającego pod ich opieką. W obecnym systemie nie ma o tym mowy. Nieraz dzieci kieruje się do ośrodków oddalonych kilkaset kilometrów od ich domów. A osoby, które podejmują decyzję, tak naprawdę nic o nich nie wiedzą - mówi Lewandowska.

- Opowiem panu jeszcze jedną historię o tym, jak nie działa system.

KAROLINA. BATONIK

Ma niespełna 15 lat. Nazwijmy ją Karoliną.

W czerwcu 2022 r. jako 12-latka została skierowana do młodzieżowego ośrodka za wagarowanie, ucieczkę z domu i kradzież. W zupełności wystarczyło, żeby zakwalifikować ją jako zdemoralizowaną. Po dziesięciu dniach w ośrodku podejmuje próbę samobójczą. Tak trafia na oddział psychiatryczny dr Lewandowskiej.

Specjaliści rozmawiają z dziewczynką. Zaczynają poznawać jej historię.

Ojciec uzależniony od alkoholu, matka chora na schizofrenię. Raczej nie myślą, żeby Karolina miała codziennie czyste ubrania. Regularnie słyszy od rówieśników, że jest brudasem, że od niej śmierdzi.

Najpierw próbuje się przeziębić. W chłodne dni moczy głowę i staje przy otwartym oknie. Pije zimne napoje. Przecież chore dzieci nie chodzą do szkoły. Szybko zdaje sobie sprawę, że to rozwiązanie na krótką metę. Skuteczniejsze są wagary. Nikt się nią nie interesuje. Nikt nie kieruje jej do poradni psychologiczno-pedagogicznej, żeby ocenić jej możliwości intelektualne.

Opinia ze szkoły: negatywna.

Opinia kuratora: negatywna.

A że Karolinę przyłapują jeszcze na kradzieży batonika, wszystko staje się jasne: zdemoralizowana. Potwierdza to opiniodawczy zespół specjalistów sądowych.

Dr Lewandowska: - Wie pan, ile trwała rozmowa dziewczyny z psychiatrą, który wystawił opinię? Dziesięć minut. Oparł się przede wszystkim na dokumentacji ze szkoły i notatkach kuratora.

W wywiadzie dziewczynka miała rozpoznanie padaczki i moczenia mimowolnego. Na oddziale zdiagnozowano u niej zespół stresu pourazowego.

Dopiero lekarzom opowiedziała, że przed umieszczeniem w ośrodku wychowawczym kogoś poznała. Najpierw pisali ze sobą przez internet, potem umówili się na spotkanie. Okazało się, że jej nowy przyjaciel jednak nie ma dwunastu lat, tylko ok. 30. Szczegółowo opisała, w jaki sposób ją wykorzystał.

- System umieścił w ośrodku wychowawczym dziecko na pograniczu upośledzenia umysłowego, z padaczką, głównie dlatego, że nie chodziło do szkoły i ukradło batonika. Już samo to jest nie do pojęcia. A później okazało się jeszcze, że to dziecko jest w wielkiej traumie, ponieważ zostało wykorzystane seksualnie - mówi dr Lewandowska.

Jak to możliwe, że sąd podejmował decyzję, mając obraz, w którym brakowało kilku kluczowych elementów?

- Po prostu nikt z tym dzieckiem dłużej nie porozmawiał.

Dr Aleksandra Lewandowska uważa, że trzeba zmian w ustawie
Dr Aleksandra Lewandowska uważa, że trzeba zmian w ustawie © PAP | Leszek Szymański

MAŁY ODDZIAŁ

- W sprawę zaangażowała się pomoc społeczna. Trzynaście miesięcy walczono, by sąd zmienił postanowienie o umieszczeniu dziewczynki w ośrodku wychowawczym - kontynuuje dr Lewandowska.

Udało się. Od niespełna dwóch lat Karolina przebywa na dziennym oddziale psychiatrycznym. Jej stan jest stabilny. Nadal próbuje wyjść z traumy.

Patrycja, ta z ośrodka w Falenicy, skończyła już 18 lat. Nawet gdyby sąd podjął decyzję o zastosowaniu środka leczniczego, na oddział dla dzieci i młodzieży już się nie dostanie. W okręgowym ośrodku wychowawczym może przebywać do 19. urodzin. Co dalej?

Nie wiadomo.

Jacek z OOW w Witkowie czeka od dwóch miesięcy na wolne miejsce na oddziale psychiatrii sądowej o wzmocnionym zabezpieczeniu.

Nie on jeden.

Przemysław Priebe spodziewa się w najbliższym czasie telefonu ze szpitala psychiatrycznego odnośnie innego wychowanka.

Mateusz, 17 lat. Zaburzenia psychotyczne. Opowiadał w ośrodku, że nocą przychodzą do niego pewni ludzie, ale nie może powiedzieć nic więcej. Że przechwytuje tajne informacje dotyczące nadchodzącej wojny światowej. Że wie, jak dotrzeć do kopalni pełnej złota, bo już tam był. A tak w ogóle nie ma na imię Mateusz, tylko Karol, ale pewni ludzie chcą mu zaszkodzić i zmienili mu imię w dokumentach.

Obecnie jest diagnozowany w szpitalu psychiatrycznym. W marcu sąd wydał postanowienie o umieszczeniu chłopca w zakładzie psychiatrycznym. Dopóki to nie nastąpi, ma przebywać w okręgowym ośrodku wychowawczym.

Priebe przewiduje: znając realia, chłopiec najprawdopodobniej nie zdąży zostać przyjęty na oddział dla dzieci i młodzieży. Jako że stanie się w tym roku pełnoletni, prawnie nie będzie już możliwości zastosowania środka leczniczego. A po 19. urodzinach opuści OOW i wypadnie z systemu. Będzie musiał radzić sobie sam.

Póki co ośrodek czeka na jego powrót, śląc pisma do sądu.

Priebe: - Ostatnio jeden z pracowników gorzko zażartował, że zrobili mi z placówki mały oddział psychiatryczny. Odpowiedziałem, że jakoś musimy sobie poradzić.

- Zastanawiam się tylko, kto pomoże tym dzieciom.

Gdzie szukać pomocy w kryzysie psychicznym?
Gdzie szukać pomocy w kryzysie psychicznym? © WP

Dariusz Faron jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

W reportażu zmieniono imiona podopiecznych placówek i szczegóły pozwalające na ich identyfikację.

Chcesz skontaktować się z autorem? Napisz! dariusz.faron@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie

Izraelski atak na Huti. Mieli jeden cel
Izraelski atak na Huti. Mieli jeden cel
Przełomowy komunikat z frontu. Zełenski mówi o wyzwoleniu Andrijiwki
Przełomowy komunikat z frontu. Zełenski mówi o wyzwoleniu Andrijiwki
Wielka Brytania wysyła samoloty na Bliski Wschód. Wskazali priorytet
Wielka Brytania wysyła samoloty na Bliski Wschód. Wskazali priorytet
Trump zabrał głos po rozmowie z Putinem
Trump zabrał głos po rozmowie z Putinem
Bosak prezesem Ruchu Narodowego. Przedstawił swoją wizję państwa
Bosak prezesem Ruchu Narodowego. Przedstawił swoją wizję państwa
"Poważne zagrożenie dla Ukrainy". Zełenski wskazał na Iran
"Poważne zagrożenie dla Ukrainy". Zełenski wskazał na Iran
Sienkiewicz i Sikorski komentują sprawę wycieku rozmów. Padły mocne słowa
Sienkiewicz i Sikorski komentują sprawę wycieku rozmów. Padły mocne słowa
"System, a nie wypadki". Polityk KO chce ponownego przeliczenia głosów
"System, a nie wypadki". Polityk KO chce ponownego przeliczenia głosów
Spłonęła karetka. Bohaterski gest ratownika
Spłonęła karetka. Bohaterski gest ratownika
Protesty przed Kapitolem. Aresztowano kilkadziesiąt osób
Protesty przed Kapitolem. Aresztowano kilkadziesiąt osób
Mocarstwo po stronie Iranu. Jasne stanowisko Rosji
Mocarstwo po stronie Iranu. Jasne stanowisko Rosji
Trump rozmawiał z Putinem. W tle ataki Izraela na Iran
Trump rozmawiał z Putinem. W tle ataki Izraela na Iran