porozumienie(strona 14/37)

- Pod koniec kwietnia w tym studiu założyliśmy się - po pańskiej propozycji - o dobre wino o to, kiedy odbędą się wybory. Ja twierdziłem, że to się wydarzy w maju, pan twierdził, że absolutnie nie. Zakład pan wygrał, gratulacje. Mam nadzieję, że przesyłka dotarła - rozpoczął rozmowę z gościem programu "Tłit" Jarosławem Gowinem Michał Wróblewski. - Przesyłka dotarła, panie redaktorze. Ale czeka na pana, musimy kontynuować dyskusję o terminie wyborów i wszystkich okolicznościach w towarzystwie butelki dobrego wina - odpowiedział prezes Porozumienia.

- Demokratyczna partia oznacza demokratyczną rywalizację o władzę. Ja na pewno konkurencji się nie boję - powiedział w programie "Tłit" Jarosław Gowin. Polityk uważa, że "trudno go określić inaczej niż mianem wojownika". I nie jest zaskoczony spekulacjami dotyczącymi ewentualnego zajęcia jego miejsca w partii przez Jadwigę Emilewicz - spodziewał się ich. - Każdy z członków Porozumienia ma prawo stanąć w szranki wyborcze - podkreślił. I dodał, że po wakacjach - o ile pozwolą na to warunki epidemiczne - odbędzie się konwencja krajowa i zjazd partii, na którym nastąpi wybór "nowych władz". Gowin przypomniał, że "Porozumienie Jarosława Gowina" to pełna nazwa partii, którą można jednak "zmienić, tak jak można zmienić prezesa". - Będę aspirował do tego, żeby funkcje tę piastować nadal - zapowiedział.

- My, Porozumienie, mamy liczne uwagi do funkcjonowania mediów publicznych - powiedział w programie "Tłit" Jarosław Gowin. Polityk uznał, że zdjęcie piosenki Kazika z Listy Przebojów w Radiowej Trójce jest wydarzeniem "bezprecedensowym". Jego zdaniem tłumaczenia związane z manipulacją są "gołosłowne". - Jeśli są jakieś fakty, których nie znamy, powinny być jak najszybciej przedstawione opinii publicznej - uznał. Ale w jego ocenie obecnie "wszystko wskazuje na to, że ktoś wykazał się nadgorliwością". - Nadgorliwość w sposób rażący rozminęła się ze standardami profesjonalnego i uczciwego dziennikarstwa - zaznaczył prezes Porozumienia. I podkreślił, że z politycznego punktu widzenia, biorąc pod uwagę kampanię Andrzeja Dudy, ktoś "zachował się nieomal jak sabotażysta". Gowin czeka na "jasny, klarowny przekaz ze strony Rady Mediów Narodowych". Wzięcie przez RMN dyrekcji Trójki w obronę w tym sporze prezesa Porozumienia "nie satysfakcjonuje".

- Do porozumienia między Jarosławem Kaczyńskim i Jarosławem Gowinem doprowadziła dobra wola, a nie moja osoba - zauważył w programie specjalnym WP Marcin Ociepa. Polityk Porozumienia przyznał, że doniesienia o tym, że jako wysłannik polityczny "załagodził spór między dwoma liderami Zjednoczonej Prawicy", są na wyrost. – Mieliśmy wspólny cel: zagwarantowanie bezpiecznych i konstytucyjnych wyborów prezydenckich – oświadczył wiceminister obrony narodowej. – Udało nam się ominąć polityczno-ustrojowej rafy. Te wybory mogły być kwestionowane (…). Dzisiaj przygotowaliśmy rozwiązanie bezpieczne z punktu widzenia Polek i Polaków oraz Konstytucji RP. Te argumenty sprawiły, że obaj prezesi się porozumieli w tym zakresie. Takie są fakty – dodał przedstawiciel Jarosława Gowina.

- Liczę na to, że Jarosław Kaczyński nie zapomni tego, że wspólnie doszliśmy do porozumienia i uniknęliśmy tej poważnej rafy politycznej, jaką mogłyby być kwestionowane przez lata wyniki wyborów prezydenckich - powiedział w programie specjalnym WP Marcin Ociepa z Porozumienia. Odniósł się również do kwestii Zbigniewa Gryglasa, który - zgodnie z nieoficjalnymi ustaleniami reportera WP Michała Wróblewskiego - może zostać wydalony z partii. - Zapewniam (…), że ocena postawy pana Gryglasa jest w Porozumieniu jednolita - stwierdził Ociepa. Jego zdaniem "fundamentalnym problemem" był tu brak gry zespołowej. - Pan Zbigniew Gryglas się sam swoją postawą poza zespołem, jakim jest Porozumienie Jarosława Gowina, postawił - stwierdził Marcin Ociepa.

Co dalej z partią Jarosława Gowina? Zbliżają się wybory prezydenckie 2020, a konflikt między szefem Porozumienia i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim narasta. - Już nikt nie ma wątpliwości, że wchodzi w grę albo wrogie przejęcie aktywów politycznych koalicjanta, albo rozpad koalicji - stwierdził były prezydent Bronisław Komorowski. Dodał też, że obecny spór o głosowanie korespondencyjne może być "początkiem końca koalicji rządzącej, a w dalszej perspektywie także rządu i rządzenia w Polsce przez PiS". - Prawo i Sprawiedliwość doskonale wie, że walczy o życie, o przetrwanie. Porażka w Senacie oznacza także przegraną w Sejmie i oznacza ujawnienie słabości Jarosława Kaczyńskiego i koalicji rządzącej, być może nawet jej rozpad - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Komorowski.