"Wojna Dwóch Prezesów". Wielkie nieporozumienie w małym Porozumieniu [ANALIZA]
Dwuwładza, personalne rozliczenia, wymiana zamków w biurze, dwie frakcje, które nie uznają swojego zwierzchnictwa a w konsekwencji - być może rozpad ugrupowania. Tak w telegraficznym skrócie wygląda wojna między Adamem Bielanem a Jarosławem Gowinem w Porozumieniu. - Idy marcowe w lutym - komentuje dla WP polityk PiS-u. Nowogrodzka przygląda się z zainteresowaniem. Być może dojdzie jej nowy koalicjant.
W partii nikt się nie oszukuje. To jest ciąg dalszy wojny, która na poważnie zaczęła się od sporu o majowy termin wyborów prezydenckich. Swoiste wyrównanie rachunku krzywd, gdy od Jarosława Gowina - odrzucającego głosowanie kopertowe w maju oraz rozpatrującego możliwości przejścia do opozycji - zaczęli się odseparowywać posłowie, którzy uważali, że priorytetem jest w tej chwili jedność Zjednoczonej Prawicy. A co za tym idzie, głosowanie zgodnie ze zdaniem powiernika tej jedności - PiS-u. Jednej z liderek tego ruchu - Jadwigi Emilewicz - już w partii nie na. Adam Bielan oraz członkowie Porozumienia, którzy go wspierają, nie zamierzają jednak składać broni uważając, że Gowin działa nielegalnie ponieważ... zapomniał, że aby być prezesem, musi zostać na to stanowisko ponownie wybrany.
"Czyścimy ugrupowanie z PiS-owców"
- Przecież to jest kabaret - mówi mi ważny polityk Porozumienia, gdy pytam go, czy to prawda, że chwilę przed wykluczeniem Adama Bielana z partii w biurze krajowym wymieniono zamek w drzwiach. Bo zamek wymieniono, w wersji oficjalnej tłumacząc, że chodzi o "poprawę poziomu bezpieczeństwa". - Chyba pamiętają co było w 2011, gdy Bielan odchodził z PJN zabierając ze sobą hasła do strony internetowej - dodaje ze śmiechem.
Do śmiechu nie jest jednak wielu działaczom partii, która znalazła się na granicy rozpadu, gdy w czwartkowy wieczór decyzją Prezydium Zarządu Krajowego w prawach członków Porozumienia zawieszeni zostali Adam Bielan, Anna Jóźwik, Marcel Klinowski i Arkadiusz Urban. - Czyścimy ugrupowanie z PiS-owców - mówi Wirtualnej Polsce jeden z polityków bliskich Jarosławowi Gowinowi. Tak komentuje się sprawę wewnątrz obozu "lojalistów" Gowina, którzy od dawna narzekali na zbyt zażyłe relacje Bielana z Nowogrodzką.
On sam nie składa jednak broni. Obóz Bielanowców uważa bowiem, że to on jest jedynym legalnym prezesem Porozumienia, a Jarosław Gowin swoją pozycję utrzymał przez obejście statutów. Jak przedstawiają swoje argumenty? Po kolei.
Anatomia sporu. Kto jest prezesem Porozumienia?
Według polityków bliskich Adama Bielana, kadencja Jarosława Gowina zakończyła się trzy lata temu, a wobec braku głosowania, zgodnie z regulaminem Porozumienia - obowiązki szefa partii przejmuje jego zastępca, w tym przypadku Bielan. Gdy sąd partyjny dowiedział się o tej sprawie, wicepremier miał zaplanować zawieszenie członków sądu oraz wyrzucenie "rozłamowców". W tle pojawiają się również zarzuty o "pompowanie" zarządu oraz prezydium partii w 2019 roku, tak, aby Gowin miał większość pozwalającą mu utrzymać kontrolę.
Teraz proszę się trzymać, bo będzie sporo zawiłości prawnych. - To było złamanie naszych wewnątrzpartyjnych ustaleń, zarząd nie ma prawa do poszerzania składu w trybie jawnym. Arkadiusz Urban zaskarżył tę decyzję do sądu koleżeńskiego, ten z kolei nie zwołuje posiedzenia przez 70 dni, pomimo, że powinien uwinąć się w miesiąc. Gdy w końcu dwóch z trzech członków sądu wzywa do zwołania posiedzenia, podając termin i miejsce oraz twierdząc, że zagrożony jest porządek prawny Porozumienia, większość przychyla się do wniosku Urbana - tłumaczy mi polityk Porozumienia bliski Adamowi Bielanowi. Na tym historia się nie kończy.
- Po anulowaniu "dopompowania" zarządu przez Gowina, sąd koleżeński przegląda dokumenty. Wtedy okazuje się, że wicepremier Gowin od trzech lat i kongresu zjednoczeniowego patii, nie został formalnie wybrany na prezesa. On tego nie uznaje, zwołuje swoje prezydium i zawiesza jednego z sędziów w prawach członka partii - tłumaczy polityk. Jego zdaniem 4 lutego mieliśmy do czynienia w buntem i oficjalną dwuwładzą, kilkanaście osób miało odmówić głosowania po myśli Jarosław Gowina, bo "w starym składzie, Bielana nie dałoby się odwołać" - słyszę.
"Albo oni sobie pójdą, albo zostaną wyrzuceni"
Oddajmy głos drugiej stronie. - Prezesem Porozumienia Jarosława Gowina ma być Adam Bielan? Przecież to niepoważne - mówi WP stronnik Gowina. - Co to ma być? Urban przychodzi do TVP w rano i ogłasza, że Gowin nie jest już prezesem własnej partii? - dodaje. Jak udało mi się ustalić, w piątek wieczorem zbierze się zarząd Porozumienia, który ma ostatecznie przeciąć sprawę "Wojny Dwóch Prezesów". Gowinowcy są pewni siebie.
- Znaleźli jakąś niby-lukę w regulaminie, ale szybko się policzymy. Mamy do czynienia z pęknięciem w partii, albo oni sobie pójdą, albo zostaną wyrzuceni - słyszę od ważnego polityka, który mówi, że z Adamem Bielanem "nie ma już możliwości pojednania". Jak dodaje moje inne źródło, w części porozumienia panuje powszechne przeświadczenie, że za wolną wiceprzewodniczącego partii stoi bezpośrednio Nowogrodzka. - Na 90 proc. PiS podsyca ten bunt. Chcą nas podzielić - przekonuje.
Nowy koalicjant PiS-u?
- Plotki huczą, że większość będzie wisieć nawet na jednym głosie - mówi WP wpływowy polityk PiS. - Bielan może zebrać kilku posłów i przeprowadzić ich do nas - dodaje. - A co z umową koalicyjną? - pytam. - A kogo ona będzie interesować, skoro de facto koalicja się rozsypie? - słyszę. W Prawie i Sprawiedliwości oficjalnie jednak twa przyglądanie się konfliktowi w duchu schadenfreude. – Cały czas naszym partnerem jest pan premier Jarosław Gowin, jako szef Porozumienia i nie mamy informacji oficjalnych, aby coś się zmieniło, dlatego chcemy porozmawiać w ramach Rady Koalicji – powiedział Krzysztof Sobolewski w Radiowej Jedynce. Już nieoficjalnie jego koledzy partyjni dodają, że to co widzą wygląda jak niskobudżetowe "idy marcowe w lutym".
Na pytanie kto miałby odejść z Porozumienia, wśród posłów wymienia się pięć nazwisk: Kamila Bortniczuka, Michała Cieślaka, Adama Bielana, Włodzimierza Tomaszewskiego oraz - ze znakiem zapytania - Jacka Żalka.
- Niestety głęboki konflikt wewnętrzny na dziś jest faktem. Będę nieustannie namawiał wszystkie strony konfliktu do znalezienia wspólnego języka. Naszej partii nie stać obecnie paraliż spowodowany dwuwładzą - mówi Kamil Bortniczuk na pytanie WP, co dalej z sytuacją w Porozumieniu.
Na tę chwilę konkurują ze sobą dwie narracje - jedna mówi o Okrągłym Stole ostatniej szansy, druga - językiem ulicy - o tym, że "działacze terenowi są wk….i i na zarządzie się z Bielanem policzą". Tak czy inaczej, w małym Porozumieniu zapanowało wielkie nieporozumienie, które może się skończyć rozpadem partii oraz nową konstelacją coraz słabiej zjednoczonej Zjednoczonej Prawicy.
Marcin Makowski dla WP Wiadomości