Według resortu edukacji i nauki, do maturalnego przecieku na początku maja doszło na poziomie pojedynczej szkoły, po dostarczeniu materiałów egzaminacyjnych. Urzędnicy bezradnie rozkładają ręce i przyznają, że aby zapobiec takim sytuacjom, trzeba byłoby zaangażować dodatkowe służby. A to w opinii ministerstwa "mogłoby znacząco utrudnić realizację ich obowiązków”.