lgbt(strona 19/33)

Wybory prezydenckie już 28 czerwca. Największe szanse na wygraną ma obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda, który w sondażach osiąga ponad 40 proc. poparcia. Co stanie się, jeśli dojdzie do drugiej tury? Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski twierdzi, że sztab Roberta Biedronia "nie analizuje i nie rozmawia" z Rafałem Trzaskowskim o ewentualnym poparciu jego kandydatury w sytuacji, gdy to właśnie polityk Platformy Obywatelskiej stoczy ostateczny bój z Andrzejem Dudą. - Uważam, że w drugiej turze wszyscy kandydaci, bez względu na to, kto będzie przeciwnikiem Andrzeja Dudy, powinni usiąść i porozmawiać o swojej wizji Polski. I Robert Biedroń, jeżeli będzie w drugiej turze, to pewnie taką wizję przedstawi - powiedział Gawkowski w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.

Nie milknie dyskusja na temat słów Jacka Żalka z Porozumienia i posła PiS Przemysława Czarnka. Obaj skrytykowali środowisko LGBT. - Ludzie, którzy używają słów, mówiąc o osobach LGBT, że są gorszymi ludźmi, że są gorszego sortu, wywołują nienawiść, złe emocje - mówił w programie "Tłit" szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Jak dodał, "ma poczucie, że wielu polityków PiS wierzy w to, że my, ludzie lewicy, czy generalnie mający inne poglądy jesteśmy gorszego sortu i to się wyraża później w kampaniach, kiedy ta gorączka wyborcza idzie do góry". Negatywne wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy o LGBT Gawkowski porównał do słów Josepha Goebbelsa, ministra propagandy i oświecenia publicznego w rządzie Adolfa Hitlera.

Magdalena Adamowicz odniosła się do słów Andrzeja Dudy o LGBT. Prezydent powiedział, że chce chronić dzieci przed "ideologią LGBT". Europosłanka w programie WP Newsroom przypomniała, że faszystowska i komunistyczna ideologia, które są zakazane w Polsce, prześladowały homoseksualistów. - Sianie nienawiści wobec ideologii jest dużo łatwiejsze niż wobec człowieka. To nie tylko przerażające, ale też straszne - tłumaczyła. Europarlamentarzystka zwróciła uwagę, że zaczyna się od słów, a potem dochodzi do fizycznych ataków, bo "ktoś inaczej wygląda". Adamowicz zdradziła, że podczas spotkania komisji LIBE w PE wielu polityków krytycznie wypowiadało się o Polsce. - To kolejna debata, która dotyczy naszego kraju i braku szacunku do podstawowych praw obywateli - dodała. Uważa, że ten, kto "obraża drugiego człowieka, powinien przeprosić". - Można chronić rodzinę i osoby LGBT. Tutaj nie ma żadnych sprzeczności. To są banały - podsumowuje.

- To smutne, bo to nie chodzi o panią Hołownię, chodzi o kandydata na prezydenta, który mówi podobne rzeczy - powiedział w programie "Tłit" Robert Biedroń. Skomentował w ten sposób słowa żony Szymona Hołowni, która powiedziała, że "nie zna osób tej samej płci, które planowałyby małżeństwo". - Odbieranie praw równych komukolwiek w środku Europy, w demokratycznym państwie, w 2020 roku nie przystoi, szczególnie politykowi, aspirującemu do najwyższego urzędu. Trzeba iść do szkoły i poczytać trochę Konstytucję, nie nad nią płakać - powiedział. - Obowiązkiem państwa, szczególnie prezydenta jest niwelowanie tych nierówności, mieć odwagę powiedzieć rzeczy, które czasami idą pod prąd - stwierdził. Na słowa prowadzącego, że w Konstytucji jest jasno napisane, że małżeństwo w Polsce jest rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny, Biedroń się z tym nie zgodził. Przekonywał, że zapis dotyczy jedynie tego, że związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczpospolitej, ale nie wyklucza to małżeństwa, które nie jest rozumiane jako związek, który jest pod szczególną ochroną państwa. - Mamy w Konstytucji właśnie tego typu zapisy, które pewne grupy społeczne, pewne sytuacje traktują w sposób bardziej uprzywilejowany - podkreślił Biedroń.

Rzecznik Praw Dziecka z okazji Dnia Dziecka prosi nauczycieli, żeby wszystkich przepuścili do następnej klasy, a nawet podnieśli im oceny o jeden stopień na świadectwie. - Dzieci na pewno się ucieszą. Jak ja bym był w takiej sytuacji i miał problemy w szkole, to pewnie bym się ucieszył - skomentował w programie "Tłit" Robert Biedroń. Wspominając czasy szkolne, przyznaje, że były przedmioty, z których miał słabsze oceny. - Pewnie gdybym usłyszał takiego rzecznika, to byłby to fajny prezent, ale czy to jest motywacja do nauki, czy oczekiwalibyśmy tego od urzędników, no raczej nie - powiedział kandydat na prezydenta. Jego zdaniem to nauczyciel powinien decydować o stopniach uczniów, a nie politycy przed wyborami, "którzy mają raczej intencje polityczne". Na pytanie, czy w takim razie za intencją Rzecznika Praw Dziecka nie stoi szczęście dziecka, Biedroń podsumował: "Nie bądźmy naiwni. Zbliżają się wybory. PiS uwielbia robić tego typu prezenty. Dzieci się będą cieszyły. Jak na dłoni widać, że jest jakiś ukryty cel".