jewgienij prigożyn(strona 3/20)

Jewgienij Prigożyn zginął w katastrofie lotniczej w Rosji. Samolot, którym podróżował szef wagenrowców "miał kilka drobnych problemów" - ujawnił pracownik firmy, w której serwisowano maszynę.

W sieci pojawiło się archiwalne nagranie Jewgienija Prigożyna. Mówił w jego trakcie o "samolocie rozpadającym się w powietrzu". "Pociągnęło to za sobą falę spekulacji nt. jego śmierci" - zauważa Reuters.

Zgodnie z wynikami badań tożsamości wszystkich 10 osób, które zginęły w katastrofie lotniczej w obwodzie twerskim, ustalono, że odpowiadają one liście podanej w karcie lotu - poinformował Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Wśród ofiar jest szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn.

Tuż przed zakończonym katastrofą lotem Jewginiej Prigożyna, w jego samolocie wymieniano części, a maszyna była oglądana przez potencjalnych kupców - wynika z przecieków z rosyjskiego śledztwa. Rosyjscy dziennikarze spekulują, że być może w ten sposób na pokładzie znalazła się bomba.

Dwa dni po śmierci szefa grupy Wagnera, Jewgienija Prigożyna, Władimir Putin podpisał specjalny dekret. Od tej pory bojownicy mają przysięgać wierność Rosji i ściśle przestrzegać poleceń.

Mnożą się spekulacje wokół katastrofy samolotu Prigożyna. Kto mógł za tym stać? W doniesieniach wywiadu pojawia się nazwisko rosyjskiego szpiega.

Nie ustają spekulacje dotyczące śmierci Jewgienija Prigożyna. Tymczasem Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej podał nowe szczegóły w sprawie dochodzenia dotyczącego katastrofy samolotu szefa Grupy Wagnera.

Prawdopodobne zabójstwo Jewgienija Prigożyna, niegdyś członka wewnętrznego kręgu kremlowskiej władzy, stało się przerażającym sygnałem dla rosyjskich elit, teraz spętanych strachem - informuje "The Washington Post", powołując się na źródła wśród rosyjskich przedsiębiorców.

Prigożin nigdy nie prosił o gwarancje bezpieczeństwa - powiedział podczas spotkania z pracownikami reżimowych mediów z Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Dyktator mówił też o swoich rozmowach z szefem grupy Wagnera.

Na Białorusi pozostanie tylu wagnerowców, ilu będzie potrzeba - stwierdził Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez reżimowe media z Mińska. Dyktator próbował też tłumaczyć, skąd zmniejszenie liczby namiotów w obozach najemników z grupy Wagnera na terenie Białorusi.

- Putin zwabił Prigożyna w pułapkę. Pozwolił mu poczuć się pewnie, a potem dał swojemu otoczeniu zielone światło na eliminację zdrajcy. Elity nie boją się, bo skorzystają na zabójstwie Prigożyna – mówi Iwan Prieobrażenski. Zdaniem politologa teraz Putin może zacząć czystkę w ministerstwie obrony.

Nic nie wskazuje na to, by samolot Jewgienija Prigożyna rozbił się w wyniku zestrzelenia rakietą ziemia-powietrze - poinformował w czwartek rzecznik Pentagonu gen. Pat Ryder. Dodał jednocześnie, że według oceny Pentagonu Prigożyn "prawdopodobnie zginął".

Jego śmierć jest wielką stratą dla całego państwa - tak o Jewgieniju Prigożynie napisał inny zbrodniarz wojenny czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow. Podkreślił, że miał z nim bardzo dobre relacje, ale w ostatnim czasie "nie chciał widzieć pełnego obrazu tego, co się dzieje".

Nie wiadomo, co stanie się dalej z najemnikami Grupy Wagnera, której dowódcy i szef Jewgienij Prigożyn zginęli w katastrofie lotniczej. Walczący po stronie Ukrainy bojownicy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego mają dla nich propozycję. Jeśli nie popełnili zbrodni wojennych w Ukrainie, mogą wstąpić w ich szeregi.

- W Rosji takie zabójstwa to jest spektakularny teatr. A przy tej okazji można przecież powiedzieć, że to była niefortunna katastrofa lotnicza - mówi o śmierci Jewgienija Prigożyna pisarz i były oficer wywiadu, Vincent V. Severski.

Po środowej katastrofie samolotu, na którego pokładzie miał być Jewgienij Prigożyn, pojawiają się kolejne teorie. "The Wall Street Journal" pisze, że rozbicie samolotu Prigożyna było wynikiem zamachu, ale według wstępnych informacji, nie dokonano go za pomocą rakiety ziemia-powietrze.

- Kwestią czasu było usunięcie Jewgienija Prigożyna. Wykorzystano do tego metody znane jeszcze z carskiej Rosji. Putin chce pokazać elitom na Kremlu, że kto podniesie na niego rękę, ten ją straci - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu.