"Żeńka, ty umrzesz". Dyktator ujawnia, co mówił Prigożynowi
Prigożin nigdy nie prosił o gwarancje bezpieczeństwa - powiedział podczas spotkania z pracownikami reżimowych mediów z Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Dyktator mówił też o swoich rozmowach z szefem grupy Wagnera.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie i białoruskie media lub przedstawicieli władzy tych reżimów to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Alaksandr Łukaszenka, pytany o śmierć Prigożyna i gwarancje bezpieczeństwa, stwierdził, że nie miał obowiązku ochraniać szefa najemników. - To po pierwsze. Po drugie: rozmowy nigdy nie były prowadzone w tym kierunku - stwierdził satrapa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jako trzeci wątek wskazał swoją rolą podczas buntu Prigożyna.
- Dwa razy doszliśmy do tematu bezpieczeństwa. Za pierwszym razem, kiedy do niego zadzwoniłem i negocjacje były w toku, kiedy jechali do Moskwy. Powiedziałem mu: "Żeńka, czy zdajesz sobie sprawę, że będziesz zabijał ludzi i sam umrzesz?" - mówił Łukaszenka.
Łukaszenka o rozmowach z Prigożynem. "Żenia, wyślę ci linę i mydło".
- "W porządku, umrę!" - odpowiedział. Powiedziałem mu: "Żenia, wyślę ci linę i mydło". "Nie, nie, nie. Nie chcę tak umierać. Umrę jako bohater" - powiedział. To była pierwsza rozmowa. Za drugim razem przyszedł do mnie z Dimą Utkinem - dodał białoruski dyktator.
- Nie potrafię powiedzieć, kto to zrobił. Nie zostanę nawet prawnikiem starszego brata. Ale znam Putina. Jest osobą rozważną, bardzo spokojną, a nawet powolną, podejmującą decyzje w innych, mniej skomplikowanych kwestiach. Dlatego też nie mogę sobie wyobrazić, żeby to zrobił Putin, że to Putin jest winny - oceniał dyktator, pytany o okoliczności śmierci Prigożyna.
Podczas konferencji prasowej Łukaszenka stwierdził też, że "na Białorusi pozostanie tylu wagnerowców, ilu będzie potrzeba". Próbował też tłumaczyć, skąd zmniejszenie liczby namiotów w obozach najemników w jego kraju.