"Był chodzącą hańbą Putina". Dwa błędy rosyjskiego dyktatora
Jaka przyszłość czeka grupę Wagnera po śmierci Jewgienija Prigożyna? - Przez dwa miesiące po puczu trwały prace, by przejąć kontakty Prigożyna. Znane są dwa nazwiska. Ważne, kto do tego samolotu nie wsiadł. Co najmniej dwóch oficerów zadeklarowało lojalność wobec Putina: Troszew i Czubkow. Jeden ma teczki i wiedzę o tym, jak tworzono grupę Wagnera, a drugi był szefem operacji w Afryce, więc jest osobą kluczową. Pewne aktywa zostaną przejęte, więc dojdzie do zmiany formuły biznesowej i nie będzie już nazywana umownie grupą Wagnera. Na pewno nie uzyska już takiego rozmachu jak w czasach Prigożyna, który cieszył się dużym autorytetem - mówił w programie "Newsroom" WP Zbigniew Parafianowicz, dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej". - Putin musiał dokonać kalkulacji, czy z punktu widzenia jego reżimu i otoczenia biznesowego, ważniejsze jest zapewnienie przepływów finansowych z Afryki, które nie są objęte sankcjami, czy ważniejsze jest pozwolenie na dalsze życie buntownikowi, który był chodzącą hańbą prezydenta. Putin popełnił pierwszy błąd, nie zabijając Prigożyna od razu po puczu, a drugim objawem jego słabości było zabicie po dwóch miesiącach - dodał.