PolskaSzef IPN: Artizow szarga pamięć polskich bohaterów

Szef IPN: Artizow szarga pamięć polskich bohaterów

Zohydzanie pamięci o bohaterach Polski Podziemnej, działania wzorowane na najgorszym okresie komunistycznej propagandy - tak szef IPN Łukasz Kamiński skomentował oskarżenie żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego o współpracę z nazistami przez szefa Rosarchiwu Andrieja Artizowa.

Szef IPN: Artizow szarga pamięć polskich bohaterów
Źródło zdjęć: © Wikipedia

27.02.2015 | aktual.: 27.02.2015 16:54

Prezes IPN wydał w piątek oświadczenie "w sprawie oskarżeń rosyjskiej propagandy pod adresem żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego". Przypomina w nim, że Polska we wrześniu 1939 roku podjęła nierówną walkę ze współdziałającymi ze sobą dwiema totalitarnymi potęgami - III Rzeszą Niemiecką i Związkiem Sowieckim i kontynuowała ją zarówno na uchodźstwie, jak i kraju, gdzie powstało Polskie Państwo Podziemne i Armia Krajowa.

Prezes IPN pisze, że okupacja sowiecka w latach 1939-1941 przyniosła okrutne represje - cztery wielkie deportacje ludności cywilnej, zsyłki do łagrów, masowe aresztowania i egzekucje. "Symbolem tych działań jest Zbrodnia Katyńska, w toku której wiosną 1940 r. na rozkaz Stalina strzałem w tył głowy zamordowano 22 tysiące polskich oficerów, policjantów i innych przedstawicieli elit" - przypomina prezes IPN.

Kamiński pisze, że pomimo zerwania przez władze sowieckie stosunków dyplomatycznych z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, dowódca Armii Krajowej wydał rozkaz o realizacji akcji "Burza", w ramach której w miarę zbliżania się linii frontu skoncentrowane oddziały AK podejmowały otwartą walkę z Niemcami oraz współdziałały z wkraczającymi jednostkami Armii Czerwonej.

"W odpowiedzi polscy żołnierze byli rozbrajani, wywożeni do łagrów, a w wielu przypadkach także mordowani. Działo się tak także w tych przypadkach, gdzie wcześniej dochodziło do wspólnej walki żołnierzy AK i wojsk sowieckich, na przykład przy wyzwalaniu Wilna i Lwowa. Taki sam los spotykał także ujawniających się przedstawicieli polskiej administracji państwowej" - pisze Kamiński.

Jak przypomina prezes IPN w kolejnych miesiącach, nawet po zakończeniu działań wojennych trwały represje wobec przedstawicieli polskiego podziemia, a największą z popełnionych wówczas zbrodni jest Obława Augustowska z lipca 1945 roku, w toku której porwano i zamordowano około 600 osób, zarówno żołnierzy podziemia, jak i cywilów.

"Miejsce ich pochowania do dziś pozostaje nieznane. Strona rosyjska od lat odmawia udostępnienia dokumentów sprawie represji, jakie spotykały żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej. Zamiast tego opublikowano dziś dokumenty, które mają zohydzić pamięć o bohaterach Polski Podziemnej. Działania te wzorowane są na najgorszym okresie komunistycznej propagandy. Są one jednocześnie kolejnym przykładem tego, że współczesna Rosja w coraz większym stopniu odwołuje się do dziedzictwa stalinowskiego Związku Sowieckiego. Zamiast dążenia do pojednania, opartego na prawdzie i pamięci, Rosja wybiera drogę konfrontacji, opartej na pogardzie dla ofiar sowieckich zbrodni" - napisał prezes IPN.

Ukielski: chciałbym wierzyć w to, że wygra prawda, a nie wyłącznie propaganda

Sprawę skomentował też wiceprezes IPN dr Paweł Ukielski. Podkreślił on na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie, że "dokumenty nie były dotychczas jawne, decyzją administracyjną zostały udostępnione akurat dzisiaj, na dwa dni przed Narodowym Dniem Pamięci 'Żołnierzy Wyklętych'".

- Przypominam, że w Polsce wszelkie tego typu dokumenty są jawne i badacze mają do nich pełny dostęp - zauważył. Jego zdaniem sytuacja jest tym bardziej przykra, że "strona rosyjska, zamiast dążenia do pojednania i prawdy, wybiera metody konfrontacyjne, podczas gdy wiele dokumentów, w które chcielibyśmy uzyskać wgląd, cały czas są dla nas niedostępne".

- Ta narracja w tym roku, roku 70-lecia tego, co Rosjanie nazywają Wielką Wojną Ojczyźnianą, została przygotowana precyzyjnie. Są to odwołania do propagandy stalinowskiej, a zatem nie ma co liczyć na to, że zmieni się to w tym roku. Chciałbym wierzyć w to, że w dłuższej perspektywie wygra, także w Rosji - prawda, a nie wyłącznie propaganda. Myślę, że jest to możliwe w dalszej przyszłości, jednak nie łudzę się, że stanie się to w ciągu najbliższych tygodni czy miesięcy - ocenił. - Taka propaganda będzie się nasilała, a punktem kulminacyjnym będzie maj - rocznica zakończenia walk w Europie.

Jak podkreślił Ukielski, "nieprzypadkowy moment opublikowania tych dokumentów wraz z bardzo ostrymi komentarzami historyków i archiwistów rosyjskich pokazuje, że działania, podejmowane przez Polskę na arenie międzynarodowej, aby wytłumaczyć, że z naszego punktu widzenia 1945 rok nie był całkowitym końcem wojny, totalitaryzmów na terenie Polski, jest dla propagandy rosyjskiej dużym problemem".

Podkreślił, że spodziewa się kolejnych przypadków tego typu działalności rosyjskich archiwistów "gdy zaczniemy eksponować choćby porwanie 16 przywódców Państwa Polskiego i ich pokazowy proces w Moskwie". - Była to rzecz bez precedensu - uznawane legalnie władze, z wicepremierem na czele, z przewodniczącym parlamentu, są porywane i sądzone w obcym mocarstwie. To przekaz, który zachodnie demokracje są w stanie zrozumieć i - z punktu widzenia naszej historii i jej rozumienia na Zachodzie - jest niezwykle istotny. Sądzę, że ten przekaz będzie bardzo silnie propagandowo zwalczany przez Kreml - ocenił wiceprezes IPN.

"Rossijskaja Gazieta": "Strzał w plecy"

Zarzut dotyczący polskich Żołnierzy Wyklętych sformułował szef Rosarchiwu Andriej Artizow w wywiadzie dla rządowej "Rossijskiej Gaziety", w którym anonsuje zbiór dokumentów, zatytułowany "Jak polskie podziemie zbrojne 'pomagało' Armii Czerwonej rozgromić nazistowskie Niemcy". Na zbiór ten złożyło się 70 dokumentów, z czego 61 - jak zaznaczył Artizow - opublikowano po raz pierwszy.

- Wychodzi na to, że ci żołnierze podziemia występowali jako wspólnicy nazistów i przeszkadzali w rozgromieniu faszystowskich Niemiec - powiedział Artizow.

Rozmowę z szefem Federalnej Służby Archiwalnej, zaczynającą się na pierwszej kolumnie, "Rossijskaja Gazieta" opatrzyła tytułem "Strzał w plecy" i podtytułem "Odtajniono. Kto walczył na tyłach Armii Czerwonej, wyzwalającej Europę od faszyzmu?". Dziennik zilustrował ją zdjęciem żołnierzy polskiego podziemia zbrojnego z lat II wojny światowej. "Tak zwana polska 'samoobrona' napadała na nasze lazarety, mordowała pielęgniarki, lekarzy i żołnierzy udających się na urlop po wyleczeniu ran" - czytamy w podpisie pod fotografią.

"Rossijskaja Gazieta" podała, że jej publikacja poświęcona jest obchodzonemu w Polsce 1 marca Narodowemu Dniu Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Sam Artizow przekazał, że do upublicznienia dokumentów Federalną Służbę Archiwalną skłoniły "delikatnie mówiąc, dziwne polskie oficjalne dygresje historyczne: że Oświęcim wyzwalali Ukraińcy i że świętować Zwycięstwo należy nie w Moskwie, lecz w Gdańsku".

Szef Rosarchiwu podkreślił, że wśród publikowanych dokumentów jest lista 700 żołnierzy Armii Czerwonej zabitych w Polsce w okresie od końca 1944 do maja 1945 roku. Zwrócił też uwagę, że w zbiorze są również akty ekspertyz z zakresu medycyny sądowej, mówiące o tym, że "czerwonoarmistom wykłuwano oczy i rozpruwano brzuchy". Rosarchiw upublicznia także fragmenty listów żołnierzy Armii Czerwonej z Polski, w których ci m.in. skarżyli się swoim bliskim na to, że "boją się pójść do lasu za potrzebą - bo tam zabijają".

Wśród dokumentów jest też fragment stenogramu z konferencji w Jałcie, w którym Józef Stalin opowiada o sytuacji na tyłach Armii Czerwonej w Polsce. Jest list Stalina do Franklina D. Roosevelta, w którym komentuje on swoje rozmowy z premierem rządu RP na uchodźstwie Stanisławem Mikołajczykiem w Moskwie, jak również odpowiedź prezydenta USA na to posłanie.

Wśród upublicznionych przez Federalną Służbę Archiwalną dokumentów są szyfrotelegramy ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesława Mołotowa do ambasadora ZSRR w Waszyngtonie Andrieja Gromyki z 28 grudnia 1944 roku i ambasadora ZSRR w Londynie Fiodora Gusiewa z 3 stycznia 1945 roku. Ten pierwszy dotyczy "przechwyconej u agentów polskiego rządu emigracyjnego radiokorespondencji na temat organizacji zabójstw żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej na terytorium Polski", a drugi - "przechwyconej radiokorespondencji rządu Stanisława Mikołajczyka z osobami prowadzącymi walkę zbrojną przeciwko Armii Czerwonej na terytorium Polski".

Są tam też notatki, w tym kontrwywiadu wojskowego SMIERSZ, z wykazami żołnierzy Armii Czerwonej zabitych i rannych "w wyniku ataków różnych zbrojnych formacji podziemnych na terytorium Polski", telefonogram przedstawiciela ZSRR przy PKWN Nikołaja Bułganina do wicekomisarza spraw zagranicznych ZSRR Andrieja Wyszyńskiego z 3 listopada 1944 roku "o działaniach zbrojnych Armii Krajowej przeciwko Armii Czerwonej na terytorium Polski" i raport Bułganina dla Stalina z 29 listopada 1944 roku "o stratach Armii Czerwonej w wyniku ataków ze strony polskiego podziemia zbrojnego na radzieckich wojskowych w okresie od 1 sierpnia do 25 listopada 1944 roku".

Rosarchiw opublikował również doniesienia członka Rady Wojennej I Frontu Białoruskiego Konstantina Tielegina z 31 października 1944 roku "o podziemnych formacjach zbrojnych Armii Krajowej w strefie przyszłych działań bojowych wojsk frontu i formowaniu polskich legionów do walki z Armią Czerwoną" oraz z 11 listopada 1944 roku o "rozstrzelaniu przez polskie podziemne oddziały AK rosyjskich partyzantów i jeńców zbiegłych z niemieckiej niewoli".

W zbiorze Rosarchiwu jest ponadto doniesienie szefa Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej Józefa Szykina dla Stalina z 1 września 1945 roku o "aktywizacji działań polskiego podziemia zbrojnego przeciwko żołnierzom Armii Czerwonej na terytorium Polski".

- Wojna 'pamięci historycznych' - to nie nasz wybór. To nie my ją rozpętaliśmy - oświadczył Artizow.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (403)