Stefan Niesiołowski zdenerwowany: nie powiedziałbym śmieć o człowieku, to przeciw mojej naturze
- Nie powiedziałem: „Lichocka jest PiS-owskim śmieciem”. To dotyczyło gazet, mediów, i to było o tym programie, a nie o pani Lichockiej. Nie powiedziałbym tak o żadnym człowieku, to jest przeciwne mojej naturze – powiedział Stefan Niesiołowski w Radiu ZET. Polityk oskarżył prowadzącą program Monikę Olejnik o przyjmowanie retoryki środowiska "Gazety Polskiej".
- Mówi pan o dziennikarzach, że to jest "szczujnia" – przypomniała Monika Olejnik. – Szczujnia, tak. Bo szczują, a nie? – odpowiedział Niesiołowski. – Czy to ładnie, tak mówić? – zapytała Olejnik. - Nie jest ładnie. A jest ładnie pisać: dla najemnych Judaszy, bolszewickich bestii, nie będzie przebaczenia, nie będzie amnestii? Ładnie jest pisać, że mnie pogotowie zawiozło do szpitala psychiatrycznego, że taki fakt miał miejsce? Ładnie jest pisać, jak pan Ziemkiewicz, że byłem gwałcony w więzieniu? To, co oni wypisują, do powtórzenia się nie nadaje, a oni śmią ode mnie żądać przeprosin?! To oni powinni przepraszać, codziennie! – mówił Niesiołowski, proponując Olejnik, żeby przeczytała "Gazetę Polską" i "Gazetę Warszawską". – Wiem, że to przykre, trzeba ręce po tym umyć – dodał.
"Jestem złym katolikiem"
- Czytam, że jest pan katolikiem. Niech pan nadstawi drugi policzek – powiedziała Olejnik. - To jestem złym katolikiem w tym zakresie. Nie dojrzałem, żeby wobec nich nadstawiać drugi policzek. To, co oni piszą, jest niebywałe. Ci ludzie żądają przeprosin za sformułowanie „śmieci”, „krętacz”? Coś nieprawdopodobnego, takiej bezczelności nie widziałem – odpowiedział Niesiołowski i oskarżył dziennikarkę o to, że "przyjmuje tę retorykę, że im wszystko wolno".
"PiS-owskie śmiecie"
– To jest hańba, to co robi Lichocka i inne PiS-owskie śmiecie – powiedział w poniedziałek w programie "Kropka nad i" na antenie TVN24 Stefan Niesiołowski, odnosząc się do incydentu, do jakiego doszło na spotkaniu z Ewą Kopacz w Pasłęku koło Elbląga. Premier musiała wysłuchać okrzyków: "Smoleńsk - pamiętamy!" i "Hańba". Politycy PiS żądają, by Niesiołowski za słowa o "PiS-owskich śmieciach" stracił funkcję przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony. We wtorek PiS poinformowało, że jeśli posłem PO nie zajmą się premier Ewa Kopacz i marszałek sejmu Radosław Sikorski, to próba odebrania mu sejmowej funkcji zostanie przeprowadzona na wniosek poselski.
Prawicowe media rozważają tymczasem, czy Stefan Niesiołowski nie powinien odpowiedzieć za swoje słowa o Lichockiej przed sądem. – Tym razem polityk PO po prostu złamał prawo, znieważając moją koleżankę po fachu – napisała na portalu braci Karnowskich publicystka Dorota Łosiewicz.
"Platforma Obywatelska nie może dać się znieważać"
Niesiołowski przyznał, że może być zbyt nerwowy, ale bronił ostrych reakcji na występy prawicy. – Myślę, że to pomaga. Platforma nie może przyjąć takiej tezy, że da się bezkarnie znieważać. Poza mną jest niewielu polityków, którzy na to reagują. Większość udaje, że nic się nie stało. Narracja PiS-owska, że premier Tusk zamordował Lecha Kaczyńskiego nie spotyka się z reakcją – krytykował swoją partię Niesiołowski. Olejnik przypomniała mu, że walczył o wolność słowa. – Ona ma swoje granice – odpowiedział Niesiołowski.
Źródło: Radio ZET