Skuteczne systemy edukacyjne inwestycją w przyszłość dzieci

Polskę nieczęsto wymienia się wśród liderów w światowych rankingach klasyfikujących systemy edukacyjne. Do czołówki nieco nam brakuje. Prym wiodą Finlandia i Korea Południowa. Co zapewniło sukces tym państwom?

Skuteczne systemy edukacyjne inwestycją w przyszłość dzieci
Źródło zdjęć: © WP

Brytyjska firma Pearson jest autorem jednego z najbardziej prestiżowych rankingów oceniających systemy szkolnictwa poszczególnych państw. W najnowszej edycji rankingu, opublikowanej w 2014 roku, Polska zajęła dość zaskakujące 10. miejsce na świecie, awansując w ciągu dwóch lat o cztery pozycje. Potwierdziło to wyniki innych badań, według których poziom powszechnej edukacji w naszym kraju poprawił się na przestrzeni ostatnich 5 lat. Takie wnioski można wyciągnąć np. z badania PISA (Program Międzynarodowej Oceny Uczniów), porównującego umiejętności 15-latków z różnych państw. Według niego, w latach 2009-12 Polska awansowała z 19. na 9. miejsce pod względem umiejętności w dziedzinach ścisłych. Te rezultaty mogą napawać optymizmem. Warto jednak przy tej okazji zadać pytanie, co dokładnie wynika z tego typu rankingów? I jak możemy poprawić naszą pozycję?

Systemy edukacyjne – klucz do wzrostu gospodarczego

Jak przystało na korporacyjnego giganta, Pearson w badaniach kieruje się szeroko rozumianą opłacalnością. Firma często podkreśla, że jakość edukacji proporcjonalnie przekłada się na wzrost gospodarczy danego kraju. Ich ranking porównujący systemy edukacji, nazwany The Learning Curve (co oznacza krzywą pokazującą postępy w nauce), zwraca przede wszystkim uwagę na umiejętności, które mają największy wpływ na rozwój państwa. Wiedza naukowa jest ważna, ale priorytetem nie powinno być „wykucie” w szkole wzorów matematycznych, ale umiejętne korzystanie z nich. Najbardziej efektywny umysł ścisły to taki, który rozumie znaczenie swojej specjalności w szerszym kontekście, także społecznym i potrafi wiedzę spożytkować. To nie tak, że nie trzeba uczyć się np. matematyki. Przeciwnie, chodzi o to, by dziecko nie bało się liczb i nie traktowało ich jak obcego elementu życia. Dzięki temu później będzie potrafiło zaprezentować swój tryb myślenia np. przygotowując prezentację. Kluczem jest więc nie tylko rozumienie
abstrakcyjnych koncepcji, ale też umiejętność wyrażania ich – przez tekst, wzory czy grafiki. Do wykorzystania tych umiejętności w pełni potrzebny jest nie tylko odpowiedni system edukacji, ale też rynek, na którym te umiejętności będą przydatne. Z tego właśnie powodu dość wysoko w rankingu (na 14. Miejscu) znalazły się Stany Zjednoczone, pomimo stosunkowo słabych wyników dzieci w szkołach w tym kraju. USA jest bowiem jednym z liderów, jeśli chodzi o ilość miejsc pracy, w których praktycznie wykorzystywana jest edukacja matematyczna. Absolwenci czołowych amerykańskich uczelni zakładają innowacyjne firmy, otwarte na nowe pomysły. Zatrudniające osoby reprezentujące odmienne kultury i podejścia do problemów. Wykształceni pracownicy z całego świata chcą pracować w amerykańskich firmach. I właśnie w ten sposób kraj w pewnym stopniu „nadrabia” słabość własnego systemu szkolnictwa.

Najlepsze systemy edukacji – na Dalekim Wschodzie

USA jest daleko od czołówki, ponieważ najlepsze rezultaty wciąż osiągają programy edukacyjne, które stawiają na wysoki poziom szeroko dostępnej nauki. W najnowszym rankingu Pearsona najwyższe miejsca zajmują państwa wschodniej Azji: Korea Południowa, Japonia, Singapur i Hong-Kong. Kraje te przodują w każdej dziedzinie, w której prowadzi się globalne testy – matematyce, naukach ścisłych, czytaniu. Wyniki testów PISA nie zostawiają wątpliwości, że systemu edukacji muszą być holistyczne. Nie ma bowiem kraju, który „specjalizowałby się” w jednej z tych kategorii, wyniki w każdej z nich są zbliżone. Wynika z tego, że kluczową cechą programów edukacyjnych może być nie to, czego się uczy – ale jak. Przyzwyczajenie dzieci do nauki jako ważnego elementu życia sprawia, że są w stanie lepiej przyswajać wiedzę bez względu na to, jaką specjalność wybiorą.

Korea – odmienna, ale i podobna do Polski

Korea Południowa jest pod wieloma względami światowym liderem edukacji. W kraju praktycznie nie ma analfabetyzmu. Aż 85% absolwentów liceów udaje się na studia. W rezultacie, aż 65% Koreańczyków w wieku 25-34 lat posiada wyższe wykształcenie – to najwyższy odsetek na świecie. Aby w pełni wyjaśnić powodzenie koreańskiego systemu edukacji, trzeba odwołać się do wschodniej kultury, która jest mniej indywidualistyczna, niż europejska. Udana kariera uważana jest w Korei za najważniejszy cel, dlatego dzieci mają dużo zapału do nauki, wychowywane w duchu hasła „wysil się teraz, by później mieć z tego korzyść”. Oczywiście, tradycja to nie jedyny czynnik sukcesu, ponieważ prawdziwy „boom edukacyjny” zaczął się w Korei Południowej dość niedawno. Ważne były reformy zwiększające dostępność do edukacji – w latach 80. potroiła się liczba miejsc na studiach. W celu wyrównania szans, zabroniono prywatnych korepetycji, których zawrotne ceny sprawiały, że najlepsi nauczyciele uczyli tylko dzieci z bogatych rodzin. Programy
edukacyjne miały być dostępne dla wszystkich. Dziś nauka pozaszkolna znów jest popularna dzięki kursom internetowym. Można powiedzieć, że nauczyciele matematyki są w Korei bardziej znani, niż u nas największe gwiazdy YouTube'a. Niektórzy, jak słynny Cha Kil-Yong, zarabiają rocznie miliony dolarów.

Nie każdemu Europejczykowi spodobałby się system edukacji w Korei. Nie jest na pewno idealny. Choć bez wątpienia żaden kraj na świecie nie zbliżył się jeszcze do perfekcyjnej sytuacji, w której każdy uczeń opuszczałby szkołę gotowy na wyzwania rynku pracy w XXI wieku. System edukacji w Korei odnotowuje dobre wyniki i uczy relacji w grupie, ale też mówi się, że nie wspiera kreatywności. Od dzieci dużo się wymaga i piętnuje je za słabe wyniki, co zwiększa determinację, jednak nie rozwija pewności siebie. Mimo różnic, Koreę Południową pod kilkoma względami można porównać do Polski. W ostatnich dekadach kraj ten znacząco się zmienił i bardzo rozwinął, wykształcając coraz liczniejszą klasę średnią, mogącą pozwolić sobie na dostatnie życie. Jednak najlepsze miejsca pracy, w dużych firmach, nadal nie są dostępne dla wszystkich. Stąd tak duża liczba studentów chcących wygrać w wyścigu o zdobycie dobrej pracy. Nie każdemu się udaje, a umiejętności nieużywane zanikają. Dlatego dorośli Koreańczycy wcale nie wypadają w
testach tak dobrze, jak młodzież. Okazuje się, że lider światowych rankingów może być dla Polski nie tylko wzorem, lecz i w pewnej mierze ostrzeżeniem. Nie zmienia to jednak faktu, że „boom edukacyjny” był jedną z najważniejszych przyczyn boomu gospodarczego tego azjatyckiego tygrysa.

Najlepsze systemy szkolnictwa w Europie – na czele Finlandia

Piąte miejsce w rankingu Pearsona zajmuje Finlandia, która w poprzedniej edycji była pierwsza. Pomimo lekkiego spadku na rzecz krajów Azji, Finlandia wciąż ma ogromną przewagę nad pozostałymi dużymi krajami Europy: Wielką Brytanią, Holandią, Irlandią czy Polską. To także jedyny kraj, w którym młodzież wypada lepiej od polskiej w każdej z kategorii testów PISA. Można to uznać za fenomen: w końcu Finlandia nie jest najbogatszym krajem, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, będąc wręcz państwem ubogim, teoretycznie niepodległym, ale mocno zależnym do ZSRR. Język fiński jest trudny, a klimat zimny, przez co do kraju nie przybywa wielu obcokrajowców. Mieszkańcy to niemal wyłącznie Finowie oraz przybysze z krajów sąsiednich (Szwedzi, Rosjanie i Estończycy). A jednak to właśnie im udało się stworzyć programy edukacyjne, które rozwinęły kraj i pomogły dorównać państwom zachodnim pod względem poziomu życia. Jak to zrobili?

System szkolnictwa w Finlandii można uznać wręcz za kompletną odwrotność tego w krajach Wschodniej Azji. Nie tylko ze względu na inną kulturę. Fińskie dzieci uczą się „bez ciśnienia”, zarówno w sensie psychicznym, jak i finansowym. Po każdej lekcji następuje 15 minut przerwy. Nauka nie trwa zbyt długo, za to szkoły organizują liczne aktywności po lekcjach. Stosunkowo mało jest zadań domowych, które Finowie dostają dopiero jako nastolatki. Niewielki jest też nacisk na oceny i egzaminy: odpowiednik naszej matury jest tam właściwie jedynym ogólnokrajowym testem, który zdają uczniowie. Pozostałe egzaminy nie są ocenianie według jednego, wspólnego klucza, a subiektywnie przez konkretnych nauczycieli. Pytania często dotyczą bardziej „życiowych” spraw. Owszem, do udzielenia mądrej odpowiedzi potrzebna jest wiedza z zakresu matematyki czy historii, ale też trzeba umieć użyć jej w kontekście, w którym pojawiają się na co dzień. Klasy liczą co najwyżej 16 uczniów. Wreszcie, nauka jest bezpłatna, od podstawówki po
studia.

Obraz
© (fot. WP)

Co czyni system edukacji skutecznym?

Jak widać, Finowie osiągnęli sukces, idąc w innym kierunku, niż Korea. A także nieco innym, niż Polska, która na tle regionu również osiąga niezłe wyniki w dziedzinie edukacji. Programy edukacyjne tych krajów różni wiele. Różny jest także nakład środków budżetowych na edukację – na pewno w żadnym nie bije globalnych rekordów. Jednak każde z tych państw w ostatnich dekadach znacząco zwiększyło swój potencjał intelektualny, co wpłynęło na rozwój rynku pracy i gospodarczy. Czy możemy więc znaleźć punkty wspólne efektywnych systemów edukacji?

Jednym z nich jest prawdopodobnie wspomniana już dostępność edukacji. Stany Zjednoczone są najbogatszym krajem świata, ale tylko część jego mieszkańców może sobie pozwolić na naukę na wysokim poziomie. Za studia trzeba zapłacić co najmniej kilkadziesiąt tysięcy dolarów (średnio ok. 20 tysięcy w przypadku dwuletnich studiów publicznych, a na czołowych uczelniach prywatnych – zazwyczaj ponad 200 tysięcy). Co za tym idzie – dyplom właściwie gwarantuje pracę, za to jego brak jest znaczną przeszkodą. Tak więc dzieci i młodzież mają mniej motywacji, by się uczyć – ich możliwości kariery i tak zależą głównie od stanu finansów rodziny.

Innym czynnikiem może być nauka języków obcych, które rozwijają umysł i uczą myślenia. W epoce Internetu zaś umożliwiają samodzielną naukę online w wybranej dziedzinie. Finowie, podobnie jak Polacy, wiedzą, że niewiele osób z zagranicy będzie uczyć się ich języka. Od dzieciństwa mówią po fińsku i szwedzku. Są też jednymi z najlepszych pod względem znajomości angielskiego. To samo z pewnością wpływa też na poziom wykształcenia polskiej młodzieży. Należymy bowiem do światowej czołówki krajów, gdzie najlepiej mówi się po angielsku (9. miejsce na świecie w rankingu EF English Proficiency Index – dobry wynik, choć ustępujący wyraźnie krajom nordyckim).

Jedną z nielicznych cech, które zdają się łączyć kraje Wschodniej Azji z Finlandią, jest wysoka pozycja nauczycieli. Oczywiście wpływa to na jakość ich pracy. Zarobki nauczyciela w Finlandii nie są może wysokie w porównaniu np. z Niemcami czy Szwajcarią, ale są atrakcyjne na tle innych zawodów w kraju. Ponadto jest to praca prestiżowa. Duże zainteresowanie tym zawodem sprawia, że tylko najlepsi zostają nauczycielami. W Polsce nauczyciele nie należą do najlepiej opłacanych, choć warto zaznaczyć, że ich warunki pracy są bardzo dobre na tle światowych. Po części dlatego, że mamy teraz w kraju niż demograficzny – dzieci jest mało, zwłaszcza w szkołach wiejskich. Na jednego polskiego nauczyciela średnio przypada obecnie mniej niż 10 uczniów, co jest wręcz doskonałym wynikiem. Czas pracy w szkole (poniżej 600 godzin rocznie) również należy do najbardziej atrakcyjnych na świecie. Pewnym problemem w porównaniu do najlepszych światowych systemów edukacyjnych na pewno pozostaje kwestia pozycji społecznej tej profesji.
Jej poprawa nie tylko zachęciłaby najzdolniejszych do wyboru właśnie tego zawodu, ale też motywowała obecnych nauczycieli do jak najlepszego wykonywania swojej pracy, wiedząc, że będą za to docenieni. U nauczycieli, tak jak u uczniów, wiedza nieużywana zanika. Dlatego, choć w naszym kraju pedagodzy często zaczynają pracę z dobrym dyplomem w ręku, z czasem jest nieco gorzej. Instytut Badań Edukacyjnych wykazał w ubiegłym roku, że co piąty polski nauczyciel matematyki ma problem z wykonaniem testu na poziomie... podstawówki, potykając się na prostych, choć nieco „podchwytliwych”, wymagających niekonwencjonalnego myślenia pytaniach. Wyniki testu sugerują, że programy edukacyjne w Polsce być może powinny być skierowane nie tylko do młodzieży, ale także do nauczycieli.

Przykład krajów nordyckich czy "azjatyckich tygrysów" nie daje nam uniwersalnych, łatwych rozwiązań, ale na pewno zwraca uwagę na fakt, że edukacja jest kluczowa dla przyszłości narodu. To truizm, ale ciągle często o tym zapominany. Chociaż nowoczesne firmy oferują umysłom ścisłym atrakcyjne posady, polska młodzież często czuje, że matematyka jest dla nich zbyt wymagająca. Nic dziwnego, że firmy prywatne nieraz inwestują w programy edukacyjne, które mają pomóc ten stan rzeczy zmienić. W Wielkiej Brytanii zajmuje się tym choćby wspomniany Pearson, gigant medialny. W Polsce – edukacja, a konkretnie nauka matematyki, stała się w ostatnich latach kluczowa dla Fundacji mBanku. Wśród działań mFundacji zwracają uwagę stypendia dla najlepszych uczniów, a także granty przyznawane innowacyjnym projektom edukacyjnym. W ostatniej edycji programu grantowego mPotęga, bankowa fundacja dofinansowała 61 najlepszych projektów, które w atrakcyjny sposób promowały matematykę w szkolnej społeczności, włączając w to także rodziców (np. warsztaty i quizy matematyczne czy spotkania z osobami używającymi matematyki w swojej pracy). Takie działania wspierają nauczycieli i system edukacji, co w perspektywie długofalowej może sprawić, że więcej młodzieży zdecyduje się na podjęcie studiów na kierunkach ścisłych.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)