Świat"SB. Biełaruś Siegodnia": niedzielne referendum przegrała Ukraina

"SB. Biełaruś Siegodnia": niedzielne referendum przegrała Ukraina

Separatystyczne referendum, które przeprowadzono w niedzielę na wschodzie Ukrainy, oznacza przegraną Ukrainy - ocenia białoruski dziennik państwowy "SB. Biełaruś Siegodnia".

13.05.2014 | aktual.: 13.05.2014 10:02

"Referendum stało się kolejną okazją do zbierania punktów politycznych dla tych czy innych graczy. Trudno powiedzieć, który z nich przegrał, a który wygrał - historia nie kończy się w tym miejscu. Ale jednoznacznie można powiedzieć, że przegrała Ukraina. Jak mówił Churchill, to nawet nie początek końca, to koniec początku" - pisze dziennik.

Według gazety strony konfliktu na Ukrainie "przerwały dialog, nawet go nie rozpoczynając", ale nadal istnieje szansa na rozwiązanie konfliktu w sposób cywilizowany, bez użycia przemocy poprzez dialog między władzami w Kijowie i przedstawicielami obwodów donieckiego oraz ługańskiego.

Komentator gazety "SB. Biełaruś Siegodnia" Usiewałod Szymau w osobnym tekście zwraca uwagę, że sytuacja wokół tych dwóch obwodów jest nadal daleka od rozwiązania, a referendum nie zostało uznane ani przez Kijów, ani przez wiele innych państw. Jego zdaniem także Rosja zajęła pozycję wyczekującą. "Rzeczywiście, z formalno-prawnego punktu widzenia referendum, które odbywało się praktycznie w warunkach działań bojowych, wygląda wątpliwie" - ocenia.

Jego zdaniem obecna Ukraina pod wieloma względami przypomina I Rzeczpospolitą w XVIII wieku - "słabe, wewnętrznie podzielone państwo buforowe, o dominację w którym walczą potężni sąsiedzi". Uważa on, że to właśnie od stanowiska graczy zewnętrznych będzie w znacznym stopniu zależało, jaka będzie Ukraina i czy przetrwa w obecnych granicach.

Komentator wyraża przy tym opinię, że Rosja uzyskała na referendum formalne i moralne prawo wsparcia dwóch regionów Ukrainy, ale "na razie nie wiadomo, jaką postać przybierze to poparcie".

Według niego wariant uznania ich niepodległości i włączenie w skład Rosji jest niepożądany. "Będzie to przecież oznaczać dalsze pogorszenie stosunków z Zachodem, a także ostatecznie przeistoczenie +reszty+ Ukrainy w agresywnie antyrosyjskie państwo. Jej dalsze osłabienie drogą oderwania się innych południowo-wschodnich obwodów nie jest bynajmniej oczywiste: nastroje w tych regionach nie są tak jednoznaczne, a oddzielenie się Donbasu da władzom w Kijowie powód do usunięcia najostrzejszymi metodami wszystkich prorosyjskich elementów" - pisze Szymau.

Tym sposobem "zdobycie" Donbasu oznaczałoby dla Rosji "przegranie" całej pozostałej Ukrainy, która "stanie się nagrodą dla struktur euroatlantyckich". "Dlatego Rosja najprawdopodobniej będzie zajmować stanowisko na rzecz utrzymania terytorialnej integralności Ukrainy w formie zdecentralizowanego i pozablokowego państwa, w ramach którego będzie mogła roztaczać opiekę nad 'swoimi' regionami" - ocenia komentator.

Uważa on przy tym, że kluczowe da przyszłości Ukrainy decyzje zapadną najpewniej dopiero po wyborach prezydenckich 25 maja, choć nie jest pewne, że oczekiwanemu zwycięzcy Petro Poroszence uda się stworzyć zdolny do funkcjonowania system władzy.

"Przeciwko nowemu prezydentowi będą i niepoddające się kontroli chłopaki z radykalnych band, i konkurencyjne ugrupowania oligarchiczne (przede wszystkim +klan Tymoszenko+, który w przeważającym stopniu kontroluje obecną władzę tymczasową), i fronda południowo-wschodnich regionów, gdzie nie wybaczą i nie zapomną bezczynności oraz pogromów faszystowskich chłopaków z Prawego Sektora i podobnych zwolenników +majdanowskiej+ ideologii" - pisze Szymau.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)