Trwa ładowanie...
24-12-2014 08:25

Rodzinna wigilia i święta 2-letniego Adasia w szpitalu

Z rodzicami, babciami, ciociami i wujkami, ale w szpitalu spędzi wigilię i Święta Bożego Narodzenia 2-letni Adaś, wracający do zdrowia po skrajnym wychłodzeniu. - Święta będą jakie będą, ale cieszymy się, że z Adasiem jest coraz lepiej - powiedziała dziennikarzom mama Adasia.

Rodzinna wigilia i święta 2-letniego Adasia w szpitaluŹródło: PAP, fot: Jacek Bednarczyk
dh77yxg
dh77yxg

- Mieliśmy taką nadzieję i chcieliśmy, żeby Adaś był w domu na święta, ale później stwierdziliśmy, że jednak lepiej dla niego będzie, jeśli zostanie w szpitalu. Tu jest pod stałą opieką, gdyby coś się nie daj Boże stało, to na pewno ktoś mu tu pomoże szybciej niż my - powiedziała mama chłopca.

Adaś przebywa sam w pokoju na oddziale rehabilitacji neurologicznej Kliniki Neurologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. W szpitalu na święta zostało mało dzieci.

- Wiadomo, że chcielibyśmy święta spędzić w domu, ale my cieszymy się, że syn tak szybko wraca do zdrowia i że możemy być razem z nim - mówiła mama.

Jak przyznała, wigilia będzie troszkę inaczej wyglądała niż w domu, bo Adaś ma dietę i nie może ciężkich rzeczy jeść, "ale tata i obie babcie na pewno coś mu przywiozą, bo są od tego, żeby zadbać o Adasia". Ona sama cały czas będzie z synem w szpitalu.

dh77yxg

- Do Adasia na pewno przyjadą też ciocie, wujkowie, pewnie coś mu przywiozą, bo to będą też jego imieniny, tak że myślę, że nie będzie nudno. Połamiemy się opłatkiem, na pewno będzie rodzinnie - planowała mama Adasia.

- Lekarze mówią o cudzie i dla nas to też jest cud. Naprawdę. Nie przestawaliśmy wierzyć, wierzyliśmy, że będzie dobrze, nie przyjmowaliśmy myśli, że może być inaczej, i każdy się o to modlił. I udało się, dzięki Bogu się udało - mówili rodzice podczas spotkania z dziennikarzami w przeddzień wigilii. Opowiadali, że Adaś ma apetyt, nawet chyba większy, niż miał przed tragedią, dużo je i pije. Szybko się zaprzyjaźnia z nowymi ciociami na oddziale, chce się bawić, bo dostał dużo zabawek.

- Mamy dobry kontakt z Adasiem, wszystko jest tak, jak było. Cieszy nas, że coraz bardziej się garnie do zabawy i pokazuje, że jest coraz silniejszy. Próbuje nawet stawać na nóżki, ja go podpieram, bo jeszcze nie jest w pełni sił, ale od tygodnia już widać dużą poprawę. Jest coraz lepiej - opowiadała mama.

Przyznała jednak, że syn potrzebuje dużo czułości, lubi wyżalić się mamie i tacie. - Zauważyłam wczoraj, że on już ma tego dość, chciałby wrócić do domu, chciałby odwiedzić kuzynki i kuzynów, już się garnie do tego. Tłumaczymy mu, że jeszcze troszkę musi poczekać - opowiadała pani Paulina.

dh77yxg

Jak powiedziała, Adaś się chętnie rehabilituje, ale tylko z panią rehabilitantką. Rodzice też chcą masować mu dłonie i stópki, ale on na to nie pozwala, złości się, współpracuje tylko z panią rehabilitantką. - Podejrzewam, że nie dowiemy się, jak to do końca było, dlaczego wyszedł z domu, no bo nam nie powie, czy faktycznie lunatykował, czy był świadomy tego - powiedziała. Zapewniła, że babcia, która opiekowała się Adasiem i trafiła po wypadku do szpitala, czuje się już dobrze.

Tata Mateusz już chciałby spędzać z jedynakiem jak najwięcej czasu, planuje spacery i zabawy po wyjściu syna ze szpitala. - Może spadnie śnieg, pójdziemy razem na sanki - zapowiada.

Rodzice prosili media, by pozwolili rodzinie spędzić święta po swojemu i nie zakłócali ich nadmiernym zainteresowaniem.

dh77yxg

Cel? Powrót do maksymalnej sprawności

Jak mówiła odpowiedzialna za rehabilitację Adasia Anna Świerczyńska, obecne leczenie ma doprowadzić do maksymalnej sprawności dziecka, takiej jak przed zachorowaniem, ponieważ Adaś "słabiej podpiera się rączkami i nóżkami, ma nieco mniejszy zakres ruchów czynnych"; w wyniku czasowego unieruchomienia zmniejszeniu uległo też napięcie mięśniowe i siła mięśniowa. - Na szczęście Adaś jest bardzo komunikatywny; denerwuje się ograniczeniami, ale jest mądrym chłopczykiem i potrafi się zaadaptować do sytuacji, jest zmotywowany do współpracy z lekarzami - powiedziała lekarka.

Był wychłodzony do 12,7 stopni C.

Dwuletni chłopczyk w nocy z soboty na niedzielę 29-30 listopada był pod opieką babci i wymknął się z domu. Poszukiwania dziecka ruszyły w niedzielę rano. Chłopca, który był w samej piżamce, znalazł nad brzegiem rzeki, kilkaset metrów od zabudowań, policjant. Zaniósł go do najbliższego domu i tam prowadził reanimację do czasu przyjazdu karetki i transportu dziecka do szpitala.

Tuż po przywiezieniu do szpitala chłopczyk, który był wychłodzony do 12,7 stopni C., został podpięty do urządzenia, które umożliwia tzw. pozaustrojowe utlenowanie krwi. Po wybudzeniu ze śpiączki, do którego doszło po trzech dniach, przez pewien czas oddychał za pomocą respiratora.

dh77yxg

- Rehabilitacja intelektualna chłopca przebiegła fantastycznie. Intelektualnie jest bez zarzutu i to najbardziej nas cieszy. Ale przez wiele tygodni, a może miesięcy, będzie musiał dochodzić do pełnej sprawności fizycznej; to jest rzecz normalna po takich przeżyciach - mówił kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym prof. Janusz Skalski.

Według specjalistów uratowanie osoby po takim wychłodzeniu organizmu graniczy z cudem. Dr Tomasz Darocha z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, które działa w Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II mówił, że dotąd najbardziej wychłodzona osoba - kobieta ze Skandynawii - której udało się pomóc, miała 13,7 stopni C.

Zobacz również wideo: Adaś zostaje na święta w szpitalu
dh77yxg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dh77yxg
Więcej tematów