PolskaProkurator żąda 25 lat więzienia dla byłego prezydenta Zabrza Jerzego G.

Prokurator żąda 25 lat więzienia dla byłego prezydenta Zabrza Jerzego G.

Prokurator żąda 25 lat więzienia dla byłego prezydenta Zabrza Jerzego G.
Źródło zdjęć: © WP.PL
04.04.2016 17:10, aktualizacja: 10.04.2016 10:13

• Były samorządowiec oskarżony jest o zabicie wierzyciela
• Prokuratura: przedterminowe zwolnienie najwcześniej za 20 lat
• To już drugi proces w tej głośnej sprawie

Po 25 lat więzienia oskarżyciel domaga się także dla trzech innych podsądnych, w przypadku dwóch z nich także żądając, by o warunkowe zwolnienie mogli starać się po 20 latach - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach Jacek Krawczyk. Sędzia dodał, że pozostałych mów końcowych sąd wysłucha na kolejnym terminie - 12 kwietnia. Później zapadnie wyrok. Obrona domaga się uniewinnienia oskarżonych.

Prokuratura oskarżyła b. prezydenta o to, że w 2008 r. zabił Lecha F., bo nie był w stanie zwrócić wynoszącego kilkaset tys. zł długu. Poszlakowy proces w tej sprawie toczy się już po raz drugi. Poprzedni wyrok w 2014 roku uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.

Pierwszy proces rozpoczął się w maju 2011 r. Wyrok w I instancji zapadł w czerwcu 2013 roku. Uznając b. prezydenta za winnego, sąd I instancji wymierzył mu wówczas karę 25 lat więzienia, zastrzegając, że o warunkowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać najwcześniej po 20 latach.

Na 25 lat więzienia sąd okręgowy w pierwszym procesie skazał braci Roberta i Rafała T. oraz Mariusza F., którzy - według oskarżenia - też brali udział w zabiciu Lecha F. W przypadku tych dwóch pierwszych sąd także zastrzegł, że na wolność będą mogli wyjść najwcześniej po 20 latach.

Zwracając sprawę do I instancji sąd odwoławczy podkreślił, że mimo przeprowadzenia obszernego postępowania sąd okręgowy dopuścił się poważnych uchybień, oceniając materiał dowodowy i przygotowując pisemne uzasadnienie. Skutkowało to koniecznością uchylenia wyroku.

"Proces poszlakowy niesie określone konsekwencje, mianowicie należy wykluczyć wszystkie możliwe wersje zdarzenia, które wynikają z dowodów. Obowiązkiem sądu jest wskazanie tych wersji, dokonanie ich analizy i precyzyjne określenie, dlaczego te wersje są niemożliwe do przyjęcia i nie można ich uznać za wiarygodne" - podkreślał wtedy sąd apelacyjny w uzasadnieniu.

Uchylając wyrok, sąd apelacyjny zaznaczył, że choć udział oskarżonych w wydarzeniach opisywanych w akcie oskarżenia jest bezsporny, jednakże pozostaje do ustalenia, jaki był to rodzaj przestępstwa - zabójstwo czy może pobicie ze skutkiem śmiertelnym - i jaką rolę można przypisać poszczególnym oskarżonym. Nie ulega jedynie wątpliwości, że doszło do uprowadzenia Lecha F. - wskazał sąd.

Ciało Lecha F. znaleziono w sierpniu 2008 r. w lesie w Wymysłowie w pow. będzińskim, mężczyzna zmarł dzień wcześniej. Według prokuratury i sądu okręgowego Jerzy G. od początku chciał zabić Lecha F., nie chodziło o zastraszenie i zmuszenie go do umorzenia długu.

Choć nie ma bezpośrednich świadków zabójstwa ani narzędzi zbrodni, według prokuratury wiele wyjaśniają inne dowody, przede wszystkim opinie biegłych. Wynika z nich, że zwabiony do lasu Lech F. miał rany kłute i cięte szyi, zadane przypuszczalnie nożem, był też bity - prawdopodobnie kijem bejsbolowym.

B. prezydent Zabrza został zatrzymany i aresztowany w listopadzie 2009 r. Zdaniem prokuratury motywem zbrodni były nieporozumienia na tle finansowym. Jerzy G. pożyczył od Lecha F. 246 tys. zł. Z odsetkami miał mu zwrócić ok. 800 tys. zł. Oddanie takiej kwoty oznaczałoby dla G. bankructwo; motywem zbrodni był strach przed utratą życiowego dorobku - mówili prokuratorzy. Sprawę udało się rozwikłać dzięki Tomaszowi L. - skazanemu już prawomocnie na dwa lata więzienia w zawieszeniu za pomoc w uprowadzeniu ofiary.

Jerzy G. od początku nie przyznawał się do popełnienia zbrodni, podobnie jak bracia Robert i Rafał T., którym przypisano współudział w zabójstwie. Kolejny oskarżony, Mariusz F., przyznał się do porwania Lecha F., ale nie do jego zamordowania. Twierdził, że po uprowadzeniu porywacze zostawili F. sam na sam z Jerzym G.

W śledztwie przesłuchano ok. 80 świadków, dowodami w sprawie są też billingi Jerzego G. i współoskarżonych. Według zeznań jednego ze świadków, który siedział w celi z Robertem T., śmiertelne ciosy zadali Jerzy G. i Robert T.; Mariusz F. i Rafał T. mieli unieruchomić ofiarę.

Jerzy G. był prezydentem Zabrza w latach 2002-2006 z ramienia SLD. Jego kłopoty zaczęły się od pożyczek zaciągniętych, zanim jeszcze zaczął rządzić Zabrzem. Lech F. - syn byłej wspólniczki Jerzego G. - zarzucał prezydentowi, że pożyczał od niego pieniądze dwukrotnie: 20 tys. i 246 tys. zł. Tej drugiej kwoty G. - jak mówił F. - nigdy nie oddał. F. wytoczył politykowi proces cywilny.

G. bronił się, wytaczając Lechowi F. sprawę o próbę wyłudzenia pieniędzy, których - jak twierdził - w rzeczywistości nigdy nie pożyczał. F. w odpowiedzi przedstawił podpisane przez prezydenta umowy. G. wyjaśniał, że umowy podpisał in blanco, a druga pożyczka nie dotyczyła 246 tys. zł, tylko dziesiątej części tej kwoty, do której F. miał dopisać trzecią cyfrę. Sprawę w sądzie ostatecznie wygrał F.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (7)
Zobacz także