Miało być podpisanie umowy na wydobycie surowców, a skończyło się połajanką Wołodymyra Zełenskiego przez Donalda Trumpa i JD Vance'a oraz zerwaniem rozmów. Wielu komentatorów uważa, że prezydent Ukrainy owszem miał rację, ale powinien powściągnąć emocje. - Niewątpliwie lepszym wyjściem dla Zełenskiego byłoby zachowanie lodowatego spokoju i nie wpuszczenie się w takie ostre polemiki - komentował dla WP były ambasador Jerzy Marek Nowakowski.
W poniedziałek rozmawiałem z Ukrainkami, które spotkałem w punkcie pomocowym Baobab prowadzonym w Lublinie przez stowarzyszenie Homo Faber.
- Prezydent Zełenski nie ma za co przepraszać Donalda Trumpa, bo nic takiego nie zrobił. Ale jak trzeba będzie, to przeprosi - mówi mi 54-letnia Antonina Polushkina z Winnicy, obecnie mieszkająca Lublinie. W Ukrainie zostawiła dom i swój biznes.
- Dlaczego miałby powstrzymać emocje? Najpierw jest normalnym człowiekiem, a potem dopiero prezydentem. Jego Ukraina walczy trzy lata. Nie powinien przepraszać - mówi mi 35-letnia Olga.
Ukraińcy wiedzą dlaczego Donald Trump na pierwszym planie stawia Rosję, a nie Ukrainę. - Bo Rosja jest bogatsza, on ma po prostu w tym swój interes. Ukraina jest mała i biedniejsza - tłumaczy Antonina.
- Ameryka chce tylko pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. Nie daje żadnych gwarancji naszego bezpieczeństwa. Chodziło o podpisanie dokumentu, w którym musimy oddać pieniądze i tyle. To Ukrainie nic nie dawało - uważa Olga.
25-letnia studentka Wiktoria przez chwilę waha się z odpowiedzią na pytanie o przeprosiny dla Trumpa.
- W takich sytuacjach w grę wchodzą emocje. Prezydent Zełenski nie jest robotem, jest człowiekiem, w ostatnich latach spadło na niego bardzo dużo. Być może nie powinno to wyglądać tak emocjonalnie? - zastanawia się kobieta i przekonuje, że nie czuje się jednak na siłach, aby oceniać prezydenta.
- Ale Ukraina musi się bronić, bo jest właśnie dzielona przez świat. Jak nie będzie się bronić, to rozpadnie się i nic z niej zostanie. Jeżeli prezydent nie będzie miał zębów, to po prostu przegra tą walkę - dodaje Wiktoria zdecydowanym tonem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Awantura w Białym Domu. Nagle go szturchnął. Mowa ciała Trumpa i Zełenskiego
Czy Ukraińcy zgodzą się na oddanie terytorium?
Nowa administracja ukraińska sugeruje, że powrót Ukrainy do terytorium sprzed wojny nie będzie możliwy. Czy zatem zwykli Ukraińcy pogodzą się z koniecznością oddania ziem, które w tej chwili okupuje Rosja?
- Trump tak mówi, bo go to nie dotyczy. Dla niego to są tylko interesy. Zmieniłby zdanie, jakby przyjechał i zobaczył, co u nas się dzieje, jak Ukraina już zniszczona. I mówi: oddajcie to wszystko, zostańcie bez gwarancji, a za rok, czy dwa Rosja będzie w całości okupować Ukrainę. A potem pójdzie dalej. Do Polski - wieszczy Antonina.
- Tak dużo ludzi straciło swoich bliskich, znajomych w walce o te ziemie. Dlatego nie chcemy, żeby to się stało jak największym kosztem. Być może ja osobiście zgodziłabym się na to, że jakieś terytoria są już stracone, ale na pewno nie całe ziemie, które są okupowane. Są osoby, które przyjechały tutaj i czekają na koniec wojny, żeby wrócić do swojego domu. Czy to oznacza, że ich domy po prostu oddamy? Mamy im powiedzieć: to już nie jest wasz dom? Znajdźcie sobie inny? Zostańcie w Polsce? Kto im coś tu da - pyta Wiktoria.
- Jestem z Mariupola. Pan wie, gdzie Mariupol? W moim mieście zginęło pół mojej rodziny. Mąż dalej walczy - mówi Olga. Jej rodzinne miasto położone nad Morzem Azowskim jest okupowane przez Rosjan od maja 2022 roku. Zostało tam mieszkanie pani Olgi. Kobieta wie, że blok w którym się znajdowało jeszcze stoi. Co się dzieje z samym mieszkaniem, tego już nie wiadomo.
Dlatego Olga przyznaje, że już pogodziła się z tym, że nigdy nie wróci do siebie. Po chwili jednak dodaje:
- Ale my musimy wrócić do granicy Ukrainy z 1991 roku. Bo jak to tak? Można przyjść, zabrać co chcesz i nikt ci nic nie zrobi? Jakie państwa dalej on (Putin - red.) chce, po Ukrainie? Litwę, Polskę? - wymienia Olga.
19-letnia Varvara uważa, że prezydent Ukrainy nie powinien przepraszać prezydenta Stanów Zjednoczonych.
- Sytuacja była prowokacją. Nie przesadził, on przedstawia emocje naszego kraju. Teraz Ukraina jest w bardzo złym stanie i on musi pokazać to na cały świat. To, jak się zachował prezydent było poprawne i Ukraińcy go w tym wspierają - ocenia Varvara.
Prezydent Zełenski zasygnalizował, że chce wrócić do rozmów ze Stanami Zjednoczonymi, ale piątkowa kłótnia może odwlekać w czasie również samo ewentualne podpisanie pokoju. A do tego czasu kolejni Ukraińcy będą ginąć. Tata Varvary jest żołnierzem i walczy na froncie.
- Ja bardzo chciałabym, żeby wrócił do domu. Ale ta umowa, która miała być podpisana nie miała konkretnych zasad o pokoju i naszym bezpieczeństwie. Nikt nie powiedział, że wraz z umową ludzie przestaną ginąć na froncie. I nikt nie powiedział, że do mojego ojca za chwilę nie przyjdzie powiadomienie, że ponownie trzeba iść na front - mówi Varvara.
Dziewczyna rozmawiała ostatni raz z ojcem kilka dni temu.
- On i inni żołnierze mówią, że sytuacja na froncie jest zła. Mówią, że nie ma odpowiedniej broni, nie ma wystarczających środków. Ale będą walczyć. A w kontekście sytuacji z Trumpem, wojskowi, z tego co wiem, wspierają naszego prezydenta. Bo pokazał, że Ukraina jeszcze stoi, jeszcze może decydować za siebie, że nie można nami grać jak w szachach - kwituje Varvara.
Wszystkie cztery kobiety, z którymi rozmawiam w Lublinie podkreślają, że mimo skrajnie trudnej sytuacji, w jakiej jest ich kraj, nadal nie tracą nadziei.
- Mi się wydaje, że nasz prezydent zrobi wszystko, żeby w Ukrainie wreszcie był pokój... - Antonina zawiesza głos i zmienia końcówkę zdania i akcentuje inne słowo. - Zrobi wszystko, żeby Ukraina zwyciężyła i był pokój.
- A wierzy pani, że ten pokój i zwycięstwo, jest możliwe?
- Ja chcę w to wierzyć. I wierzę - odpowiada Antonina.
- Nie popieram Donalda Trumpa, to co mówi, absolutnie się z tym nie zgadzam. Niestety idioci w historii czasami dochodzili do władzy. To nie jest pierwszy taki przypadek. Ja nie wiem, co z tego będzie dalej. To jest straszne, że wszystko rozgrywa się w rękach kilku panów. Ale być może Ukraina mogłaby to w końcu wykorzystać jakoś na swoją stronę? - ma jeszcze nadzieję Wiktoria.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski