Według ustaleń sądu, Eugeniusz M. wraz ze współoskarżonymi domagali się i przyjmowali łapówki obiecując korzystne decyzje. Wymuszali pieniądze od pracowników magistratu i miejskich spółek. M. został skazany na dwa lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Sąd orzekł, że jest winny czterech z sześciu zarzucanych mu czynów. Wszystkie dotyczyły korupcji. Sąd skazał go prawomocnie na początku 2016 r.
Sąd orzekł także wobec niego przepadek 100 tys. zł pochodzących z przestępstwa oraz zakazał mu sprawowania funkcji w samorządzie i administracji państwowej przez pięć lat.
Jak poinformował dziennikarz Tomasz Szymborski, Eugeniusz M. właśnie trafił do więzienia. Półtora roku po prawomocnym wyroku. Dlaczego, zamiast odbywać karę, przebywał na wolności?
- To sąd wyznacza termin, w jakim skazany ma się stawić do odbycia kary. Jeśli tak się nie dzieje, to albo sędzia odroczył karę, albo skazany nie stawił się w wyznaczonym terminie – mówi Wirtualnej Polsce Elżbieta Krakowska, rzeczniczka Służby Więziennej.
Okazuje się, że Eugeniusz M. składał do sądu wnioski o odroczenie odbywania kary więzienia, tłumacząc się problemami ze zdrowiem. Sąd przychylał się do tego na podstawie opinii biegłych. Dopiero teraz sędzia zdecydował o tym, że były prezydent Świętochłowic może odbyć karę i trafić do więzienia.
Jak wynika z danych Służby Więziennej, ok. 40 z 45 tys. wszystkich skazanych na karę więzienia jest na wolności. Najczęściej przestępcy nie zgłaszają się do więzienia, bo nic im za to nie grozi. Doprowadzenie skazanego do zakładu karnego zajmuje kilka-kilkanaście miesięcy.