Podgrzewacze tytoniu mniej szkodliwe niż papierosy. Ale to tylko "mniejsze zło". Eksperci wyjaśniają

- Podkreślmy: palenie tytoniu w jakiejkolwiek formie i postaci jest szkodliwe - mówią eksperci pytani o podgrzewacze tytoniu. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków uznała właśnie ten wyrób za produkt tytoniowy o zredukowanym ryzyku. FDA twierdzi, że mogą pomóc przy wychodzeniu z nałogu palenia papierosów.

Podgrzewacze tytoniu mniej szkodliwe niż papierosy. Ale to tylko "mniejsze zło". Eksperci wyjaśniają
Źródło zdjęć: © Getty Images

08.08.2020 08:26

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) to główna, rządowa agencja w USA, która odpowiada za bezpieczeństwo i kontrolę żywności, leków i suplementów diety. Reguluje również rynek wyrobów tytoniowych. Uznała ona właśnie podgrzewacz tytoniu typu IQOS za produkt tytoniowy o zredukowanym ryzyku. Tę decyzję poprzedziły cztery lata badań, a raport w tej sprawie został opublikowany w lipcu.

W raporcie FDA uznała, że IQOS to "produkt tytoniowy o zredukowanym ryzyku w zakresie narażenia użytkowników na substancje szkodliwe i potencjalnie szkodliwe". To pierwsze urządzenie alternatywne dla papierosów, które zyskało taki status.

Agencja dopuściła również możliwość informowania pełnoletnich palaczy ze Stanów Zjednoczonych o różnicy między podgrzewaczem tytoniu a papierosami, uznając go za produkt "właściwy dla promocji zdrowia publicznego".

Pozytywna opinia wydana przez Agencję Żywności i Leków dla danego produktu spożywczego lub leku jest uznawana, także poza Stanami Zjednoczonymi, za wyznacznik jakości i potwierdzenie braku negatywnego wpływu na zdrowie.

Prof. Pawliczak: każde palenie jest szkodliwe

O decyzję FDA ws. podgrzewaczy tytoniu pytamy ekspertów. Prof. Rafał Pawliczak - alergolog, immunolog, specjalista chorób wewnętrznych - podkreśla na wstępie: - Każde palenie tytoniu jest szkodliwe. Powoduje szereg bardzo poważnych chorób, z których praktycznie wszystkie nie są uleczalne i prowadzą do śmierci.

- Zacznijmy od najważniejszych – nowotwory, nie tylko oskrzeli, ale także gardła, krtani, jamy ustnej i pęcherza moczowego. Druga grupa to są choroby sercowo-naczyniowe. Palenie tytoniu w każdej postaci zwiększa dramatycznie ryzyko rozwoju miażdżycy, co w konsekwencji prowadzi do zawału mięśnia sercowego, udaru mózgu oraz chorób naczyń obwodowych. Na ostatnim miejscu możemy wymienić to, co z mojej perspektywy jako lekarza zajmującego się chorobami płuc jest niezwykle istotne, czyli przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Palenie jest głównym czynnikiem rozwoju tej choroby. Warto podkreślić też to, że palacze tytoniu mają zwiększone ryzyko zakażenia nowym koronawirusem i bardzo ciężkiego przebiegu choroby COVID-19 - wymienia prof. Pawliczak.

Jak na tym tle mają się systemy podgrzewania tytoniu? - Stanowią prawdopodobnie mniejsze ryzyko dla osoby palącej od zwykłego papierosa, i taką decyzję wydała właśnie FDA. Badania, którymi dysponujemy, dotyczą jednak jedynie chorób z jednej grupy. Przede wszystkim możemy więc powiedzieć, że palenie tytoniu podgrzewanego w porównaniu z tradycyjnym papierosem jest bardziej bezpieczne, jeśli chodzi o ryzyko sercowo naczyniowe. Nie mamy jednak danych dotyczących ryzyka rozwoju przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, czy też chorób nowotworowych układu oddechowego i innych chorób nowotworowych - tłumaczy.

Chodzi o rzucenie nałogu

Prof. Pawliczak wyjaśnia, że FDA zaleca systemy podgrzewania tytoniu, ale u tych osób, które usiłują rzucić palenie. I dlatego Agencja nazywa go produktem "właściwym dla promocji zdrowia publicznego". - Nawet ¾ pacjentów palących tytoń zgłasza nam, że usiłowało rzucić palenie w ciągu ostatniego roku, a niestety ten sukces osiąga niewiele więcej niż 1-3 proc. z nich. Każdy lekarz, bez względu na specjalizację, powinien palącego pacjenta instruować, by porzucił nałóg. To pierwsza linia - mówi.

- Druga linia - to porada antynikotynowa prowadzona przez pneumonologa i psychologa. Potem mamy leczenie nikotynozastępcze, a następnie leczenie farmakologiczne uzależnienia. Jeśli pacjent przejdzie tę drabinkę i nie rzuci nałogu, to na ostatnim miejscu zalecamy zamianę papierosów tradycyjnych na systemy podgrzewania tytoniu - wyjaśnia. Dlaczego? - Z dotychczasowych danych, którymi dysponowała też FDA, wyraźnie wynika, że w ciągu ostatnich czterech lat pacjenci stosujący systemy podgrzewania tytoniu łatwiej porzucają nałóg i dużo rzadziej wracają do papierosów tradycyjnych – robi to tylko 14 proc. - podkreśla.

A więc, co istotne, ten system podgrzewania tytoniu zdecydowanie zalecany jest tylko i wyłącznie u osób, które jak mówi profesor: "palą, palą wiele lat i chcą palenie rzucić". - Jest to produkt, którego nie polecamy osobom rozpoczynającym palenie - podkreśla.

- Nie możemy powiedzieć jednak, że systemy podgrzewania tytoniu są całkowicie bezpieczne i pewnie minie wiele lat, zanim będziemy dysponowali pełnowymiarowymi badaniami w tej kwestii. Te badania trwają. W związku z tym ta zgoda na stosowanie tego systemu podgrzewania jako ostatni element drabiny terapeutycznej w rzucaniu palenia może zostać w każdej chwili wycofana, jeśli dostarczone zostaną dane, które wskażą na mniejsze korzyści z jego stosowania - podsumowuje.

Prof. Mróz: to nie jest urządzenie do rozpoczynania "przygody" z paleniem

Prof. Robert Mróz, pulmonolog, kierownik Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, leczy palaczy od blisko 30 lat. - Jestem realistą. Pamiętam, co się kiedyś wydarzyło w psychiatrii w leczeniu uzależnionych od twardych narkotyków, kiedy wprowadzono do leczenia metadon, czyli syntetyczny narkotyk. Lekarzom ciężko było zrozumieć strategię obniżonej szkodliwości. Dziś już nikt w terapii uzależnień nie poddaje skuteczności tego podejścia pod wątpliwość i przyznam, że jestem gorącym zwolennikiem strategii redukcji szkodliwości u palących papierosy. Decyzja FDA jest moim zdaniem bardzo dobra - komentuje w rozmowie z WP.

Zastrzega, że to nie są "urządzenia służące do rozpoczynania 'przygody' z paleniem". - Podgrzewacz tytoniu to tak zwane mniejsze zło, bo to nadal jest palenie i ma niewątpliwie w pewnym stopniu negatywny wpływ na układ oddechowy. Gdyby ktoś zaczynał swoją "przygodę" z nikotyną od tych instrumentów, może się to skończyć na paleniu tradycyjnych papierosów. To zła ścieżka - mówi lekarz. - To szczególnie niebezpieczne dla młodych, dla których podgrzewacz tytoniu może wydawać się atrakcyjny wizualnie i "na czasie". W decyzji FDA też jest ta informacja: aprobata FDA dotyczy tylko tych osób, które już są uzależnione od tradycyjnych papierosów - dodaje.

I apeluje do lekarzy: - Wzorem terapeutów uzależnień nie bójmy się rozmawiać z pacjentami silnie uzależnionymi od papierosów tradycyjnych, że jest też taka możliwość, by spróbować podgrzewacza tytoniu. My tych urządzeń nie reklamujemy, ale mamy przyzwolenie na użycie ich jako instrumentu w drodze do odejścia od strasznego uzależnienia, jakim jest palenie papierosów.

Z badania CBOS (listopad 2019) wynika, że 26 proc. dorosłych Polaków pali tytoń, czyli ponad 8 milionów naszych rodaków.

Zobacz także
Komentarze (31)