ŚwiatPiotr Maciążek, ekspert dla WP.PL: interwencja zbrojna na Krymie nie opłaca się Rosji

Piotr Maciążek, ekspert dla WP.PL: interwencja zbrojna na Krymie nie opłaca się Rosji

Rosja anektuje Krym? Projekt ustawy, który jeszcze dziś ma trafić do Dumy Państwowej odnosi się do sytuacji, w których lokalny parlament lub mieszkańcy w referendum wyrażą wolę przyłączenia się do Rosji. Co to oznacza dla naszych wschodnich sąsiadów? Czy to pierwszy krok zmierzający do oderwania Krymu od Ukrainy? Według Piotra Maciążka, eksperta do spraw Ukrainy, analityka z portalu defence24.pl, Rosja próbuje zachować twarz, pozycję regionalnego mocarstwa. Ale nie za wszelką cenę – mało prawdopodobne, że dojdzie do interwencji zbrojnej.

Piotr Maciążek, ekspert dla WP.PL: interwencja zbrojna na Krymie nie opłaca się Rosji
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | SERGEY DOLZHENKO

28.02.2014 | aktual.: 01.03.2014 12:25

Rosja uprości procedurę tworzenia nowych podmiotów Federacji. Choć Kreml oficjalnie deklaruje, że chce terytorialnej integralności Ukrainy, to niektórzy politycy, np. były mer Moskwy Jurij Łużkow, nie wykluczają włączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej. Sytuacja na Krymie się zaostrza. Według agencji Interfax, na Krym przyleciały rosyjskie śmigłowce wojskowe. Ukraiński portal LB podał, że dwie ciężarówki wojskowe zablokowały wjazd do sztabu bazy ukraińskiej marynarki wojennej w Sewastopolu. W samochodach jest około czterdziestu marynarzy rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.

Rosji nie opłaca się przejęcie Krymu

Piotr Maciążek, ekspert portalu defence24.pl, mówi, że rosyjska interwencja zbrojna na Ukrainie jest wariantem mało realnym: – Rosja nie posunie się do rozwiązania siłowego, bo - z ekonomicznego punktu widzenia - jest to dla niej mało opłacalne. Dwa dni temu kurs rubla wobec euro spadł do rekordowo niskiego poziomu, są też prognozy znacznych korekt ceny baryłki ropy naftowej w tym roku, a wiadomo, że cały rosyjski budżet jest na niej skonstruowany. Niewykluczone, że za kilka miesięcy rosyjska gospodarka pogrąży się w recesji.

Rosji nie zależy na przyłączeniu Krymu również z innych powodów. – Ukraina to nie Gruzja. Nie ma tam silnie prozachodniego polityka pokroju gruzińskiego prezydenta Michaiła Saakaszwilego, który ze swoimi wojskami walczył w 2008 roku o Osetię Południową, dając Rosji pretekst do stanowczych działań. Na Ukrainie nie ma takich napięć.

I wreszcie – jak tłumaczy Piotr Maciążek - stan techniczny rosyjskich wojsk pozostawia wiele do życzenia. - Siły stacjonujące w bazie w Sewastopolu są w dramatycznym stanie. Flota Czarnomorska jest najbardziej zaniedbywanym komponentem rosyjskich sił wojskowych. - Krążownik Moskwa czy niszczyciele to przestarzałe konstrukcje z lat 70.

O co zatem chodzi w tej grze? – Rosja chce pokazać światu, że jest silnym graczem. By zachować twarz jako mocarstwo regionalne, bo do takiego tytułu aspiruje, musi dać znać, że czuwa, obserwuje sytuację na Ukrainie, i jest gotowa do działań. Bardziej odczytywałbym to jednak jako wysyłanie sygnału Ukraina niż faktyczny wstępu do interwencji zbrojnej. Na razie nie docierają sygnały, by w południowym okręgu wojskowym Rosji odbywały się ćwiczenia, manewry, dochodziło do koncentracji wojsk – mówi Maciążek.

Ekspert zwraca uwagę na rosnące znaczenie położenia Półwyspu Krymskiego. - Z perspektywy najważniejszych interesów wszystkich państw, czyli interesów energetycznych dla Rosji ten obszar zyskuje na wartości z powodu projektu Gazociągu Południowego, położonego na dnie Morza Czarnego. Dla innych graczy w tym Europy i UE znaczenie akwenu jednak maleje – wraz z uruchomieniem południowego korytarza gazowego, który będzie przebiegał przez terytorium Turcji i ominie Morze Czarne.

Zdaniem eksperta nie należy traktować Krymu jako bytu oddzielnego, bo jest on dla Rosji mniej istotny niż wschodnia Ukraina, ale jest pierwszym krokiem prowadzącym do tego, by właśnie tę część Ukrainy zdominować. - Rosja stara się przez Krym wciągnąć do swojej strefy wpływów wschodnią Ukrainę. Chce osiągnąć cel poprzez uczynienie z Ukrainy państwa federacyjnego. Jeśli wariant federalizacji nie wypali, istnieje ryzyko stworzenia z Krymu parapaństwa na kształt bytów wspieranych przez Rosję, ale nieuznawanych na arenie międzynarodowej - Naddniestrza, którym Rosja blokuje integrację Mołdawii z UE oraz Abchazji i Osetii Południowej – które studzą gruzińskie aspiracje – mówi Piotr Maciążek.

Choć wspomniane parapaństwa są dość niewielkie i gospodarczo uzależnione od pomocy finansowej udzielanej z budżetu Federacji Rosyjckiej, trudno sobie wyobrazić, że Krym dołączy do tego kręgu. – Utrzymywanie tak dużego półwyspu, byłoby sporym obciążeniem dla Rosji – wyjaśnia ekspert.

Możliwe warianty – co zrobi Rosja?

- Zgodnie z zapowiedziami rosyjskiego MSZ w perspektywie długoterminowej można spodziewać się wojny handlowej, która by zwiększyła nacisk na nowe władze w Kijowie. W praktyce Rosja będzie wywierać presję energetyczną, umiejętnie grając kwestią długu ukraińskiego Naftohazu wobec Gazpromu. Oprócz tego, w marcu odbywają się rozmowy Rosji z Komisją Europejską, które mogą doprowadzić do tego, że Gazprom uzyska wpływ na stuprocentową przepustowość odnogi Gazociągu Północnego. Co oznacza, że zakończy się wieloletni proces przekierowania dostaw na Zachód rosyjskiego gazu z terytorium ukraińskiego do Gazociągu Północnego.

Specjalnie dla WP.PL Piotr Maciążek, ekspert portalu defence24.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)