Nowa kampania obecnego prezydenta, który po raz kolejny będzie ubiegał się o reelekcję, opatrzona jest hasłem "Andrzej Kosztowniak - wspólnie dla Radomia". Z ramienia PiS startuje w wyborach po raz trzeci. W poprzednim starciu wygrał z Piotrem Szprednałowiczem, uzyskując w II turze 60,4 proc.
Podczas swojej ośmioletniej kadencji Andrzej Kosztowniak zdobył między innymi środki z Unii Europejskiej na budowę nowej szkoły muzycznej, na zakup nowego sprzętu medycznego, czy nowych wozów strażackich. Zwiększył liczbę miejsc w przedszkolach z 80 do 180, poprzez rozbudowę przedszkoli. Doprowadził do uruchomienia Portu Lotniczego Radom oraz rozbudowy kilkudziesięciu dróg. Ale główny problem miasta pozostał - bezrobocie. Prezydent już w poprzedniej kampanii zapewniał, że będzie robił wszystko aby to zmienić. Podczas pierwszej kadencji można było nawet zaobserwować spadek o 3 proc. ale mogło to być związane z masowym opuszczaniem Radomia, w celu znalezienia pracy w innym mieście. Niestety od lipca 2010 roku bezrobocie w tym regionie ponownie wzrosło z 20,8 proc. do 23,6 proc. I nic nie zapowiada zmian. Aby zwiększyć liczbę nowych miejsc pracy należałoby najpierw poprawić warunki do inwestowania. Nie tylko poprzez udogodnienia, jakimi są ulgi podatkowe.
- Jedyne inwestycje w mieście to nowa siedziba fabryki broni i centrum przetwarzania danych Ministerstwa Finansów. Ale to inwestycje rządowe, za których przykładem nie poszli inwestorzy prywatni. Poza tym mieszkańcy wyjeżdżają, i to nie tylko do Warszawy, ale i do gmin otaczających Radom. To pokazuje, że prowadzona przez prezydenta Kosztowniaka polityka "asfaltowania Radomia", czyli wylewania nowych dróg i sadzenia kwiatów, nie przynosi efektów - ocenia Radosław Witkowski, poseł PO, wcześniej radny Radomia.
Mieszkańcy Radomia zarzucają obecnemu prezydentowi nieumiejętne zarządzanie budżetem. Nie kryją oburzenia w związku z ostatnimi ulotkami promującymi nową kampanię wyborczą prezydenta.
- Za nasze pieniądze zostały wydrukowane piękne ulotki opowiadające o dokonaniach prezydenta Kosztowniaka. Szkoda, że dowodem na jego „doskonałe” zarządzanie nie możemy być my! Zadowoleni mieszkańcy, którzy mają gdzie pracować i co do przysłowiowego gara włożyć. Nie potrzebujemy nowych hal sportowych czy basenów. Potrzebujemy miejsc pracy! - mówi radomianin, zmuszony sytuacją finansową do zamieszkania i podjęcia pracy w Warszawie.
Problemy finansowe na tym się nie kończą ponieważ miasto jest mocno zadłużone. Kontrkandydatka obecnego prezydenta Marzena Wróbel obliczyła nawet, że na każdego mieszkańca Radomia, w tym niemowlaka przypada 2 tys. złotych długu. - Ja nie twierdzę, że nie można się w ogóle zadłużać, bo bez kredytów trudno byłoby w mieście prowadzić inwestycje. Ale jeśli już pożyczać pieniądze, to na inwestycje, które dają nowe miejsca pracy – mówi.
Wygląda na to, że Andrzej Kosztowniak zatoczył koło. Stare obietnice, dotyczące najistotniejszych spraw nadal czekają na spełnienie, a mieszkańcy Radomia na nowe miejsca pracy.