Niespełnione obietnice prezydenta Radomia. Bezrobocie wciąż wysokie
Andrzej Kosztowniak jest prezydentem Radomia od 2006 roku. Miał dwie kadencje na to żeby urzeczywistnić punkty ze swojego programu wyborczego. Sprawdziliśmy, co zostało zrealizowane, a co nadal widnieje na liście wyborczych obietnic.
Nowa kampania obecnego prezydenta, który po raz kolejny będzie ubiegał się o reelekcję, opatrzona jest hasłem "Andrzej Kosztowniak - wspólnie dla Radomia". Z ramienia PiS startuje w wyborach po raz trzeci. W poprzednim starciu wygrał z Piotrem Szprednałowiczem, uzyskując w II turze 60,4 proc.
Podczas swojej ośmioletniej kadencji Andrzej Kosztowniak zdobył między innymi środki z Unii Europejskiej na budowę nowej szkoły muzycznej, na zakup nowego sprzętu medycznego, czy nowych wozów strażackich. Zwiększył liczbę miejsc w przedszkolach z 80 do 180, poprzez rozbudowę przedszkoli. Doprowadził do uruchomienia Portu Lotniczego Radom oraz rozbudowy kilkudziesięciu dróg. Ale główny problem miasta pozostał - bezrobocie. Prezydent już w poprzedniej kampanii zapewniał, że będzie robił wszystko aby to zmienić. Podczas pierwszej kadencji można było nawet zaobserwować spadek o 3 proc. ale mogło to być związane z masowym opuszczaniem Radomia, w celu znalezienia pracy w innym mieście. Niestety od lipca 2010 roku bezrobocie w tym regionie ponownie wzrosło z 20,8 proc. do 23,6 proc. I nic nie zapowiada zmian. Aby zwiększyć liczbę nowych miejsc pracy należałoby najpierw poprawić warunki do inwestowania. Nie tylko poprzez udogodnienia, jakimi są ulgi podatkowe.
- Jedyne inwestycje w mieście to nowa siedziba fabryki broni i centrum przetwarzania danych Ministerstwa Finansów. Ale to inwestycje rządowe, za których przykładem nie poszli inwestorzy prywatni. Poza tym mieszkańcy wyjeżdżają, i to nie tylko do Warszawy, ale i do gmin otaczających Radom. To pokazuje, że prowadzona przez prezydenta Kosztowniaka polityka "asfaltowania Radomia", czyli wylewania nowych dróg i sadzenia kwiatów, nie przynosi efektów - ocenia Radosław Witkowski, poseł PO, wcześniej radny Radomia.
Mieszkańcy Radomia zarzucają obecnemu prezydentowi nieumiejętne zarządzanie budżetem. Nie kryją oburzenia w związku z ostatnimi ulotkami promującymi nową kampanię wyborczą prezydenta.
- Za nasze pieniądze zostały wydrukowane piękne ulotki opowiadające o dokonaniach prezydenta Kosztowniaka. Szkoda, że dowodem na jego „doskonałe” zarządzanie nie możemy być my! Zadowoleni mieszkańcy, którzy mają gdzie pracować i co do przysłowiowego gara włożyć. Nie potrzebujemy nowych hal sportowych czy basenów. Potrzebujemy miejsc pracy! - mówi radomianin, zmuszony sytuacją finansową do zamieszkania i podjęcia pracy w Warszawie.
Problemy finansowe na tym się nie kończą ponieważ miasto jest mocno zadłużone. Kontrkandydatka obecnego prezydenta Marzena Wróbel obliczyła nawet, że na każdego mieszkańca Radomia, w tym niemowlaka przypada 2 tys. złotych długu. - Ja nie twierdzę, że nie można się w ogóle zadłużać, bo bez kredytów trudno byłoby w mieście prowadzić inwestycje. Ale jeśli już pożyczać pieniądze, to na inwestycje, które dają nowe miejsca pracy – mówi.
Wygląda na to, że Andrzej Kosztowniak zatoczył koło. Stare obietnice, dotyczące najistotniejszych spraw nadal czekają na spełnienie, a mieszkańcy Radomia na nowe miejsca pracy.