Nieludzkie kary w rodzinnym domu dziecka. "To było takie obrzydliwe"

W rodzinnym domu dziecka w Świerklańcu (woj. śląskie) dzieci musiały klęczeć nago, były krępowane i obrzucane odchodami. Takie kary stosowali opiekunowie za złe zachowanie. - Jak gadałem przy jedzeniu, zaklejali taśmą buzię i musieliśmy jeść. A że nie umieliśmy, to nie jedliśmy. Potem pampersy zakładaliśmy i tak szliśmy spać. Nie wiem, dlaczego je zakładaliśmy. Ciocia tak kazała. To było takie obrzydliwe - mówi jeden z małych wychowanków domu dziecka.

42

Rodzinny dom dziecka w Świerklańcu funkcjonuje od 12 lat. Prowadzony jest przez małżeństwo 56-latków. Ostatnio pod ich opieką było ośmioro dzieci w wieku od 18 miesięcy do 17 lat. W większości wychowankowie pochodzą z rodzin z problemami. U państwa P. mieli znaleźć ciepły i bezpieczny dom.

- Przeżyłam załamanie nerwowe. Zmarł ojciec, później tragicznie brat. Następnie mama. Wpadłam w złe towarzystwo, alkohol. Odwiedzałam dzieci przez trzy lata co sobotę. Jak pytałam Dominika, czy jest mu dobrze, to odpowiadał, że tak. Bał się powiedzieć. Zawsze było podsłuchiwanie pod drzwiami - mówi biologiczna matka Dominika.

Po ponad dwóch latach pobytu w rodzinnym domu dziecka w Świerklańcu dwóch braci wróciło do swojej biologicznej rodziny. Wtedy już nie mieli żadnych obaw i o tym, co ich tam spotkało, opowiedzieli najpierw rodzicom, potem kuratorowi.

- Kurator przyszedł i miał takie podejście psychologiczne. Już wiedział, że tam coś się dzieje i wszystko zaczęło się sypać. Kara za karą - opowiadali. O klęczeniu na grochu z rękoma na górze - mówi matka chłopców.

- Dominik był kopnięty przez tę panią i spadł ze wszystkich schodów. Dzieci były zamykane w pokoju, załatwiały się do wiaderka. Jak się śmiały, wylała odchody i moim synem i jeszcze jednym chłopcem wycierała te odchody. Jak karała dzieci, robiła zdjęcia, wrzucała je do komputera. Później pokazywała je dzieciom i miały sobie wybierać, jaką chcą karę - opowiada druga biologiczna matka.

Prokuratura zabezpieczyła kilkadziesiąt takich zdjęć z komputerów opiekunów. Choć zostały usunięte, to policyjnym specjalistom udało się je odzyskać.

- Zabezpieczone przez nas zdjęcia są drastyczne, dlatego nie mogą zostać upublicznione. Przedstawiają dzieci, które klęczą nago z rękami uniesionymi do góry. Widać dzieci zapłakane, które mają wypisane różnego rodzaju obraźliwe sformułowania na czole czy innych częściach ciała. Mają ręce i nogi zaklejone taśmą klejącą. Opiekunowie nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Swoje zachowanie tłumaczyli tym, że były to metody wychowawcze, aby te dzieci zdyscyplinować i zobligować do właściwego zachowania - mówi Beata Huras z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach.

Ta bulwersująca sprawa wyszła na jaw dzięki determinacji kuratora społecznego. To on poinformował prokuraturę o tym, że dzieciom może dziać się krzywda. Wcześniej o swoich obawach informował też Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, które wprawdzie przeprowadziło w rodzinnym domu dziecka kontrolę, ale nie wykazano żadnych nieprawidłowości.

- Dzieci odnosiły się do naszych pytań, a ich odpowiedzi często były sprzeczne. Część dzieci potwierdziła informacje o karach, część dzieci zaprzeczyła. Staraliśmy się być obiektywni. Całą dokumentację przekazaliśmy do sądu - wyjaśnia Klaudia Zyśk z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Tarnowskich Górach.

Przez kilkanaście lat w rodzinnym domu dziecka w Świerklańcu mieszkało około 40 podopiecznych. Małżeństwo ma także nastoletniego adoptowanego syna. Anna P. z wykształcenia jest pielęgniarką, jej mąż kiedyś pracował w kopalni, obecnie prowadzi myjnię samochodową. Za opiekę nad ośmiorgiem dzieci co miesiąc otrzymywali prawie 18 tysięcy złotych.

- Niefajnie tam było. Nie chciałbym tam wrócić - mówi jeden z podopiecznych.

Dzieci zostały odebrane rodzinie i przebywają już w innych placówkach. Natomiast z opiekunami nadal mieszka ich 13-letni syn i 18-letnia była podopieczna, która nie chciała opuścić ich domu. Prokuratura zastosowała wobec Anny i Wiktora P. środek zapobiegawczy w postaci dozoru. Dwa razy w tygodniu muszą oni stawiać się na policji. Mają też zakaz zbliżania się do byłych wychowanków. Za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dziećmi grozi im kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Wybrane dla Ciebie

USA naciskają na Komitet Noblowski w sprawie Trumpa
USA naciskają na Komitet Noblowski w sprawie Trumpa
Szef MSZ Słowacji zwrócił się do Putina. "Natychmiast"
Szef MSZ Słowacji zwrócił się do Putina. "Natychmiast"
Wywąchał ich pies strażników. Dyplomata przemycał do Polski Ukraińców
Wywąchał ich pies strażników. Dyplomata przemycał do Polski Ukraińców
Pełnomocnik potwierdza. Poseł PiS na oddziale. Są zażalenia
Pełnomocnik potwierdza. Poseł PiS na oddziale. Są zażalenia
Nadciągają niże genueńskie. Przyniosą ulewy i śnieg
Nadciągają niże genueńskie. Przyniosą ulewy i śnieg
NFZ podnosi ceny w sanatoriach już od maja. Kto zapłaci najwięcej?
NFZ podnosi ceny w sanatoriach już od maja. Kto zapłaci najwięcej?
Negocjacje pod ambasadą. Kobieta zabarykadowała się w aucie
Negocjacje pod ambasadą. Kobieta zabarykadowała się w aucie
Zabili 50 zakładników. Porwali pociąg w Pakistanie
Zabili 50 zakładników. Porwali pociąg w Pakistanie
Rosja zaatakowała port w Odessie. Zginęło czterech Syryjczyków
Rosja zaatakowała port w Odessie. Zginęło czterech Syryjczyków
Ukraina ma "czerwone linie". Zełenski na nie wskazał
Ukraina ma "czerwone linie". Zełenski na nie wskazał
Dyrektor CIA rozmawiał z szefem rosyjskiego wywiadu
Dyrektor CIA rozmawiał z szefem rosyjskiego wywiadu
Poproszą Rosję o wsparcie. Jest deklaracja z Bośni i Hercegowiny
Poproszą Rosję o wsparcie. Jest deklaracja z Bośni i Hercegowiny