Po upublicznieniu akt z afery podsłuchowej ministrowi sprawiedliwości Borysowi Budce sytuacja wydaje się prosta. - Sprawcę przestępstwa określonego w artykule 241 czyli kogoś kto publikuje dane ze śledztwa mamy, bo pan się przyznaje z imienia i nazwiska. Wydaje się, że dla prokuratury tutaj nie ma problemu - ocenił szef resortu sprawiedliwości w "Dziś wieczorem".
Jak podkreślał, daleki jest, aby sugerować coś prokuratorom, ale tylko kilkanaście osób miało dostęp do akt sprawy. - To jest sprawdzian dla prokuratury, czy potrafi sprawnie przeprowadzić dosyć proste postępowanie - powiedział.
A jeśli nie potrafi? - To będzie odpowiedzialność prokuratorów za tego typu sytuację, jeżeli nie potrafiliby rozwiązać takiej bardzo prostej sprawy - ocenił.
Budka zdradził, że spotkanie z Prokuratorem Generalnym mogło jedynie przynieść mu zapewnienie, że w przeciągu najbliższych godzin będą jasne przynajmniej podstawy do sformułowania zarzutów.
Przypomniał, że minister sprawiedliwości nie ma nawet możliwości przeglądu akt. - To o czym wiem to również doniesienia medialne - zaznaczył. Podkreślił, że tego typu wpadki pokazują, że trzeba wzmacniać potencjał prokuratury.
Minister uważa, że ktoś używa taśm do gry politycznej. - Nie wierzę, że ta sprawa nie ma podtekstu politycznego - ocenił. - Proszę zwrócić uwagę, że określone przecieki z tzw. afery taśmowej miały miejsce przed drugą turą wyborów. W tej chwili mamy do czynienia z niespotykanym na tę skalę wcześniej udostępnieniem akt sadowych, kiedy jutra ma być sprawozdanie Prokuratora Generalnego - podkreślił.